Reklama

Życie jest darem, który trzeba chronić, i zadaniem, które należy wypełnić

Niedziela łódzka 13/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W 15-lecie uchwalenia ustawy o ochronie dziecka poczętego z salezjaninem ks. Kazimierzem Kurkiem, współtwórcą i uczestnikiem batalii o nowe prawo, rozmawia Elżbieta Adamczyk.

Elżbieta Adamczyk: - Czy mógłby Ksiądz przypomnieć okoliczności w jakich powstawało prawo o ochronie życia poczętego w Polsce postsolidarnościowej?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Kazimierz Kurek SDB: - W PRL-u aborcja była legalna, a obronę życia nienarodzonych traktowano jak działanie antypaństwowe i nawet karano - o czym wiedzą starsze instruktorki życia rodzinnego. Przez kilkadziesiąt lat zranieniem sumienia zostali dotknięci wszyscy uczestnicy tej zbrodni: kobiety, mężczyźni, całe rodziny, ale także lekarze i pielęgniarki, którzy często stawali się zakładnikami, przymuszanymi do zabijania nienarodzonych. Wyzwolenie Polaków z opresji zła i włączenie ich w obszar niesienia pomocy człowiekowi - to było wielkie zadanie u progu niepodległości. Niosę w sobie taki obraz z mojego lekarskiego stażu: kobieta zgłosiła się do szpitala, aby przerwać ciążę. Próbowałem odwieźć ją od tej decyzji. Nic nie pomagało. Na propozycję, aby urodziła dziecko i przekazała je do adopcji, odparła: to jest nieludzkie oddawać komuś na wychowanie własne dziecko. Zabieg wykonano. Kobiecie wydawało się, że nie ma już problemu, a tak naprawdę jej problem dopiero się zaczął.

Reklama

- Jak to się stało, że znalazł się Ksiądz w gronie twórców ustawy?

- Sprawa ochrony życia zawsze leżała w sferze mojego głębokiego zainteresowania. W kilka lat po święceniach zostałem krajowym duszpasterzem rodzin. Z wielu środowisk, m.in. z Jasnej Góry, docierały pytania, co zamierzamy zrobić z wciąż obowiązującą ustawą, legalizującą aborcję. Wówczas w gronie poradników rodzinnych, lekarzy i prawników podjąłem temat zmiany istniejącego prawa. O tym, że nie będzie to łatwe, przekonywała nas już Biblia, w której od Księgi Rodzaju do Apokalipsy szatan walczy z kobietą mającą urodzić. Modliliśmy się o światło i zrozumieliśmy, że nie należy skupiać się na zakazie usuwania ciąży, tylko na obronie życia poczętego. Myśl ta narodziła się w Szczecinie, w rozmowie z prof. Zbigniewem Szymańskim.

- Co stanowiło największy problem dla twórców nowego prawa?

- Najtrudniejsze było, oczywiście, doprowadzenie do uznania, że poczęte dziecko jest człowiekiem z pełnią przysługujących mu praw. Podstawa prawna znalazła się w obowiązujących wówczas przepisach spadkowych, które nadawały prawo do dziedziczenia także dziecku przebywającemu jeszcze w łonie matki.

- Co było dalej?

Reklama

- Jesienią 1988 r. w 20. rocznicę wydania encykliki Humanae vitae, udaliśmy się w kilkudziesięcioosobowej grupie na grób Pawła VI i na spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Celem tej pielgrzymki było uproszenie błogosławieństwa dla rozpoczętych prac nad ustawą. W styczniu 1989 r. dokument był gotowy. Zamiar wprowadzenia go na któryś z „podstolików” Okrągłego Stołu nie powiódł się i dziś, z perspektywy czasu widać, że dobrze się stało. Rozpoczęła się, bowiem narodowa debata, w której my troszczyliśmy się bardzo o zachowanie czystości języka, podkreślając wszędzie, że chodzi o prawo do życia człowieka poczętego. Arcybiskup Dąbrowski spowodował, że projekt ustawy trafił do ostatniego Sejmu dawnego reżimu, za pośrednictwem grupy posłów, którzy zebrali pod nim kilkadziesiąt podpisów. W tym czasie udałem się też do Ziemi Świętej, na zaproszenie pochodzących z Palestyny moich kolegów ze studiów medycznych. Tam złożyłem kopie projektu ustawy w miejscach związanych z narodzinami, życiem i śmiercią Jezusa Chrystusa, powierzając wstawiennictwu Maryi losy tego historycznego dokumentu. Papież Jan Paweł II żywo interesował się losem ustawy. Po paru latach zmagań w Parlamencie, ustawa weszła w życie - wprawdzie niedoskonała, bo niechroniąca każdego życia, ale otaczająca ochroną większość poczętych dzieci.

- Ustanowienie prawa nie oznaczało osiągnięcia celu, jaki sobie wyznaczyli obrońcy życia...

Reklama

- Mówiąc językiem lekarskim, udało się zatamować krwotok, którym było bezkarne zabijanie nienarodzonych, ale naród poważnie okaleczony, zraniony w swojej miłości do najmniejszych nadal wymagał leczenia. Trzeba było poszerzyć pracę wychowawczą nad kształtowaniem postawy życzliwości dla dziecka przed narodzeniem. Kościół w Polsce od lat 50. wdrażał sformułowaną przez Teresę Strzembosz wraz z kard. Prymasem Wyszyńskim ideę rozwijania poradnictwa rodzinnego. Należało to wielokrotnie pomnożyć, aby przybyło kadr zdolnych wychować całe pokolenie do tej trudnej miłości. Trzeba było m.in. uczyć naturalnego planowania rodziny, rozwinąć struktury miłości miłosiernej: domy samotnej matki, katolickie ośrodki adopcyjno-opiekuńcze, telefony zaufania - wszystko, co służyło ochronie matek, które z różnych powodów nie mogą same zaopiekować się poczętym dzieckiem. Zmiana, jaka zaszła w świadomości społecznej, wymaga obecnie stałego utrwalania, aby wszyscy rodzice mogli kiedyś powiedzieć swemu dziecku: kochaliśmy cię od poczęcia. Jeżeli naród będzie potrafił powiedzieć to swoim dzieciom, wygrana zostanie jedna z największych dziejowych batalii o nasze istnienie i będzie to źródłem niezwykłej siły. Życie jest najważniejsze, a solidarność z życiem jest miarą wartości solidarności społecznej. Pokolenie duszpasterzy i laikatu lat 90. stawiało sobie pytanie, jak budować rzeczywistość doczesną w Polsce po marksizmie. Jesteśmy bowiem społeczeństwem postmarksistowskim. Doktryna marksizmu widzi swych podstawowych wrogów we własności i rodzinie. W Polsce, mimo że nie udało się wdrożyć wszystkich założeń tej doktryny, wciąż jesteśmy pod jej wielkim wpływem. Trzeba więc wrócić do normy, czyli dać własność i stworzyć warunki rozwoju rodziny. Ośrodki katolickie powinny wyraźniej się tego domagać od sprawujących władzę. Na czym budować? Stolica Apostolska podarowała wszystkim Kartę Praw Rodziny, czyli fundament, zakres prawa naturalnego, na którym ma być wsparte prawo stanowione. 3 kwietnia 1991 r. w Łomiankach po raz pierwszy Karta została uroczyście przekazana instytucjom związanym z rodziną oraz samym rodzinom przez Nuncjusza Apostolskiego. Następnie dokument trafił do diecezji i parafii. Zaczęła się praca, która być może teraz potrzebuje na nowo animacji.

- Niestety, często można odnieść wrażenie, że podjęta wówczas praca utknęła w zaspie nadmiernej instytucjonalizacji i biurokratycznych procedur.

- Pocieszające jest to, że dzieło zostało dobrze ubezpieczone. 31 sierpnia 1996 r. przy grobie Księdza Jerzego przedstawiciele różnych środowisk podpisali deklarację, że będą stosować się do Karty Praw Rodziny. Dokument, zamknięty w metalowej tulei, został złożony na Ołtarzu Ojczyzny na Jasnej Górze i oddany pod opiekę Matki Bożej. Ubezpieczenie działa, ale zadanie tworzenia nowego społeczeństwa wciąż jest przed nami. I nie wystarczy, aby było to społeczeństwo demokratyczne - jak chcą niektórzy - ale chodzi o społeczeństwo oparte na prawach rodziny. Taki fundament mogłaby przyjąć dla siebie np. zjednoczona prawica i po wyborach rozpocząć budowanie gospodarki służącej rozwojowi rodziny. Polska wciąż nie podjęła polityki wzrostu dochodów. Problemem do podjęcia pozostaje także wycena pracy. Jednocześnie, prawie co drugi 18-latek w Unii Europejskiej mieszka w Polsce, a więc potencjał rozwoju społeczeństwa jest w tej chwili ogromny. Tworzenie dla tej rzeszy młodych ludzi stabilnego rynku pracy jest naczelnym zadaniem państwa. Powinni sobie uświadomić to wszyscy, którym zależy na Polsce. Słyszy się często, że nic się nie da zrobić. Jeżeli Franciszek Stefczyk potrafił dźwignąć w Galicji pod zaborem całe wsie, zakładając kasy oszczędnościowe, jeżeli tak wiele udało się zmienić w gospodarce II Rzeczypospolitej, to i teraz wiele można zrobić - trzeba tylko mieć jasną wizję i patrzeć perspektywicznie. Pilną sprawą jest, moim zdaniem, uwolnienie szkolnictwa spod wpływów sięgających aż Rewolucji Francuskiej. W Karcie Praw Rodziny istnieje zapis o prawie rodziców do swobodnego wyboru szkoły dla dziecka. W rzeczywistości w Polsce dominuje szkolnictwo publiczne, na którego poziom i kształt rodzice nie mają żadnego wpływu. Nowe programy szkolne ograniczają dzieciom polskim m.in. dostęp do kultury. Taniec, muzyka, malarstwo ani teoretycznie, ani praktycznie nie istnieją w programach. Brakuje w szkolnicwie: zespołów tanecznych, kół teatralnych, orkiestr szkolnych, zespołów sportowych. Nie ma pieniędzy, ale przecież utrzymanie jednego pensjonariusza w Ignacewie czy później w zakładzie karnym jest o wiele droższe. Czy ktoś to przeliczył?

c.d.n.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Egzorcyzm papieża Leona XIII

Niedziela łódzka 1/2004

W tak zwanej „starej liturgii”, przed Soborem Watykańskim II, kapłan sprawujący Eucharystię wraz z wiernymi, po zakończeniu celebracji odmawiał modlitwę do Matki Bożej i św. Michała Archanioła. Słowa tej ostatniej ułożył papież Leon XIII, a wiązało się to z pewną niezwykłą wizją, w której sam uczestniczył. Opisana ona została w krótkich słowach przez przegląd Ephemerides Liturgicae z 1955 r. (str. 58-59). O. Domenico Pechenino pisze: „Pewnego poranka (13 października 1884 r.) wielki papież Leon XIII zakończył Mszę św. i uczestniczył w innej, odprawiając dziękczynienie, jak to zawsze miał zwyczaj czynić. W pewnej chwili zauważono, że energicznie podniósł głowę, a następnie utkwił swój wzrok w czymś, co się unosiło nad głową kapłana odprawiającego Mszę św. Wpatrywał się niewzruszenie, bez mrugnięcia okiem, ale z uczuciem przerażenia i zdziwienia, mieniąc się na twarzy. Coś dziwnego, coś nadzwyczajnego działo się z nim. Wreszcie, jakby przychodząc do siebie, dał lekkim, ale energicznym uderzeniem dłoni znak, wstał i udał się do swego prywatnego gabinetu. Na pytanie zadane przyciszonym głosem: «Czy Ojciec święty nie czuje się dobrze? Może czegoś potrzebuje?» - odpowiedział: «Nic, nic». Po upływie pół godziny kazał przywołać Sekretarza Kongregacji Rytów, dał zapisany arkusz papieru, polecił wydrukować go i rozesłać do wszystkich w świecie biskupów, ordynariuszy diecezji”. (Cytat za Amorth G. Wyznania egzorcysty, Częstochowa 1997, s. 36). Tekst zawierał modlitwę do św. Michała Archanioła, która brzmi: „Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwościom Złego Ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy. A Ty, wodzu niebieskich zastępów, Szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen”. Gdy go zapytano, co się zdarzyło w czasie dziękczynienia po Mszy św., Papież odrzekł, że w chwili, gdy zamierzał zakończyć modlitwę, usłyszał dwa głosy: jeden łagodny, drugi szorstki i twardy. I usłyszał taką oto rozmowę: Szorstki głos Szatana: „Mogę zniszczyć Twój Kościół!” Łagodny głos: „Możesz? Uczyń więc to”. Szatan: „Do tego potrzeba mi więcej czasu i władzy”. Pan: „Ile czasu? Ile władzy?” Szatan: „Od 75 do 100 lat i większą władzę nad tymi, którzy mi służą”. Pan: „Masz czas, będziesz miał władzę. Rób z tym, co zechcesz”. (Cytat za Szatan w życiu Ojca Pio, Tarsicio z Cevinara, Łódź 2003, s. 8). Kościół jest świadomy, że walka duchowa dobra ze złem toczy się nieprzerwanie od chwili upadku pierwszego człowieka, choć przybiera różne formy na przestrzeni wieków. Dziś także chrześcijanin nie jest wolny od ataków Złego, który chce go oderwać od Chrystusa i zwieść ku potępieniu. Święty Ignacy z Loyoli wyróżnia dwa obozy: jeden „Pod sztandarami Chrystusa”, drugi „Pod sztandarami Szatana”. Każdy człowiek, musi opowiedzieć się po którejś ze stron. Wielu jednak poddając się wpływom agnostycyzmu czy obojętności religijnej, odsuwa od siebie ową decyzję, sądząc, że w życiu i po śmierci „jakoś to będzie”. Ewangelia nie dopuszcza postawy „rozdwojonego serca”. Można służyć albo Bogu albo Szatanowi. Czy jednak ludzie uznają fakt istnienia osobowego zła - Szatana? Kongregacja Nauki i Wiary wydała dokument opublikowany w L’Osservatore Romano (26 czerwca1975 r.) - Wiara chrześcijańska i demonologia, w którym min. stwierdza, że określenia „Szatana i Diabła” nie są „tylko personifikacjami mitycznymi i funkcyjnymi, których znaczenie ograniczałoby się jedynie do podkreślenia w dramatyczny sposób wpływu zła i grzechu na ludzkość. (…)”. Tego rodzaju poglądy, rozpowszechniane przez niektóre czasopisma i inne ośrodki propagandy mającej na celu kreowanie stylu życia tak, jakby Boga nie było i Szatan nic nie mógł zmącić i zniszczyć, muszą wywoływać zamęt w sercach i umysłach ludzkich. Jezus mówił o istnieniu upadłego anioła, nazywanego przeciwnikiem ludzi (por. 1P 5, 8), zabójcą od początku (por. Ap 12, 9. 17). Jest kłamcą i ojcem kłamstwa (por. J 8, 44); przybiera postać anioła światłości (por. 2 Kor 11, 14). Jest także nazywany „władcą tego świata”, który pozostaje we władaniu Złego (por. 1 J 5, 19). Nienawidzi on światła Prawdy Ewangelii, Chrystusowego Kościoła, wierzących, zdążających ku świętości i wszystkiego, co wiąże się z Chrystusem i Jego Kościołem. Jego działanie jest podstępne i zakryte. Metody, jakimi się posługuje, to: kłamstwo, manipulacje, pokusy do grzechu, nieposłuszeństwo nauczaniu Chrystusowego Kościoła w sprawach wiary i moralności; różnego rodzaju zniewolenia przez nałogi, złe przywiązania i grzeszne nawyki. Działa także przez uprawianie i korzystanie z okultyzmu, wróżbiarstwa, magii. Najbardziej zaś spektakularną formą jego wpływu na człowieka jest opętanie (zupełne bądź częściowe), które paraliżuje wolę człowieka, mąci umysł i sumienie, i wydaje człowieka na łup najniższych skłonności deprawujących osobę ludzką. Jak walczyć z Szatanem? Jezus spotykał na swej drodze Szatana i inne jego złe duchy; rozgramiał je, gdyż był od nich potężniejszy. On Złemu nakazywał: „Iść precz”. Należy więc przylgnąć do Chrystusa całym sobą. Nie tylko przez racjonalne uznanie Jego istnienia i Bożej mocy, ale przez życie płynące z wiary, przez „chodzenie z Chrystusem” każdego dnia. Konieczne jest więc wzywanie Jezusa w chwilach dręczących pokus do złego. Znak krzyża i modlitwa przywołują moc Bożą w sytuacji, gdy człowiek jest w potrzebie czy trudnościach. Inne środki w duchowej walce ze złem, można sklasyfikować jako praktykę aktywnego życia chrześcijańskiego. Są nimi: Eucharystia i sakramenty, codzienna modlitwa oraz medytacyjne obcowanie ze Słowem Bożym, pogłębianie swojej wiary tak, aby była rozumiana, a także poznawanie prawd chrześcijańskich. Nie można pominąć służby bliźniemu - słowem, czynem i modlitwą. Skoro w Kościele idziemy ku zbawieniu, konieczne jest także uczestnictwo we wspólnocie chrześcijańskiej, gdyż - jak przypomina nam Jezus - gdzie dwaj albo trzej zebrani są w Imię Jego, tam On jest między nimi. W obliczu współczesnych zagrożeń dla wiary, moralności i duchowości chrześcijanina, gdy neguje się głos Kościoła w tych kwestiach, gdy ludzkość przygląda się rosnącej fali przemocy, terroryzmu, niesprawiedliwości społecznej, czyż chrześcijanie nie powinni na nowo z wiarą sięgnąć do „duchowego skarbca” Kościoła i mocą Chrystusa poskramiać wysiłki Złego? Szatan nadal walczy z Chrystusowym Kościołem. W tej walce potrzeba nam Chrystusowej mocy. Ona do nas przychodzi, wystarczy otworzyć się na nią w wierze.
CZYTAJ DALEJ

Najkrótsze i najdłuższe pontyfikaty

Niedziela legnicka 46/2007

Margita Kotas

Listopad jest szczególnym czasem, gdy odwiedzamy cmentarze, i stając przy grobach naszych bliskich myślimy o przemijaniu, o wieczności. Wspominamy tych wszystkich, którzy od nas już odeszli: małżonków, rodziców, dobrodziejów, ale i ludzi wybitnych, zasłużonych dla naszej Ojczyzny, ale i dla Kościoła. Dziś chcemy przypomnieć pontyfikaty papieży. Wielu z nich zostało świętymi, ale o wielu zapomniała historia.

Historia papiestwa odnotowała 264 pontyfikaty. Poczet papieży to wielka mozaika osobowości i cech charakterologicznych. O długości poszczególnych pontyfikatów w sposób znaczący decydował wiek papieży elektów, który w momencie wyboru bardzo często wynosił 80 lat. Stan zdrowia papieży elektów niekiedy uniemożliwiał im spełnienie podstawowych czynności związanych z piastowaniem tego urzędu. Na ich pontyfikat miały również wpływ uwarunkowania polityczne, a nawet warunki atmosferyczne.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV – kim byli poprzednicy, którzy wybrali to samo imię?

2025-05-08 22:25

[ TEMATY ]

Leon XIII

Papież Leon XIV

Vatican Media

Wybrany dziś 267. Papież, którym został pochodzący ze Stanów Zjednoczonych kard. Robert Francis Prevost, przybrał imię Leona XIV. Oto kim byli niektórzy, z jego poprzedników, którzy wybrali to samo imię.

Św. Leon I Wielki, papież i doktor Kościoła, był jednym z najważnieszych zwierzchników Kościoła w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. W historii zapisał się jako wybitny teolog, niezłomny orędownik pokoju i wybitny dyplomata.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję