Unijna pomoc w postaci środków żywności jest rozdzielana w poszczególnych parafiach przez członków parafialnych oddziałów charytatywnych. Rozdysponowaniu unijnego mleka, serów, ryżu czy mąki dla najbardziej potrzebujących towarzyszy bardzo skrupulatna praca biurowa. Każdy, kto korzysta z takiej pomocy, musi być wylegitymowany dokumentem tożsamości i odnotowany na liście.
- Jest naprawdę sporo pracy do zrobienia. Wszystko trzeba dokładnie zapisać i odnotować - wyjaśnia Irena Pasierbek z parafialnego oddziału charytatywnego w parafii św. Maksymiliana Kolbego w Bielsku-Białej. W tej parafii należącej do największych w diecezji, każdego miesiąca unijne dary są rozdzielane dla ok. 350 osób. W miesiącu październiku żywnościową pomoc przekazano 432 potrzebującym. - W dokumentach wszystko musi się zgadzać - podkreśla pani Irena, której charytatywnie wykonywaną pracę kontrolowało w ciągu dwóch dni trzech kontrolerów ARR.
Pracownicy agencji kontrolują pracę oddziałów parafialnych Caritas, sprawdzając udostępnione dokumenty. Przyjeżdżają do wyznaczonych parafii, które rozprowadzają unijną żywność, i tam pracują dzień lub dwa, w zależności od rozmiarów pomocy przechodzącej przez parafialny oddział Caritas. Kontrolerzy sprawdzają m.in. prowadzoną dokumentację, sposób przechowywania żywności, ilość rozdysponowanych środków. Końcowym efektem pracy kontrolerów jest kilkustronicowy raport, który pozostaje w parafii, a kopia trafia do centrali Caritas w Kurii Diecezjalnej.
- Takie kontrole odbywają się rutynowo w ramach prowadzonych programów pomocowych - informuje ks. Robert Kasprowski koordynujący z ramienia diecezjalnej Caritas akcję rozprowadzania żywności. - W trakcie trwania projektu zazwyczaj jest kontrolowana centrala oraz wybiórczo kilka oddziałów parafialnych - wyjaśnia pracownik Wydziału Charytatywnego Kurii Diecezjalnej.
PB
Pomóż w rozwoju naszego portalu