Polonijna parafia zwana popularnie „Jackowem” obejmuje swym zasięgiem dawne dzielnice Polonii. Przed laty to właśnie Jackowo stanowiło centrum polonijnego życia w Chicago. To tu na obszarze kilkunastu kilometrów kwadratowych, tuż obok ogrodzenia słynnego kościoła, jak grzyby po deszczu wyrastały polonijne biznesy. Od sklepów spożywczych zaczynając, poprzez usługi fryzyjerskie, a na restauracjach, jadłodajniach i barach kończąc. Z biegiem czasu chicagowska Polonia „przesunęła” się nieco na północ i zachód miasta, a wraz z nią co znaczniejsze biznesy. Jak się okazało, migracyjna fala Polonii nie objęła wszystkich. Na Jackowie pozostali ci, dla których dzielnica ta wiąże się z ich dawnymi czasami prosperity. Jackowa nie opuścili bezdomni. Można powiedzieć, że od zawsze bezdomni stanowili nieodłączny obrazek Jackowa i oczywiście, mowa tu nie tylko o Polakach. Jackowo to także miejsce „kotwiczenia” dla bezdomnych innych narodowości. - Zorganizowanie takiego dnia jest niezmiernie delikatną sprawą - przyznaje ks. Stanisław, wikary z Jackowa. - Nie do końca przecież wiadomo, w jaki sposób dotrzeć do ludzi najbardziej potrzebujących naszej pomocy, jak zapewnić ich, że wyciągamy do nich pomocną dłoń bez żadnych oczekiwań z naszej strony.
Zapał, szczera modlitwa o powodzenie oraz zaangażowanie kilkunastu osób złożyło się na sukces „Dnia z bezdomnymi”. - Ku naszemu zaskoczeniu już po godz. 8 rano pod kościołem pojawiła się znacząca liczba mężczyzn - mówi pan Zbigniew. - Było ich w sumie około 30, głównie Polaków i kilku Latynosów.
Liczna grupa szukających pomocy wyraźnie wskazała, jak wielkie jest zapotrzebowanie na stworzenie ośrodka pomocy ludziom bezdomnym i uzależnionym. Wszyscy, którzy pojawili się na spotkaniu, mieli możliwość skorzystania z łaźni, otrzymali czyste ubrania i spotkali się z księdzem i teraupeutą, jeśli sobie tego życzyli.
- Pan Jezus przygarniał do siebie ludzi nawet najbardziej grzesznych - przypomniał ks. Stanisław w kazaniu wygłoszonym w czasie Mszy św. odprawianej w intencji bezdomnych i potrzebujących. - Chrystus wlewał nadzieję w serca wszystkich załamanych. Człowiek zawsze jest człowiekiem - mówił.
„Dzień z bezdomnymi” na Jackowie obfitujący w modlitwę i chęci poprawy zakończył się po obiedzie kilkoma postanowieniami. Dla sześciu bezdomnych - wyrażeniem zgody na podjęcie leczenia; inni obiecywali, że ograniczą picie wódki i innych alkoholi. Dla organizatorów - sygnałem konieczności budowania ośrodka pomocy w tym rejonie. Dlas nas wszystkich - abyśmy nigdy nie przechodzili obojętnie obok drugiego człowieka, który czeka na naszą pomoc.
Pamiętajmy słowa ks. Bronisława Markiewicza: „Albo Polska będzie trzeźwa, albo jej w ogóle nie będzie”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu