Reklama

Wydarzenia z diecezji

II festyn parafialny w Sadłowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

24 czerwca, dzień odpustu w parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Sadłowie, jak co roku przebiegał pod znakiem modlitwy, Eucharystii, refleksji i zadumy nad drogą, którą zmierza współczesny człowiek. Dalsza część uroczystości odpustowych, bardziej rekreacyjna, odbyła się za 3 dni i miała formę festynu. Głównym pomysłodawcą i organizatorem zarówno I jak i II Festynu Parafialnego był wikariusz parafii ks. Sławomir Buńkowski. Społeczność sadłowska ma nadzieję, że festyn na stałe zagości w kalendarzu parafialnym i tradycji odpustowej. W tym poważnym przedsięwzięciu dzielnie pomagały organizacje działające przy parafii: Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży i Akcja Katolicka, jak również wielu parafian. Łącznie w przygotowanie festynu zaangażowało się ponad 40 osób.
Jak przystało na święto parafialne, uroczystość rozpoczęto Mszą św., którą celebrował proboszcz ks. kan. Kazimierz Rostkowski. Homilię wygłosił misjonarz ze Zgromadzenia Ojców Kombonianów. Na początek w zaczarowany świat baśni, gdzie zło zostaje ukarane, a dobro zawsze zwycięża, wprowadzili nas uczniowie ze Szkoły Podstawowej w Michałkach, którzy zaprezentowali sztukę pt. Kopciuszek wg Jana Brzechwy. Przepiękne bajkowe stroje, złota karoca i inne elementy dekoracyjne oraz oprawa muzyczna tej sztuki były dziełem Agnieszki Anklewicz. Nad poprawnością wypowiedzi, gestami i ruchem teatralnym młodych artystów czuwała Karolina Tarrach. Dzieci ze Szkoły Podstawowej z Michałk pod opieką nauczycielki plastyki Agnieszki Anklewicz wykonały prace plastyczne, które wystawiono do sprzedaży.
Ogromną atrakcją dla najmłodszych był napełniony powietrzem zamek, udostępniony przez firmę PZU. Wiele radości dostarczyła też przybyłym loteria fantowa, ponieważ każdy los wygrywał, a w fantach znalazł się żywy królik i prawdziwe gołębie, które dzięki życzeniu swoich nowych właścicieli, przy aplauzie konferansjerów i widzów, poszybowały w przestworza ku wolności. Marzena Zdrojewska wspólnie z młodzieżą prowadziła loterię fantową, w miły sposób zachęcając uczestników festynu do spróbowania szczęścia.
A że dochód z festynu ma być przeznaczony na cel szczytny - wyjazd dzieci i młodzieży na letni wypoczynek, nie obyło się bez licytacji rzeźb, obrazów, a nawet skóry z dzika. Miejscowy rzeźbiarz Zbigniew Grodzicki podarował na ten cel trzy swoje prace. Do darczyńców dołączyły również Anna Rudnicka i Justyna Zaborna, wystawiając na sprzedaż swoje malarskie dzieła. Bożena Sosnowska - pielęgniarka w WOZ w Sadłowie mierzyła festynowiczom ciśnienie. Można było skosztować różnych smakołyków, np. pieczonej na grillu kiełbaski, karkówki i kurczaka, które zafundowali miejscowi rolnicy, a na deser serwowano ciasta wypieku parafianek, kawę i lody.
Organizatorzy zadbali również o to, aby na festynie można było nauczyć się, jak należy udzielać pierwszej pomocy. Jest to bardzo istotne szczególnie w okresie wakacyjnym, gdy jesteśmy świadkami wielu wypadków. Dzięki staraniom księdza i życzliwości dyrektora ZOZ-u w Rypinie, lekarz medycyny Jolanta Pawłowska udzieliła instruktażu z zakresu pierwszej pomocy.
W rolach wodzirejów bardzo dobrze sprawdzili się klerycy z WSD w Płocku: Krzysztof Świerczyński i Witold Wybult, którzy w dowcipny i ciekawy sposób poprowadzili imprezę.
Na uroczystość przybyło wielu gości, a mianowicie: wójt gminy Rypin Ryszard Potwardowski, poseł na sejm RP Zbigniew Sosnowski, dyrektorzy szkół z parafii Sadłowo, a także dyrektorzy rypińskich i okolicznych przedsiębiorstw. Całość uświetniły występy zespołu parafialnego prowadzonego przez miejscowego organistę Zbigniewa Zdrojewskiego. Przeboje nowe i nieco starsze wprowadziły wszystkich w klimat świetnej zabawy, a letnia pogoda sprzyjała tańcom na świeżym powietrzu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Fotograf papieży odchodzi na emeryturę

2025-11-03 09:50

[ TEMATY ]

fotograf papieży

Vatican Media

Francesco Sforza i Leon XIV

Francesco Sforza i Leon XIV

Francesco Sforza, rzemieślnik fotografii, który oddał oczy i serce na służbę Papieżom – do Pawła VI przez Jana Pawła II po Leona XIV odchodzi na emeryturę po 48 latach pracy. Zamienił aparat fotograficzny w narzędzie komunii i był oczami Papieży oraz ludu Bożego, który spotykał spojrzenie Następcy Piotra. Prefekt Dykasterii ds. Komunikacji Paolo Ruffini, dziękuje mu za służbę papieżom i mediom watykańskim.

Francesco Sforzę poznałem – a raczej nauczyłem się go rozpoznawać – zanim on poznał mnie. Gdziekolwiek był Papież, tam był i on. Zawsze przed nim. Dyskretny, cichy, uśmiechnięty, często w pośpiechu. Zawsze starał się nie rzucać w oczy. Ale był. Zawsze był. I nie sposób było go nie zauważyć. Tam, gdzie się pojawiał, można było być pewnym, że po chwili pojawi się Papież.
CZYTAJ DALEJ

Św. Hubert - prawda i legendy

Niedziela toruńska 44/2003

[ TEMATY ]

św. Hubert

en.wikipedia.org

Ponad 1200 lat dzieli nas od czasów, w których żył i działał św. Hubert. Właśnie ta różnica dwunastu wieków sprawiła, że na to, co o nim wiemy, składają się: prawda, legendy i mity. Prawdopodobnie urodził się w 655 r. w znanej i znakomitej rodzinie, na obszarze dzisiejszych Niderlandów. W wieku około 18 lat został oddany na dwór króla Frankonii, a tam poślubił córkę Pepina z Heristal, z którą miał przynajmniej jednego syna. Przez kilka lat pełnił życie pełne przygód jako rycerz. Później został kapłanem i uczniem św. Laparda, a po jego śmierci, ok. 708 r. objął po nim półpogańską diecezję Maastricht. Miał ogromne zasługi w nawracaniu na wiarę chrześcijańską swoich ziomków, którzy dotychczas czcili bożków germańskich. Zmarł w Liege około 727 r., gdzie pochowano go w tamtejszej katedrze. W 825 r. część jego relikwii przeniesiono do Andage, które od tej chwili otrzymało nazwę Saint Hubert. Kult św. Huberta bardzo szybko szerzył się w Europie. Jako patron myśliwych odbierał cześć od XI w., co szczególnie może dziwić, gdyż w najstarszych pismach brak informacji na temat jego działalności na niwie łowieckiej. W XIV w. kult św. Huberta połączono z elementami kultu św. Eustachego. Św. Eustachy żył na przełomie I i II w. Z tego okresu pochodzi słynna legenda o jeleniu. Św. Eustachy jeszcze jako Placydus był naczelnikiem wojskowym cesarza Trajana i oddawał cześć bożkom rzymskim. W czasie jednego z polowań ujrzał jelenia z krzyżem pośrodku poroża. Jeleń nakazał Placydusowi ochrzcić się i przyjąć imię Eustachy. Kult św. Eustachego popularny był zwłaszcza w Kościele wschodnim. Apokryfy o św. Hubercie przeniosły motyw jelenia na grunt chrześcijaństwa zachodniego, umieszczając je w realiach VII w. Mówi się, że gdy żona Huberta wyjechała do swojej umierającej matki, jej osamotniony mąż zaczął hulaszcze życie, a nade wszystko pokochał polowania, które zmieniły się w rzezie zwierzyny prowadzone bez umiaru. W trakcie jednego z takich polowań Hubert ujrzał wynurzającego się z kniei wspaniałego jelenia z krzyżem, jaśniejącym niezwykłym blaskiem pomiędzy pięknymi rozłożystymi rogami. Jednocześnie usłyszał nieziemski głos: „Hubercie! Dlaczego niepokoisz biedne zwierzęta i zapominasz o zbawieniu duszy?”. Wydarzenie to spowodowało wewnętrzną przemianę Huberta, który od tego momentu zmienił swoje życie. Kanonizowany po śmierci, został patronem myśliwych, a dzień jego śmierci i przeniesienia jego relikwii do klasztoru w Andagium - 3 listopada jest świętem myśliwych. Kolejne wątki kultu Świętego dodali pewnie sami myśliwi, którzy mają niezwykłą wyobraźnię. Ze względu na swoje życie, związane z radykalnym, gwałtownym nawróceniem, jest św. Hubert dzisiaj niezwykle popularny. Dynamizm jego życia i nawrócenia może utwierdzać w przekonaniu, że każdy z nas ma szansę zmienić swoje życie na lepsze, a dla każdego chrześcijanina głos z nieba: „Hubercie! Odmień swoje życie...” - jest wezwaniem do stawania się lepszym, bardziej doskonałym, świętym.
CZYTAJ DALEJ

Czy Prymas Glemp wiedział, że ks. Popiełuszko miał być uwięziony w bunkrze w Kazuniu?

Przy okazji 41. rocznicy pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki (3 listopada) w przestrzeni medialnej pojawiły się informacje, że „prymas Polski Józef Glemp co roku przyjeżdżał do Kazunia i odwiedzał bunkier, w którym zginął ks. Popiełuszko”, ale „ukrywał ten fakt przed opinią publiczną”. Jaka jest prawda na ten temat?

W pogrzebie ks. Jerzego 3 listopada 1984 roku uczestniczyłam z rodziną jako mała dziewczynka. Trzymając mamę za rękę, stałam w tłumie na placu przed kościołem św. Stanisława Kostki w Warszawie i ze zdumieniem obserwowałam ludzi znajdujących się na drzewach oraz na dachach pobliskich domów, a także na balkonach mieszkań. O jedenastej, przy akompaniamencie dzwonów, stanął na balkonie prymas Polski, kard. Józef Glemp jako główny celebrans. Obok niego sześciu biskupów z jednej strony i sześciu księży z drugiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję