W trakcie przygotowania dzieci do I Komunii św. ze strony rodziców i katechetów kładziony jest nacisk na przyswojenie przez dzieci wielu modlitw, prawd wiary oraz przykazań.
Często jest to czas, kiedy dorośli członkowie rodziny jakby na nowo zapoznają się ze swoją wiarą. Taki czas może być błogosławiony dla tych dorosłych, którzy wsłuchują się w uparcie powtarzane przez dziecko słowa: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”.
W krótkim rozważaniu chcę zająć się poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie: „Co to znaczy miłować?”. Z pełną świadomością mówię tu o poszukiwaniu, a nie o odpowiedzi, bo jeszcze jej nie znalazłam.
Bóg, dając to przykazanie, nie mówi: „Do nich, do nas, do niej, do niego”. Zwraca się bezpośrednio do każdego z nas: „Będziesz miłował…”. Nie mogę udawać, że to nie do mnie. A jeśli do mnie, to jak wypełnię to polecenie? Jest problem; nie wiem, jak to zrobić. Sprawa nie jest jednak beznadziejna, bo Jezus mówi: „Kto szuka, znajduje” (por. Łk 11, 9). Jeśli moje pragnienie wypełnienia woli Boga jest szczere, to już jest dobrze, to prosta droga do celu, bo komu jak komu, ale Jemu można zaufać! „Kto szuka, ten znajdzie!”.
Szukam więc. Na pewno znajdę wskazówki w słowach polecenia, tylko muszę je dobrze odczytać, czyli poznać i zrozumieć.
„Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”. Mam miłować drugiego jak siebie. Czy ja siebie miłuję?
Tego też nie wiem. Będę wiedzieć, gdy dowiem się, kim jestem. Gdy zajrzę w głąb siebie, gdy odrzucę wszelkie pozory, poświęcę sobie czas.
„Czas to pieniądz” - mówią niektórzy. Jest więc cenny, wartościowy. A jednak trwonimy go tak często na bezwartościowe sprawy.
A ile poświęcamy sobie? Nie na swój wygląd, zdrowie, ubiór, ale sobie - swojemu prawdziwemu „ja”? Kim jestem? Jaki jestem? W jakim celu się narodziłem? Czy te widoczne wady charakteru są mi nieodwołalnie przypisane? A moje zalety? Dlaczego ich tak mało i nie mają siły przebicia?
Wędrówka w głąb siebie może być naprawdę pasjonująca. Ile tam zakamarków i drzwi... Niektóre są otwarte i łatwo zajrzeć do środka, ale inne zamknięte na klucz. Co kryją? I kto je zamknął?
Penetracja tych pokładów może przynieść zaskakujące odkrycia. Może być niekiedy przyczyną radości, czasem zdziwienia, innym razem przerażenia. Jezus zachęca nas i inspiruje: „Poznaj prawdę, a prawda cię wyzwoli”.
Czy chcesz być wolny? Z całą pewnością! To jedno z największych pragnień człowieka. Droga do wolności prowadzi przez poznanie prawdy. Nie należy się jej lękać. Nawet jeśli jest starannie ukrywana za zamkniętymi drzwiami, warto te drzwi otworzyć i ją poznać, bo ona cię wyzwoli. Tak powiedział Jezus, a Jemu można zaufać. Jeśli będziesz wytrwały, a twoje pragnienie poznania siebie szczere, dowiesz się, kim jesteś. Dowiesz się, że pod nagromadzonymi kamieniami, które częściowo sam wrzuciłeś (z powodu niewiedzy, braku zaufania, próżności), a w części zostały wrzucone przez innych - pod tym gruzowiskiem jesteś prawdziwy „ty”. Tęskniący za pięknem, dobrem, pokojem, prawdą. Zobaczysz siebie takim, jakim widzi cię Jezus, za jakiego umarł na krzyżu. Popatrz na siebie oczyma Jezusa, a ujrzysz to wszystko. Czy odrzuciwszy te wszystkie kamienie, możesz pokochać siebie takiego, jakim jesteś naprawdę? Tak! Teraz to będzie możliwe.
Szukając prawdy o sobie, dokonałeś już wielkiego dzieła. Teraz wystarczy zastosować tę sprawdzoną na sobie metodę wobec bliźniego.
Kto jest bliźnim - poucza nas Pan w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Wiesz więc, że nie ma tu wyjątków. Metoda przyniesie pożądany efekt tylko w przypadku, gdy będzie stosowana w stosunku do każdego człowieka! Każdego, którego Bóg postawi na twojej drodze.
Dałeś sobie czas? Daj też i jemu. Zrozumiałeś siebie? Zrozum też jego, sięgając głębi przyczyn, nie zatrzymując się na zewnętrznych pozorach.
Przebaczyłeś sobie? Przebacz też jemu. W ten sposób przekonasz się, że kochać nieprzyjaciół nie jest rzeczą niemożliwą, a czynienie drugiemu jakbyś chciał, aby tobie czyniono - napełnia serce radością i pokojem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu