Od wczoraj znamy program kandydata na prezydenta Rafała Trzaskowskiego, gdzie jest wiele punktów budzących zastrzeżenia opinii publicznej jak np. wprowadzenie związków partnerskich dla par jednopłciowych. Co ciekawe, w programie polityka z tzw. chadeckiej partii nie ma nic o religii, wartościach chrześcijański oraz relacjach państwa i Kościoła. Zamiast tego poczesne miejsce znalazły słowa "równość" i "tolerancja".
Reklama
W programie Rafała Trzaskowskiego jest sporo obietnic, które na pewno będą sporo kosztowały. Nic jednak nie przebije zapowiedzi bezkrytycznej implementacji założeń Europejskiego Zielonego Ładu. "Będę domagał się od rządu przyjęcia unijnego Zielonego Ładu dla Polski i rozpoczęcia stopniowego odchodzenia od węgla – najpóźniej do 2030 roku w ogrzewaniu domów i do 2040 roku w elektroenergetyce. W 2050 roku, zgodnie ze zobowiązaniem przyjętym przez pozostałe państwa UE, polska gospodarka osiągnie neutralność – bilans emisji gazów cieplarnianych wyniesie zero. Zawetuję każdą ustawę, która stałaby w sprzeczności z tymi celami. Jednym z podstawowych źródeł taniej energii powinny być duże instalacje OZE, w tym morskie farmy wiatrowe. Polski węgiel pozostanie w rezerwie strategicznej, potrzebnej dla energetycznego bezpieczeństwa kraju" - napisał w swoim programie Rafał Trzaskowski. Podobne postulaty w swoim programie zawarł także Szymon Hołownia, który od początku kampanii ma sojusz ze środowiskami "ekologicznymi".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Pisać sobie można, bo papier przyjmie wszystko, ale skąd wziąć na to pieniądze.I czy taki wysiłek finansowy całkowicie nie zdławi naszej gospodarki? Lawinowy wzrost cen energii sprawi, że całkowicie stracimy na konkurencyjności, a produkcja przemysłowa już całkowicie wyniesie się do Chin, gdzie nie ma takich kagańców w postaci "Zielonego Ładu".
Trzaskowski w trakcie kampanii wielokrotnie krytykował projekt budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, którego całkowity koszt ma wynieść ok. 100 mld złotych. Jego zdaniem to jest gigantomania, na którą Polski nie stać, a po za tym po co budować skoro duże lotnisko jest w Berlinie. A ile kosztować nas będzie wdrożenie "Zielonego Ładu"?
Według obliczeń Centrum Analiz Klimatycznych implementacja w Polsce "Zielonego Ładu" wyniesie 500 mld euro, czyli 2,1 biliona złotych. Czasem się mówi o unijnych programach na ten cel, ale to bardzo małe pocieszenie, bo do tej pory w unijnych dokumentach zapisano jedynie 100 mld euro na wszystkie kraje UE. Projektem bezwarunkowej transformacji energetycznej obciążeni zostaliby wszyscy Polacy w postaci nowych podatków i większych rachunków za ogrzewanie i prąd. A przecież 2,1 biliona złotych to w przeliczeniu na każdego dorosłego Polaka jest kosztem 70 tys. zł. Zielony Ład wprowadzany pod dyktat Brukseli, to zwiększone koszty życia polskich rodzin oraz cios dla konkurencyjności naszej gospodarki. A przecież w "Zielonym Ładzie" oprócz energetyki są też restrykcje emisyjne względem rolnictwa i co bardzo ciekawe jest też zapis o "zeroemisyjnym" hutnictwie. Jak to zrealizuje prezydent Trzaskowski?
Oczywiście energetykę można i nawet trzeba transformować na bardziej zieloną, ale trzeba robić to stopniowo i z głową. Trzeba też wiedzieć skąd wziąć na to pieniądze, a nie tylko wypisywać w programie ładnie brzmiące i chwytliwe hasała. W globalnym rozrachunku Europa może emitować coraz mniej CO2, a np. Chiny będą emitować coraz więcej. Już teraz Chińczycy odwiedzający Europę czują się jak w gospodarczym skansenie, bo wiedzą, że niemal wszystkie produkty na naszych półkach pochodzą z Państwa Środka. Jakie dysproporcje gospodarcze fundujemy naszym dzieciom za 20 lat?