Łaska wiary wskazuje chrześcijaninowi jego cel i przeznaczenie, którym jest wieczne życie z Bogiem w rzeczywistości transcendentnej. Tak wielu współczesnych chrześcijan rzadko sobie uświadamia, że ich
naczelnym zadaniem życiowym jest realizowanie Chrystusowego nakazu dążenia do świętości: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Stąd też chrześcijaństwo
w wydaniu współczesnym jawi się często jako nieatrakcyjne, bowiem codzienność, wszystkie wymiary ludzkiego życia, nie są kształtowane w duchu chrześcijańskiej wiary. Przybiera ono formę typowego faryzeizmu,
który w ustach Chrystusa zasługiwał jedynie na potępienie.
Istota bycia chrześcijaninem, a tym samym również istota wiary, polega na związku z Chrystusem. Chrześcijanin po prostu jest człowiekiem Chrystusowym. Związek ten ma miejsce tylko wtedy, gdy ma charakter
relacji żywej, a więc nie zerwanej przez grzech. Gdy chrześcijanin traci to powiązanie, de facto przestaje być chrześcijaninem. „Jeśli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności,
kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą” (1 J, 1, 6). „Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go, ani Go nie poznał” (1 J 3, 6). „Kto
grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3, 8).
Wiara jako zadanie polega również na dawaniu świadectwa o Chrystusie przez całe chrześcijańskie życie. Nie może być ona talentem zakopanym w ziemi (zob. Mt 25, 14-30). Chrystus domaga się przyznawania
się do Niego przed ludźmi. Na mocy sakramentu chrztu i łaski wiary chrześcijanin uczestniczy w prawdziwej misji Chrystusa i Kościoła, przeznaczony jest do apostolstwa. Łaska wiary bowiem, jak zresztą
każda łaska, jest darem do podzielenia się z innymi.
Pytamy: dlaczego w świecie jest tyle niewiary, zła, grzechu? Z pewnością dlatego, że Chrystus jest przez nas niedostatecznie głoszony. Chrześcijanie świeccy mają wnieść Ewangelię wszędzie tam, gdzie
żyją i pracują (por. KK 1; ChL 23).
Czy tak jest? Odpowiedzmy sobie sami na to pytanie.
Oczywiście, wiara jako odpowiedź na Boże objawienie zakłada przyjęcie tego objawienia także w jego wymiarze doktrynalnym. Przynosi ono bowiem pełną prawdę o Bogu i człowieku, jakże często będącą w
konflikcie z „prawdami”, które głosi współczesny świat. Jezusowe orędzie o Królestwie Bożym, które jest obecne w tym świecie, nie jest przecież z tego świata. Świat jest wielkim cmentarzem
ludzkich utopii, chcących zaprowadzić wyłącznie ludzkimi siłami królestwo prawdy, sprawiedliwości i pokoju.
Prawdy przyniesionej przez Jezusa Chrystusa nie można traktować wybiórczo. „Jestem katolikiem, ale... jestem za: aborcją, eutanazją, rozwodami”... itp.
Treści wiary nie przyjmuję na zasadzie doboru, co mi z niej odpowiada. Jest ona pełną miłości ofertą skierowaną do mnie przez Chrystusa. „Jeśli chcesz...”, pytał zawsze Chrystus. Kto się
nie zgadzał z Jego nauką, mógł odejść. Nikogo nie zatrzymywał siłą (por. J 6, 60-68).
Nie mogę jednak idąc za Chrystusem, uszczuplać, a tym bardziej zmieniać Jego nauki.
To tylko kilka myśli o naszym byciu chrześcijaninem. Czy naprawdę należę do Chrystusa?
Pomóż w rozwoju naszego portalu