(...) Dzisiaj powinniśmy się radować. Tak, radujmy się dzisiaj! Bo to, co przeżyliśmy 25 lat temu na tym miejscu, mimo mojej starości, jeszcze dobrze pamiętam. Pamiętam napięcie, które wtedy przeżywałem, kiedy się tu wieczorem zgromadziliśmy, tylko fizycznie podzieleni tym płotem. Tu byli ci, którzy podjęli strajk, a po tamtej stronie płotu ci, którzy ich duchowo wspierali. Tutaj przeżyłem to, co też było udziałem wielu z was. Więc radujmy się, bo przeżyliśmy 25 lat temu właśnie tutaj, w tym miejscu, jedno z najważniejszych przeżyć - mówię za siebie - w życiu.
Powstanie Polaków
Reklama
Mieliśmy szczęście, mieliśmy zaszczyt uczestniczenia w tym przełomie dziejowym. Ale także mieliśmy szczęście uczestniczyć w czymś, co było odmienne od wszystkich innych powstań, które znamy z historii Polski. To nie byłoby nadużyciem, gdybyśmy o tym, na co patrzymy teraz, z dystansu 25 lat, nazwali jednak „powstaniem Polaków”. Ale było to powstanie inne niż wszystkie, które znam z historii. Dlaczego takie odmienne? Pan Bóg to wie najlepiej. Trochę już i my wiemy, ale sądzę, że nasze pokolenie wszystkiego nie wyjaśni. Byliśmy tylko świadkami czegoś nadzwyczajnego. Następne pokolenia pewnie odkryją, gdzie tkwi tajemnica tego oryginalnego powstania polskiego sprzed 25 lat.
Dzisiaj raduje się z nami cała Polska. Za chwilę po tej Mszy św. jadę do Gdańska, bo tam zostałem zaproszony. I chętnie tam pojadę. Raduje się cała Polska pod hasłem: „Honor Wam, solidarni”, czy może „nam”? Bo byliśmy solidarni w strajkach, które się wtedy działy w całej Polsce i we Wrocławiu. Począwszy od tej zajezdni, przez uczelnie, lokomotywownię, gdzie był ten słynny ogólnopolski strajk głodowy, gdzie właśnie dotykałem jeszcze jako młody ksiądz fenomenu „Solidarności”, kiedy do tej lokomotywowni przyjeżdżali wszyscy: nauczyciele akademiccy, artyści z opery, z teatru. Nie było nikogo, kto by nie manifestował wtedy tej solidarności w strajkach. I dlatego one się udały!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Solidarni z Ojcem Świętym
Byliśmy solidarni z Ojcem Świętym, i to nie tylko przez portret na bramie. Od Mszy św. na placu Zwycięstwa, która otworzyła nową epokę w dziejach Polski i nie tylko Polski, gdy był z nami tu i gdy był w Watykanie, mieliśmy pewność - zwłaszcza kiedy potem przyszły złe czasy - że właśnie tam, w Watykanie, jest ktoś, kto nas nie opuści. I to była też ta solidarność. Byliśmy solidarni z biskupami, z duchowieństwem, z Kościołem. Nie wiem, czy przesadzę, jeśli powiem, że „Solidarność” wykluwała się trochę pod skrzydłami Kościoła. A przynajmniej przetrwała w tych bardzo trudnych, żeby nie powiedzieć bolesnych czasach, pod jego skrzydłami. Już nie będę pokazywać palcem, kto się chronił w domu Kardynała! Wszyscy o tym wiedzą, prawda? I nie mówię, kto przychodził się też trochę ukrywać w jaskini „Solidarności” na Bujwida. To też była piękna solidarność. Proszę wybaczyć wzruszenie...
Honor i cześć tej solidarności!
Solidarni z Polonią
Reklama
Solidarni byliśmy też z Polonią całego świata. Pamiętam, jak popłakaliśmy się z ks. Andrzejem Dziełakiem, gdy otworzyliśmy przesyłkę, jaka do niego przyszła z Francji, wkrótce po ogłoszeniu stanu wojennego. Wiecie, co w niej było? Jeszcze nie artykuły żywnościowe. Było nagranie Francuzów dla Polaków, pieśń „Liberté”. To był hołd, który Francuzi składali polskiej „Solidarności”. A Polonia wspierała nas nie tylko moralnie, co było bardzo ważne, ale także finansowo. Wiem, kto jeździł z odrapanymi torbami i co było w tych torbach. Sam niektóre przechowywałem. Dzięki temu można było wspierać rodziny internowanych. O tym dziś nie zapominamy i cieszymy się. I honor właśnie tej solidarności z Polonią całego świata! (...)
Solidarni z tymi „po drugiej stronie”
Reklama
Po 25 latach mogę to powiedzieć, że byliśmy także solidarni z niektórymi ludźmi „po tej drugiej stronie”. I na nasze szczęście po tej drugiej stronie byli też „inni”. Do dzisiaj nie umiem sobie wyjaśnić tajemnicy - nie wiem, jak to mogło się stać - było to po jednym z bardzo długich przesłuchań na Łąkowej. Szedłem z Łąkowej, z nikim nie zamieniając ani słowa. Wsiadłem do tramwaju, a tu podchodzi do mnie jakaś nieznajoma pani i mówi: „Gratuluję, dosyć dobrze się ksiądz trzymał dziś na przesłuchaniu!” Skąd ona to wiedziała? Okazuje się, że moje wątpienie się potwierdziło, bo na jednym z przesłuchań któryś z przesłuchujących powiedział: „Nasza ubecka maszynka się nie zacina” To ja mówię, że nie mam takiej wiary. W wielu miejscach się zacinała, dzięki takim ludziom! Myślę, że to trzeba będzie kiedyś wyciągnąć i to historia zrobi. Takie są przejawy solidarności. Jedno też jest pewne, za co szczególnie dziękuję na tej Mszy św., za dar jedności, który był odmianą solidarności. Dzięki tej jedności spełniliśmy warunek: nad Polską było wtedy błogosławieństwo Boże. Byliśmy jedno! Wolno mi pytać: dlaczego nie udało nam się tego utrzymać? Dlaczego jesteśmy zdolni do takich wielkich zrywów, na miarę światową. Dlaczego jesteśmy zdolni do takich czynów, a nie jesteśmy zdolni do ciągłości działania? Tak szybko opadamy, jak po równi pochyłej?! Nie jestem gołosłowny, czytam Postulaty. Na końcu jest zapis, to wszystko, o co wtedy walczyliliśmy głodówkami, strajkami, pochodami. Przede wszystkim modlitwą. Zaczynam od 16 punktu: „Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym”. Zostawiam bez komentarza. Dalej: „Zapewnić odpowiednią ilość miejsc w żłobkach i przedszkolach dla dzieci kobiet pracujących. Wprowadzić urlop macierzyński płatny przez okres trzech lat wychowywania dziecka. Skrócić czas oczekiwania na mieszkania. Podnieść diety dla prostych ludzi.” Hm, tu by trzeba było może zaśpiewać Jeremiadę… Dlaczego? Wracając do kobiet: Dlaczego kobieta może rodzić dzisiaj tylko w podstawówce i na emeryturze? Co zaprzepaściliśmy? Nie o taką Polskę walczyliśmy, nie o taką wolność walczyliśmy.
Czego zabrakło?
Reklama
Pytam jako obywatel Rzeczypospolitej, a przede wszystkim jako obywatel tego miasta. Zostałem bardzo uhonorowany - jeszcze raz wyrażam swoją wdzięczność, że tak mnie zauważono. Bardzo się cieszę. To wpłynęło na decyzję zmiany testamentu. Już nie chcę być pochowany w umiłowanej Wielkopolsce, ale we Wrocławiu. Ale pozwólcie, że odpowiem nie jako znawca, nie skończyłem politologii, ale jak obywatel Wrocławia. Spróbuję sobie odpowiedzieć teraz głośno. Czego zabrakło? Zabrakło przygotowania ludzi do sprawowania władzy. Teraz po latach dopiero widzimy, że demokracja jest takim wspaniałym systemem, który wymaga nie tylko dobrej woli, nie tylko umiejętności sprawowania władzy, ale wykształcenia w sztuce sprawowania władzy. To są moje przemyślenia. Uważam, że sprawowanie władzy jest wielką sztuką. Nie chcę wsypać wszystkich do jednego worka, ale wydaje mi się, że wielu ludziom sprawujących władzę brakuje trzech podstawowych elementów: dobrej woli, umiejętności i znajomości trudnej sztuki rządzenia, układania w taki sposób życia w państwie, żeby obywatelom było jak najlepiej. A kiedy tego brakuje, to cierpi naród. To nie jest tylko temat do dyskusji akademickiej, bo za to się płaci strasznym cierpieniem. Mimo tego sukcesu sprzed 25 lat, paradoksalnie cierpią też ci, którzy tę wolność przed 25 laty wykuwali. Niestety tak! Znam takich, którzy tu byli na tym placu, nadstawiali głowy. A dzisiaj nie mają za co się leczyć, nie mają za co utrzymać swoich rodzin. Natomiast mają pod dostatkiem goryczy.
Trzy razy: „Nie”
Pozwólcie, że jeszcze na zakończenie powiem trzy razy „nie”. Tak być nie powinno, tak nie może być teraz i tak nie może być w przyszłości. Nie! Nie! Nie! Akcent kładę na słowa „Nie może być w przyszłości”. Może mi Pan Bóg trochę lat dołoży, a przez to będę się mógł przyczynić do przyszłości. Opieram to moje marzenie i oczekiwanie na proroctwie wielkiego proroka. Otóż tak nam się wydarzyło, że Bóg powołał w naszych czasach proroka, bez przesady, bez przenośni, prawdziwego proroka, który zostawił nam swoje nauczanie. Teraz jest naszym wspomożycielem, bo to przecież kandydat na ołtarze. I mam jeszcze nadzieję, że za naszych czasów będziemy się modlić do wielkiego świętego, Jana Pawła II.
Trzecia Droga Jana Pawła II
Reklama
To od niego mamy koncepcję tzw. Trzeciej Drogi, gdy chodzi o społeczne warunki życia. Drogi, która nie jest kapitalizmem dziewiętnastowiecznym, i która nie może być komunizmem marksistowskim. Ani w tę stronę, ani w tamtą, bo żyją świadkowie, którzy przeszli przez to i na pewno nie mają ochoty przejść jeszcze raz. Więc może trzeba wybrać tę Trzecią Drogę Jana Pawła II? Trzecia Droga to „system, który szanuje prawo własności i wolny rynek, a równocześnie zobowiązuje władze do troski, aby zagwarantować najsłabszym status godny człowieka.” I dlatego - jak powiedziałem, nie jestem politologiem, ale pedagogiem, więc pójdę po mojej działce - wydaje mi się, że potrzeba wielkiego wysiłku edukacyjnego. Wszystko zaczyna się od umysłu. Reformę w narodzie wybranym Ezdrasz i Nehemiasz zaczęli od budowania ambon i uświadamiania swojego narodu. Od tego się zaczynała odbudowa narodu tam, u naszych starszych braci w wierze. Dlatego podejmuję temat jeszcze raz. Jak nikt mi nie pomoże, to ja sam jeszcze przed śmiercią otworzę jakąś szkołę edukującą ludzi, którzy będą mogli podjąć władzę odpowiedzialnie, wspierając tych najsłabszych.
Nadzieja w młodych
Nadzieją napawa grono młodych ludzi. Wśród tych młodych widzę dużo takich, którzy pragną podjąć wysiłek stworzenia pewnej wszechnicy przygotowującej do tego, by podjąć Trzecią Drogę Jana Pawła II. Może to trzeba nazwać cywilizacją miłości? Dlaczego by nie? I dlaczego to nie ma się stać we Wrocławiu?!
Wrocław - Kolebka jedności
W Gdańsku jest kolebka „Solidarności”, ale dlaczego Wrocław nie miałby się stać kolebką ruchu jedności Polaków, tej Trzeciej Drogi? Dlaczego nie? A wiecie, dlaczego tak mówię? To przecież Wrocław słynie w Polsce z tej właśnie ekumenii. Tu trzeba się pokłonić Księdzu Kardynałowi, który umiał prowadzić dialog między rozmaitymi wyznaniami. We Wrocławiu jest przecież dzielnica czterech różnych kościołów. I tam nigdy nie było żadnej zadymy! Potrafimy żyć ze sobą!
Wszyscy jesteśmy przybyszami
We Wrocławiu wszyscy byliśmy przychodniami. Ja z mojej Wielkopolski, ale ilu sympatycznych ludzi przybyło ze Lwowa. To oni mnie nauczyli pieśni „Śliczna gwiazdo, miasta Lwowa”. (...) Przecież tu są ludzie z Syberii, tu jest wielka rodzina katyńska. Wszyscy z rozmaitych stron jesteśmy przychodniami, a jednak dawaliśmy przez te pół wieku znaki pewnej zgody i jedności. Więc jeszcze zapytam retorycznie, czy Wrocław nie może być kolebką tej jedności? Bo jest takie pragnienie w wielu młodych ludziach, i chwała im. I tu bym się bardzo serdecznie pokłonił w kierunku tych, którzy mają i będą mieli władzę we Wrocławiu. To, co ja teraz nieudolnie mówię, to warto by, kochani bracia, którzy opiekujecie się tym naszym miastem, zamienić w instytucje, które by właśnie kształciły i wychowywały ludzi, którzy by budowali jedność z Ojcem Świętym i jedność z narodem. Taki widzę ciąg dalszy solidarności. Niech tak będzie, Bogu dzięki. (...)
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji