Monika Łukaszów: - Czy osoby niepełnosprawne mają swoje powołanie?
Siostra Agata: - W powołanie osób niepełnosprawnych wierzę. Myślę, że mają misję do spełnienia, że mają nam, którzy uważamy się za sprawnych, wiele do powiedzenia.
- Czego my możemy nauczyć się od osób niepełnosprawnych?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Ja bardzo często zadaje sobie pytanie o sprawność i niepełnosprawność, kto kim jest? Dotykamy niepełnosprawności fizycznej, natomiast bardzo często możemy się uzupełniać tymi innymi wartościami: intelektem, wartościami duchowymi. Możemy naprawdę bardzo dużo czerpać z bogactwa, z odwagi, z samozaparcia osób niepełnosprawnych, bo czyż dojście do pracy osoby zdrowej, silnej jest równe dojściu do tego samego punktu osobie jadącej na wózku? Ile samozaparcia, ile wewnętrznej siły musi posiadać człowiek niepełnosprawny...
- Czy praca z osobami niepełnosprawnymi to był Siostry wybór?
- Tak. Ja zawsze mówię, że jest to moje pierwotne powołanie. Od zawsze chciałam pracować z niewidomymi, dopiero później przyszło zgromadzenie. To niewidome dzieci wprowadziły mnie tak za rękę, tak fizycznie i duchowo do Kościoła. Byłam osobą daleką od Kościoła, to dzięki nim wszystko się zmieniło.
- Ilu wychowanków mieszka w Domu w Laskach, w którym Siostra pracuje?
Reklama
- Zawsze mamy ok. 300 dzieci niewidomych i niedowidzących. Jest to duży ośrodek szkolno-wychowawczy z wieloma placówkami oświatowymi, szkolnymi na różnym poziomie. Mamy szkołę podstawową dla dzieci niewidomych, upośledzonych. W tej chwili mamy też oddział wczesnej interwencji, gdzie przyjmujemy dzieci z wieloma schorzeniami.
- Co dzieje się dalej z tymi dziećmi, które kończą szkołę?
- Staramy się przygotować te, które można do zawodu. Dużo naszych uczniów podejmuje w tej chwili studia, zakłada rodziny. Jest grupa sprawnych inaczej, która bierze udział w warsztatach terapii zajęciowej. Trafiają tam dzieci, których zewnętrzna wydajność i możliwości są bardziej ograniczone.
- Z jakimi największymi problemami siostry borykają się w pracy z osobami niepełnosprawnymi?
- To są problemy ekonomiczne, które nas dotykają. To bariery fizyczne. Jeszcze ciągle niedostosowane drogi, chociaż już bardzo dużo zrobiono ku pokonywaniu tej niepełnosprawności fizycznej. Nowe stanowiska pracy i zatrudnienie to jest problem. Ja myślę, że my, którzy uważamy się za sprawnych, często boimy się inności, nie wnikamy w możliwości tej osoby, którą spotykamy, zatrzymujemy się na zewnętrznej strukturze - na niepełnosprawności, nie znając możliwości intelektualnych i duchowych osób, z którymi się spotykamy. Ta odmienność ciągle nas jeszcze przeraża.
- Do czego powołane są osoby niepełnosprawne?
- Ja wierzę głęboko w to, co mówi Kościół: do miłości i świętości, i my nie możemy nikogo w tym ograniczać. My wszyscy jesteśmy dziećmi Boga, powołanymi do miłości. Benedykt XVI, mówi że każde istnienie jest zamysłem Bożego planu.
Reklama
- Czy niepełnosprawność jest krzyżem dla tych osób?
- Każdego z nas dotyka krzyż, każdego. Każdy z nas nie przejdzie przez życie bez cierpienia. Czy duchowego czy fizycznego. Jakaś forma cierpienia zawsze nas dotknie. Niepełnosprawni spotykają się z tym krzyżem dużo wcześniej. Bardzo często od dzieciństwa. I to jest ta różnica, że ich doświadczenie krzyża jest dużo, dużo większe.
- Czy możemy powiedzieć, że są w ten sposób bliżej nieba?
- Bardzo głęboko upośledzony chłopczyk w Indiach Tomek - dziecko, spastyczne, z małą częścią mózgu, z epilepsją, nie mówi, nie chodzi, nawet sam nie siedzi - ufam że kiedyś powie: „siostro Agato, za te wszystkie pieluszki, za te wszystkie śniadanka, chodź ja ci pomogę”. Bardzo w to wierzę. Na pewno jest dużo, dużo bliżej Boga niż ja.