Reklama

Niedziela Małopolska

Wystarczy tych ofiar!

- Gdy mieszkańcy Republiki Środkowoafrykańskiej zachorują na malarię lub inne choroby, większość z nich nie leczy się w szpitalach czy ośrodkach zdrowia lecz przy ognisku przed domem, gdzie piją wywar z liści papaya czy innych roślin. Po dwóch dniach takiej „kuracji” zazwyczaj stają na nogi – mówi Niedzieli wywodzący się z diecezji tarnowskiej bp Mirosław Gucwa - biskup diecezjalnym diecezji Bouar, w Republice Środkowoafrykańskiej, gdy pytam o pandemię korona wirusa.

[ TEMATY ]

Kraków

bieda

koronawirus

Republika Środkowoafrykańska

archiwum bp. Mirosława Gucwy

Bp Mirosław Gucwa z dziewczętami,które uszyły maseczki

Bp Mirosław Gucwa z dziewczętami,które uszyły maseczki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Fortuna- Sudor: - Księże Biskupie, jak w związku z pandemią koronawirusa wygląda sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej?

Bp Mirosław Gucwa: - Wiadomości o pandemii koronawirusa od samego początku docierają do nas różnymi kanałami. Tragiczna sytuacja we Włoszech, później w innych krajach europejskich i w Polsce pobudzała nas wszystkich do solidarności z cierpiącymi i do modlitwy w ich intencji. Ta modlitwa nadal trwa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Dużo osób choruje na koronawirusa?

Reklama

- Pierwszy przypadek osoby zakażonej pojawił się w stolicy, w Bangui na początku marca. Ta osoba przyjechała z Włoch. Po tygodniu było kilka kolejnych przypadków zakażenia też przywiezionych z zewnątrz. Zaczęto więc informować ludzi o tej chorobie i wzywać do przestrzegania higieny i zachowywania odpowiedniej odległości przy okazji rożnych spotkań. Dopiero gdy kilka osób z Bangui zostało zakażonych Covid-19, rząd wprowadził restrykcje obejmujące cały kraj. Zostały zamknięte szkoły i uczelnie, ograniczono do 15 osób liczbę uczestników modlitw i celebracji we wszystkich miejscach kultu (kościoły, kaplice, meczety…) oraz różnego rodzaju spotkań w miejscach publicznych. Mycie rak i przestrzeganie odległości zostało wprowadzone we wszystkich ośrodkach i urzędach. To samo dotyczy rodzin. Nie zamknięto urzędów ani sklepów. Przedsiębiorstwa normalnie funkcjonują, tygodniowe jarmarki wypełnione są ludźmi, którzy sprzedają i kupują produkty rolne i inne materiały potrzebne do życia. Poza tym mamy inne problemy…

- Na przykład?

- Ostatnio wybrałem się w teren, aby porozmawiać o obecnej sytuacji z księżmi, siostrami i personelem szpitali oraz prowadzącymi szkoły. Ale musiałem wrócić, bo okazało się, że eksrebelianci, szkoleni w Wantiguera (6 km od Bouar), zablokowali drogę do stolicy „reklamując” wypłatę diet żywnościowych (3 miesiące opóźnienia) i zakończenie oficjalne formacji z posłaniem w teren (wg umowy podpisanej w Kartum i w Bangui, ta formacja powinna trwać tylko 2 miesiące, a minęło już 7 od kiedy ci eksrebelianci przebywają w koszarach w Wantiguera). Prowadzone rozmowy z rządem i Unią Afrykańską doprowadziły do odblokowania drogi. Okupujący drogę mają otrzymać diety. Spokój wrócił…

- Czyli mieszkańcy nie muszą pozostawać w domach?

-Nie ma takiego obowiązku. Zresztą byłoby to niemożliwe, biorąc pod uwagę tutejszy styl życia i możliwości finansowe (albo ich brak) każdej rodziny. Metoda “kopiuj” (obostrzenia z Europy) i “klej” (do tutejszej rzeczywistości), jak to jest praktykowane w innych przypadkach (np. aborcji) tu nie zdałaby na pewno egzaminu. Ludzie sami mówią, że woleliby zarażenie sie koronawirusem niż śmierć z głodu.

-Szybko przybywa zarażonych?

Reklama

- Po czterech tygodniach obowiązujących restrykcji ich liczba wzrosła do 16, bez ofiar śmiertelnych, a 10 z nich wyzdrowiało. „Prorocy dramatów” powtarzają, że liczba ta nie jest adekwatna, bo z pewnością wiele więcej jest osób zakażonych tym wirusem, ale trudny dostęp do ośrodka badań (jest jeden w stolicy na cały kraj) i ograniczona ilość testow sprawia, że te przypadki nie są odnotowane. Być może jest to prawda, ale nie zauważa się, by w ciągu tego miesiąca masowo wzrosła liczba zgonów. Nic takiego nie występuje. Trzeba jednak zaznaczyć, że ludzie nie ustają w modlitwie.

- Czy miejscowa ludność ma swoje sposoby radzenia sobie z wirusami?

- W ciągu ostatnich lat 2/3 ludności, narażonej na różnego rodzaju wirusy, chroniła się w buszu w czasie deszczu i upału. Gdy mieszkańcy Republiki Środkowoafrykańskiej zachorują na malarię lub inne choroby, większość z nich nie leczy się w szpitalach czy ośrodkach zdrowia lecz przy ognisku przed domem, gdzie piją wywar z liści papaya czy innych roślin. Po dwóch dniach takiej „kuracji” zazwyczaj stają na nogi. Jedynie malaria czy inne choroby “przechodzone” kończą sie często śmiercią, zwłaszcza, gdy zachorują dzieci albo osoby starsze. A poza tym, w naszym kraju w ciągu ostatnich lat zginęło z rąk rebeliantów kilkadziesiąt tysięcy niewinnych ludzi. Wystarczy więc tych ofiar! Wirus tego nie dostrzega, ale Pan Bog zawsze jest po stronie slabszych.

- Jak są odbierane ograniczenia?

Reklama

- Wprowadzone przez rząd restrykcje staramy sie przestrzegać w naszej przestrzeni diecezjalnej nie siejąc jednak paniki i nie wyolbrzymiając istniejacego problemu. Ludzie ze smutkiem przeżywają brak możliwości uczestniczenia w Eucharystii i w regularnych spotkaniach parafialnych grup apostolskich. Diecezjalne radio “Siriri” („Pokoj”) transmituje każdego dnia Msze św i rożnego rodzaju audycje; religijne, kulturalne i medyczne. Te ostatnie prowadzone są przez pracowników służby zdrowia. Wieczorem o godzinie 20 katolicy i wyznawcy inncyh religii, za pośrednictwem tego radia łącza sie w modlitwie za wszystkie ofiary panujacej epidemii, za chorych i proszą o oddalenie zarazy od naszego Kraju i jej zakończenie w świecie. W modlitwie nie zapominamy o Polsce.

- A jak Kościół pomaga w czasie pandemii?

- O. Aurelio Gazzera, odpowiedzialny za Caritas diecezjalny, już na początku epidemii zorganizował z oddziałami parafialnymi Caritas spotkania, w czasie których mówiono o sposobie chronienia się przed wirusem i organizowania pomocy osobom starszym, samotnym i ewentualnie dotkniętym nową choroba. Każdy oddział został wyposażony w odpowiednią ilość masek, rękawiczek, środków czyszczących i produktów żywnościowych. Ten sam typ działalności prowadzono we wszystkich ośrodkach zdrowia kierowanych przez personel Kościoła. Maski zaś zostały uszyte przez dziewczęta z naszego ośrodka szkoleniowego „Londo, mo luti”. Diecezjalna hurtownia leków dysponuje odpowiednią ilością chlorokiny ( lek przeciwmalaryczny – przyp. red.), gdyby zaistniała jej potrzeba. Dodam, że nasza hurtownia wyposaża w leki wszystkie placówki zdrowia i szpitale w naszym regionie, zresztą nie tylko katolickie. Pozostajemy w ciągłym kontakcie z Caritas krajowym i krajową

komisją Episkopatu ds. zdrowia, za którą odpowiadam. Ponadto Episkopat Włoch zaproponowal konkretną pomoc w wyposażeniu naszych szpitali (we wszystkich diecezjach kraju) w odpowiedni sprzęt i odzież ochronną.

Reklama

Z pewnością niełatwo byłoby powstrzymać epidemię w rzeczywistości afrykańskiej, biorąc pod uwagę opłakany stan placówek zdrowia i ograniczoną ilość testów i aparatów tlenowych (tylko 3 na 4,5 mln mieszkancow!) czy też środków ochronnych. Zamknięte są więc granice, lotnisko, chociaż ludzie i tak się przemieszczają do Kamerunu, gdzie stwierdzono ponad 1000 osób zakażonych na koronawirusa oraz ponad 40 zgonów z powodu pandemii. Ostatnie cztery przypadki korona wirusa zostały „przywiezione” właśnie z Kamerunu, drogą lądowa przez Bouar.

- To jak żyć w takim zagrożeniu?

- Cechą charakterystyczną tutejszej ludności, i to nam się udziela, jest realizm i życie bez stresu. Codziennie ludzie idą do swoich zajęć (z wyjatkiem uczniów, studentów...), przychodzą do sklepów, sprzedają prodkty rolne na jarmarku, przemieszczają się z wiosek do miasta, z miasta do wiosek. Po południu młodzi grają w piłkę, zaś w centrum miasta ruch od rana do wieczora. Muzyka z głośników nie milknie rano ani wieczorem. Wierzący zaś w czasie tych codziennych zajęć, koniecznych by przetrwać, powtarzają w sercu: „Jezu ufam Tobie” (“Jésus, j’ai confiance en Toi” i w sango “Jésu, mbi zya be Ti mbi na Mo”). To działa!

2020-04-23 16:18

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Chiny: czy koronawirus jest zamierzonym wytworem laboratorium w Wuhanie?

[ TEMATY ]

Chiny

koronawirus

Wuhan

laboratorium

PAP/EPA

Pracownicy medyczni przygotowują oddział w szpitalu w Wuhan.

Pracownicy medyczni przygotowują oddział w szpitalu w Wuhan.

Istnieją poszlaki, choć nie ma na to bezspornych dowodów, że koronawirus, który ogarnął obecnie cały świat, narodził się w jednym z laboratoriów w środkowochińskim Wuhanie. Uważa tak m.in. włoski misjonarz ks. Renzo Milanese, który od 1972 pracuje duszpastersko w Hongkongu. Na podstawie dostępnych mu danych stwierdził on, że wirus nie tyle został specjalnie wyhodowany, ile raczej „wyciekł” wskutek jakiegoś błędu w badaniach.

„Wydaje się niezaprzeczalne, że jeden z ośrodków naukowych był bezpośrednio zaangażowany w badania w tej dziedzinie, choć być może niekoniecznie nad wywołaniem nowego wirusa” – napisał włoski kapłan na portalu włoskiej agencji misyjnej AsiaNews. Powołał się przy tym na różne badania i poszukiwania oraz na świadectwa autorytatywnych miejscowych dziennikarzy, przyznając zarazem, że dla uzasadnienia tego wniosku nie ma niepodważalnych dowodów.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Kult Aniołów Stróżów upowszechniony w Polsce dzięki paulinom

2025-10-02 12:21

[ TEMATY ]

Polska

Paulini

kult Aniołów Stróżów

Adobe Stock

Anioł

Anioł

Ich liczne przedstawienia, specjalna kaplica im dedykowana czy dzieła duchowe spisywane na ich temat przez paulinów to tylko materialne i liczne dowody na żywy kult Aniołów Stróżów na Jasnej Górze i w paulińskim zakonie. To ważny element duchowości paulinów. W XVII w. powstało pierwsze Bractwo Aniołów Stróżów na Jasnej Górze. A wpisali się do niego m.in. Jan Matejko czy Bolesław Prus. To właśnie wówczas dzięki paulinom i bractwu kult Bożych Posłańców rozpowszechnił się w Polsce.

Z kolei w 2026 r. obchodzone będzie 400-lecie powstania Bractwa Aniołów Stróżów na Skałce w Krakowie. Zostało ono reaktywowane 20 lat temu. Od maja tego roku trwa nowenna przygotowująca do obchodów jubileuszowych, modlitwa dziękczynno-błagalna odbywa się w pierwsze wtorki miesiąca, bo to właśnie każdy wtorek jest w Zakonie Paulinów czasem szczególnie poświęconym Aniołom Stróżom.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję