Ksiądz Józef Szydzik urodził się 19 października 1871 r. w Mikołajkach nieopodal Lubawy. W Nowym Mieście Lubawskim ukończył progimnazjum, w gimnazjum brodnickim zdał maturę. W obu tych szkołach był prezesem Towarzystwa Tomasza Zana. Taką filomacką przeszłość miało wielu alumnów Seminarium Duchownego w Pelplinie, w którym podjął studia w 1891 r. Po święceniach w 1896 r. był wikarym m.in. w Oliwie i w Chojnicach oraz proboszczem w Ostródzie. 20 czerwca 1905 r. objął probostwo w Wielu w dekanacie czerskim na Kaszubach, wsi malowniczo położonej wśród wzgórz i jezior, słynnej z tradycji patriotycznych i urodzenia Hieronima Derdowskiego (1852-1902) - poety kaszubskiego, autora sentencji „Nie ma Polonii bez Kaszub i Kaszub bez Puelsci”. „Ani duże odległości, ani zły stan techniczny i szczupłość powierzchni własnego kościoła - pisze ks. Jan Walkusz - nie przemawiały na Pomorzu tak mocno, jak uczucia patriotyczno-religijne”. Odwołał się do nich ks. Szydzik, stawiając dzieło swego życia - kalwarię, drugą po wejherowskiej. „Rozpocząłem ją budować w 1915 r. na cześć naszych wojaków i odrodzenia naszej drogiej Ojczyzny Polskiej” - powie po latach. W ciągu kolejnych lat w naturalnej scenerii - na Białej Górze i nad Jeziorem Wielewskim powstał zespół kaplic, „święte schody”, pustelnia i ambona. Efekt zadziwił współczesnych, a Wiele szybko stało się popularnym miejscem pielgrzymkowym. Już w 1930 r. ks. Aleksander Pronobis w „Historii Pomorza” napisał: „Druga kalwaria kaszubska jest przez pobożny lud nie mniej czczona i zwiedzana od wejherowskiej”. Główne odpusty odbywały się w Wielu w święto Wniebowstąpienia Pańskiego i Matki Bożej Pocieszenia. 20 tys. pielgrzymów w uroczystej procesji eucharystycznej wyruszało na szlak kalwarii, gdzie w kaplicy Ukrzyżowania odprawiano Mszę św. z kazaniem odpustowym. Od 1924 r. proboszczem i kustoszem Kalwarii Wielewskiej został ks. Józef Wrycza, były kapelan armii Hallera, a ks. Szydzik na długie lata objął parafię i dziekanat w Chełmży. Został uhonorowany godnością szambelana papieskiego, a w roku 1936 - infułata.
W 1932 r. ordynariusz diecezji powierzył mu obowiązki komisarza dla okręgu lubawskiego. Komisarz, zwany też delegatem, wizytował podległych mu dziekanów i był bezpośrednim łącznikiem między ordynariuszem a duchowieństwem parafialnym. Urząd ten mogli sprawować tylko księża cieszący się największym autorytetem i „najwięksi społecznicy pomorscy” (ks. Walkusz).
Przyjrzyjmy się zatem aktywności ks. Szydzika: Utworzył Towarzystwo Rolnicze, założył Bank Ludowy w Wielu. Tam też w latach 1918-1919 wydawał „Gazetę Parafialną” o zasięgu wykraczającym poza parafię, „aby ci, którzy są poza parafią bądź to na wojnie (...), bądź to dla uzyskania jakiejś pracy, wiedzieli, co się w ich parafii dzieje” - napisał w słowie wstępnym. W listopadzie 1918 r. przewodził Komitetowi Obywatelskiemu - pierwszemu po zaborach przedstawicielstwu Polaków w powiecie chojnickim. Miesiąc później został prezesem Powiatowej Rady Ludowej. W Chełmży redagował w latach 1929-1938 tygodnik „Wiadomości Kościelne”, był kapelanem I Drużyny Harcerskiej, animatorem i prezesem Oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, prezesem Towarzystwa Czytelni Ludowych. Od 1906 r. należał do Towarzystwa Naukowego w Toruniu. W 1938 r. został proboszczem parafii pw. św. Mikołaja w Fordonie. Na introdukcję, która odbyła się 4 grudnia, przyozdobiono miasto flagami o barwach narodowych i papieskich i zbudowano bramy triumfalne. „Podniosłe kazanie o patronce parafii św. Barbarze i o godności ludzkiej wygłosił złotousty kaznodzieja ks. dziekan Hamerski” - napisał reporter z „Dziennika Bydgoskiego”, który również przytoczył życzenia bp. Dominika dla nowego proboszcza: „aby długie lata mógł sprawować rządy dusz fordońskich”. Trudno nie oprzeć się smutnym refleksjom nasuwającym się w kontekście tych życzeń i osób, które je wypowiedziały: obaj słudzy Boży nie przeżyli wojny. Ks. Hamerski został rozstrzelany, a bp Dominik zmarł w czasie internowania w 1942 r. Adresat tych życzeń po zajęciu miasta przez Niemców został pozbawiony życia przez bydgoskie gestapo prawdopodobnie 29 września 1939 r. Informacje o okolicznościach jego śmierci są sprzeczne.
„Pozostawił po sobie pamięć i wspaniałe ślady nowoczesnego, jak na ówczesne czasy, duszpasterza. (...) Wszelki ślad po nim zaginął” - pisze ks. Mross w „Słowniku pomorskich kapłanów”, a nam przypomina się Norwidowska refleksja: „Każdego z takich jak Ty świat nie może od razu przyjąć na spokojne łoże...”.
Kolejnym bohaterem cyklu będzie filomata, działacz patriotyczny, obrońca sierot i bezrobotnych, prekursor ruchu abstynenckiego na Pomorzu - sługa Boży ks. Henryk Szuman (1882-1939)
Pomóż w rozwoju naszego portalu