Z bp. Tadeuszem Pieronkiem, byłym biskupem pomocnicznym w naszej diecezji, rozmawia Rafał Książek
\\Rafał Książek: - 25 marca 1992 r. Ojciec Święty erygował diecezję sosnowiecką, a Księdza Biskupa wyznaczył na jej biskupa pomocniczego. Jak dowiedział się Ksiądz Biskup o nominacji?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bp Tadeusz Pieronek: - Tak, jak to zwykle bywa, zostałem poproszony przez abp. Józefa Kowalczyka, nuncjusza apostolskiego, na rozmowę, podczas której powiedział mi, że Ojciec Święty zamierza mianować mnie biskupem i powierzyć mi funkcję w nowej diecezji sosnowieckiej. Zapytał mnie, czy się zgadzam, bo Ojciec Święty czeka na odpowiedź. Po krótkiej wymianie zdań i zwróceniu mi uwagi, że Ojcu Świętemu nie wypada odmawiać, wyraziłem zgodę. Ta rozmowa miała miejsce 11 marca w Warszawie, w sekretariacie KEP, gdzie referowałem, podczas zebrania plenarnego Episkopatu Polski, sprawy związane z II Polskim Synodem Plenarnym. Nominację wręczył mi Nuncjusz 17 marca.
- Jak wspomina Ksiądz Biskup pierwsze miesiące pracy w nowo utworzonej diecezji?
Reklama
- Dwa dni po utworzeniu diecezji sosnowieckiej przyjechali do mnie, do Krakowa na Wawel, bp nominat Adam Śmigielski i bp Piotr Skucha. Był to nasz pierwszy kontakt i rozmowa na temat diecezji, bardzo ogólna, bo nikt z nas nie posiadał na ten temat zbyt wiele wiedzy. Najlepiej był zorientowany bp Skucha, bo część diecezji kieleckiej, w której pracował jako biskup pomocniczy, została włączona do diecezji sosnowieckiej. Również bp Śmigielski trochę znał jej teren i ludzi. Ja najmniej. Byłem wówczas w trudnej sytuacji, bo w tych dniach miałem wyjechać do Acapulco w Meksyku, gdzie zaproszono mnie z referatem. Pisałem ten referat, miałem trudności z biletem lotniczym, a więc sporo kłopotów na głowie, a tu jeszcze nominacja, nowe zajęcia i nowa odpowiedzialność...
Pierwszy raz pojechałem do Sosnowca dopiero 12 kwietnia, zatrzymując się po drodze w kolegiacie św. Wojciecha i św. Katarzyny w Jaworznie u księży Bajera i Cebulskiego. W Sosnowcu zwiedziłem katedrę i spotkałem się z pracującymi przy niej księżmi. Po konsekracji udzielonej mi przez Ojca Świętego w Bazylice św. Piotra w Rzymie oczekiwaliśmy na konsekrację biskupa diecezjalnego. Trudno było w tych warunkach zajmować się diecezją, wszystko było w stadium organizowania się. W dodatku, 1 maja, zostałem wybrany przez Konferencję Episkopatu na zastępcę sekretarza generalnego KEP, co wiązało się z obowiązkiem zamieszkania w Warszawie i stawiało pod znakiem zapytania moje zajęcia w Sosnowcu. Początkowo wydawało mi się jednak, że będzie można jakoś pogodzić obydwie funkcje, i dlatego 23 maja pojechałem na bierzmowanie do Jaworzna na Osiedlu Stałym, a 24 maja święciłem w katedrze w Sosnowcu sztandar Związku Więźniów Okresu Stalinowskiego. Pierwszych diakonów sosnowieckich wyświęciłem 28 maja w katedrze pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, gdzie dwa dni później, 30 maja uczestniczyłem w konsekracji bp. Adama Śmigielskiego. Pierwsze robocze posiedzenie w kurii sosnowieckiej odbyło się 1 czerwca. Spóźniłem się na nie, bo pogubiłem się po drodze i nie zjechałem z autostrady, gdzie było trzeba, z czego wynika, że drogi w diecezji sosnowieckiej od początku okazały się dla mnie kręte.
- Jak ocenia Ksiądz Biskup postęp w budowie Kościoła sosnowieckiego, tempo w jakim powstawały jej struktury, a także to, jak wygląda dzisiaj?
- Budowanie struktur diecezjalnych w Sosnowcu było bardzo szybkie. Już 16 czerwca odbyły się pierwsze rozmowy z abp. Stanisławem Nowakiem, metropolitą częstochowskim, nt. udostępnienia budynku seminarium w Krakowie dla kleryków sosnowieckich. Kuria i sąd diecezjalny powstały sprawnie. Dziś jest to diecezja posiadająca wszystkie niezbędne struktury, a przecież od jej powołania minęło zaledwie 13 lat.
- Dziękuję za rozmowę.