Ich życiowy Adwent dobiegł już końca. Ale wierzymy, że nadejdzie taki dzień, kiedy spotkamy się z nimi tam, gdzie nie ma śmierci, ale jest pełnia życia - mówł biskup Greger w homilii wygłoszonej podczas uroczystości pogrzebowych, które odbyły się w Szczyrku.
Robert Karp
"Dla naszych braci i sióstr (małżonków Józefa i Jolanty, ich wnuka Szymona; dla rodziców Wojciecha i Anny oraz ich dzieci Michaliny, Marceliny i Stanisława) czas oczekiwania się już zakończył. Kres ich ziemskiego życia nastąpił w okolicznościach niespodziewanych i niezwykle tragicznych. W godzinach wieczornych dnia 4 grudnia, ich adwent dobiegł końca.
To dramatyczne wydarzenie dowodzi – nie pierwszy raz i zapewne nie ostatni – że ludzkie życie na ziemi jest niesamowicie kruche. Nasza codzienność jest kroczeniem na krawędzi pomiędzy doczesnością i wiecznością. Oni przekroczyli próg życia i śmierci w chwili, której nikt z nas się nie spodziewał. Byli w domu, gdzie człowiek będąc u siebie ma prawo czuć się bezpiecznym. To tam, pośród prozaicznych działań wykonywanych każdego dnia, nadeszła godzina śmierci. To był szczególny wieczór, to był czwarty dzień tegorocznego adwentu, a zarazem liturgiczne wspomnienie św. Barbary, która jest także patronką dobrej śmierci. W obliczu tego dramatycznego wydarzenia, które zabrało z tego świata osiem osób tworzących jedną rodzinę, pojawia się wiele pytań rozpoczynających się od słowa: dlaczego?
Jako ludzie nie mamy żadnego sensownego wyjaśnienia, nie potrafimy tego wytłumaczyć ani zrozumieć, wszelkie spekulacje są pozbawione jakichkolwiek racji. Wobec tego ogromnego wybuchu gazu i jego skutków jesteśmy bezradni, żadna ludzka argumentacja niczego nie wyjaśni - mówił biskup.
Pomóż w rozwoju naszego portalu