Reklama

Tam, gdzie renifer Rudolf z pasterzami, czyli

Boże Narodzenie po amerykańsku

Niedziela w Chicago 52/2004

L. Lotto „Pokłon pasterzy”

L. Lotto „Pokłon pasterzy”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Okres Bożego Narodzenia, który właśnie przeżywamy, stanowi dla katolików najpiękniejszy czas w całym roku. Czekamy z niecierpliwością na Święta, wyobrażamy sobie, kogo zaprosimy do domu, z kim zasiądziemy do wieczerzy wigilijnej, planujemy potrawy i prezenty.
Uwielbiamy świąteczne przygotowania. Pochłaniają nas bez reszty. Zanurzamy się w tę pełną radości krzątaninę, entuzjazmujemy witrynami sklepowymi, kolorowymi reklamami. Pragniemy mieć wszystko zapięte na ostatni guzik. Dom udekorowany od stóp do głów, świecący tysiącami lampek, błyszczący od migotliwych gwiazd, ale dlaczego pomiędzy figurkami Świętej Rodziny „zaplątał” się Kaczor Donald i Myszka Miki? To chyba tylko przez nieuwagę takie pomieszanie z poplątaniem. Próbujemy usprawiedliwić się przed sobą, że przecież dzieci tak lubią filmowych bohaterów, niech więc mają przed domem nadmuchane postacie z bajek. Jeszcze tylko kilkanaście stojących na baczność żołnierzyków prosto z baśni Dziadek do orzechów przy wejściu do domu, kilka kiwających się reniferów z zaprzęgu św. Mikołaja, parę wieńców na ogrodzeniu na przemian z dwunastoma czerwonymi kokardami - i dzieło gotowe.
Aby jak najdłużej cieszyć nas niepowtarzalną atmosferą Bożego Narodzenia, świąteczne dekoracje pojawiają się tuż po Święcie Dziękczynienia, pod koniec listopada. A może to tylko zwykłe wyrachowanie handlowców? Rozmarzeni kolędami rozbrzmiewającymi w centrach handlowych, nastrojeni pozytywnie widokiem ogromnych, przebogatych, kolorowych choinek stajemy się łatwiejszym „łupem” sprzedawców.
Szaleństwo zakupów, które pozwala amerykańskiemu handlowi na zrealizowanie całorocznego planu sprzedaży zaledwie w niecałe dwa miesiące, ogarnia nawet najbardziej odpornych. Niewiarygodne przeceny, niebywałe okazje, niezwykłe szanse, które powtórzą się dopiero za rok. Nie możemy być gorsi od sąsiadów, znajomych, kuzynów…
Wszechogarniająca presja kupowania - nawet od godz. szóstej rano do północy - ma zastąpić prawdziwe spotkanie z drugim człowiekiem i z Bogiem. Slogan „oszczędzisz, kupując” - tyleż przewrotny, co chwytliwy - każe nam natychmiast, właśnie teraz, w tej chwili, jechać do sklepu i kupować, kupować, kupować…
Przy okazji jednego faktycznie niezbędnego artykułu nabywamy cały wózek niepotrzebnych produktów, bo wmówiono nam, że od liczby prezentów pod choinką zależy jakość Świąt. Działa odwieczny instynkt stada - robić tak, jak inni, nie wyróżniać się, dopasować się…
Przestajemy logicznie myśleć, zapominamy, że najbardziej możemy zaoszczędzić, kupując racjonalnie, a najwięcej zyskamy, gdy rzecz przestanie być dla nas „mrocznym przedmiotem pożądania”. Najtrudniej jednak jest powiedzieć samemu sobie kategoryczne „nie”. Zewsząd bowiem atakuje, wciska się, mami, kusi, zachęca wszechobecna reklama. Zaczynamy wierzyć, że prawdą jest powiedzenie „kupuję, więc jestem”, a nie jakieś przestarzałe „cogito ergo sum” (myślę, więc jestem). Nie jest przecież łatwo oprzeć się przekonaniu, że przy okazji Świąt musimy kupić nowe meble (wigilia przy nowym stole), nowe dywany (rodzina musi zobaczyć, jak nam się dobrze powodzi), nowy sprzęt tele-, foto-, fono-, audio…, aby nagrać te wyjątkowe chwile świąteczne, zarejestrować wszystkich, a także dwanaście potraw na stole, choinkę do sufitu i stosy pudeł i pudełeczek pod nią, aby potem zresztą nigdy nie odtwarzać tych nagrań.
Kiedy już każdy kąt domu jest wysprzątany, lśni od świeżości i czystości, lodówki po brzegi wypełnione są smakowitościami, wypchane skarpety wiszą nad kominkiem, a stół nakryty jest nowym obrusem, my już nie mamy sił, by cieszyć się i przeżywać. Dominujące uczucie to zmęczenie. Próbujemy ochłonąć, odpocząć, zrelaksować się…
A może by tak spróbować nie dać się zwariować? Nie czytać i nie słuchać reklam, które banalizują Święta i spowadzają je do czysto konsumenckiego pretekstu, aby wyczyścić nasze konta bankowe. Zdobyć się na dystans, z którego perspektywy ujrzymy, że nie jesteśmy podmiotem, ale tylko przedmiotem manipulacji. Nie pozwólmy sobie „prać mózgu” przez skomercjalizowany świat. Nie uczestniczmy w wyścigu po…, no właśnie po co? Przecież i tak większość zakupów dokonywanych jest na karty kredytowe, które następnie przez wiele miesięcy trzeba spłacać. Ale o to już specjaliści od reklamy się nie martwią, bo gdy my będziemy ciągle w długach świątecznych, handel będzie kusił nas zakupami prezentów walentynkowych, a zaraz potem zajączków wielkanocnych i tak w kółko.
Czy faktycznie musimy kupować kolejne pudła choinkowych ozdób, których i tak mamy za dużo? Zamiast wyszukanych przepisów kulinarnych Marthy Steward z magazynu „Living”, które w naszym wykonaniu i tak nie dościgają wzoru pokazanego na fotografiach, zaczerpnijmy z polskiej tradycji i wróćmy do prostych potraw wigilijnych, tak smacznych i zdrowych, przypominających zapach domu rodzinnego i dalekiej Polski.
Zastanówmy się, co jest najważniejsze, czy wielotygodniowe przygotowania, czy raczej tych kilka dni spędzonych z bliskimi w cieple miłości, przy dźwiękach kolęd i pastorałek, w prawdziwym poczuciu zjednoczenia. Dekoracje rzeczywiście związane z Bożym Narodzeniem umieśćmy dla siebie i rodziny wewnątrz domu, na zewnątrz chyba wystarczą symboliczne światła. Miejmy odwagę iść „pod prąd”, miejmy własny integralny świat, a wtedy na pewno bez dominującego uczucia zmęczenia i żalu za wydanymi niepotrzebnie pieniędzmi poddamy się niezwykłej magii Świąt, która powinna wyrażać się w czynieniu dobra.
W okresie świątecznym - zamiast do centrów handlowych - pojedźmy do kilku kościołów, pokażmy je dzieciom, porozmawiajmy o Polakach, naszych poprzednikach, którzy je wybudowali z takim trudem, a dziś te świątynie są oazą polskości i naszej wierności Kościołowi i wierze. Pokażmy obrazy, rzeźby, porozmawiajmy o sztuce, zatrzymajmy się przy żłóbku małego Jezusa.
A może dodatkowy talerz na wigilijnym stole potraktujemy mniej symbolicznie, tak jak przez wieki nasi przodkowie czynili, i naprawdę komuś pomożemy, aby jego Święta nie były pełne łez, rozpaczy i osamotnienia? A może uratujemy jedno życie głodnego dziecka, wysyłając $30, które wystarczą na jego miesięczne utrzymanie? (witryna internetowa: www.elca.org/hunger).
Czyż wówczas nasze Święta Bożego Narodzenia nie będą szczęśliwsze, radośniejsze i pełniejsze? Czy nie nabiorą głębszego sensu, gdy wraz z narodzeniem Zbawiciela narodzi się w naszych sercach dobro?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kościół odmawia katolickiego pochówku tylko tym, którzy dopuścili się grzechu śmiertelnego. Co to znaczy?

2025-07-09 19:10

[ TEMATY ]

pogrzeb

pochówek

Adobe Stock

Kościół odmawia katolickiego pochówku tylko tym osobom, które dopuściły się grzechu śmiertelnego publicznego - powiedział PAP ks. Grzegorz Strzelczyk, nawiązując do pogrzebu Tadeusza Dudy, który miał dokonać podwójnego zabójstwa córki i zięcia w Starej Wsi.

Ciało Tadeusza Dudy odnaleziono 1 lipca. Według policji doszło do samobójstwa. 7 lipca w kościele w Kamienicy (powiat limanowski) miało miejsce nabożeństwo żałobne za Dudę.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Samarytanie w sercu Argentyny

2025-07-07 14:58

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

źródło: pixabay.com

W książce pt. "Jezuita. Papież Franciszek" dwoje argentyńskich dziennikarzy przedstawiło zapis wielogodzinnych rozmów przez dwa lata prowadzonych z prymasem Argentyny kardynałem Bergoglio. Książka jest bardzo osobista i odsłaniająca nie tylko fakty biograficzne papieża, ale nade wszystko jego wrażliwość, sposób postrzegania świata, odwagę i bezkompromisowość w podążaniu za Bogiem, któremu on ufa i który jemu zaufał.

Odpowiadając na wiele pytań kardynał powtarza, że utrata poczucia grzechu utrudnia spotkanie z Bogiem. Mówi, że są ludzie, którzy uważają się za sprawiedliwych, na swój sposób przyjmują katechezę, wiarę chrześcijańską, ale nie mają doświadczenia bycia zbawionymi. „Bo co innego – tłumaczy – gdy ktoś opowiada, że pewien chłopak topił się w rzece i jakaś osoba rzuciła mu się na ratunek, co innego, gdy to widzę, a jeszcze co innego, gdy to ja jestem tą osoba, która się topi i ktoś mnie ratuje. Są osoby, którym ktoś opowiedział, co się działo z chłopcem. One jednak same tego nie widziały, nie doświadczyły więc na własnej skórze, co to oznacza. Myślę, że tylko wielcy grzesznicy mają taką łaskę. Mam zwyczaj powtarzać za św. Pawłem, że chlubić się możemy tylko z naszych słabości” – mówił przyszły papież Franciszek.
CZYTAJ DALEJ

Czas na ludzi o gorących sercach

2025-07-13 21:29

ks. Łukasz Romańczuk

Kościół jest przeszkodą dla tych, którzy dążą do stworzenia społeczeństwa bez wiary i zasad moralnych. Kościół jest przedmiotem ustawicznego ataku ze strony ateistycznego liberalizmu.

Media posługują się rzekomymi „ludźmi kościoła”, fałszywie zatroskanymi o jego kondycję, którzy pragną chodzić w „aureoli oświecenia postępu” i marzą o tym – jak pisze Św. Jan – żeby „pokochał ich świat”. Świat liberalizmu ateistycznego robi wszystko, by wykorzystać tych ludzi. Służą oni jedynie do tego, by opanować instytucje, które kształtują świadomość narodu – uniwersytety, szkoły, media czy parlamenty. Taka jest prawda o większości istniejących w Polsce mediach niepolskiego pochodzenia. Są to media posługujące się całymi watahami janczarów, którzy robią wszystko za pieniądze, aby zniszczyć Kościół i zniszczyć Chrystusa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję