Domyślam się, że kiedy poeta Jan Kochanowski patrzy z nieba na wioski dzisiejsze, dziwi się bardzo, jak dalece obraz jego wsi nie pasuje do obecnych czasów.
Nie mam na myśli osiągnięć cywilizacyjnych, ale sposób na rozrywkę sporej części polskiej młodzieży wyrosłej na wsiach. Wystarczy się tylko rozejrzeć wokoło. Zaczynają wczesnym wieczorem. Najpierw
popisy samochodowe i palenie gumy. Kilka aut, przejeżdżających przez wioskę w tę i z powrotem - bez celu i głośny ryk silników daje się wielu mieszkańcom we znaki. Jeśli tata nie udostępnił jeszcze
auta, może być motocykl - robi jeszcze więcej hałasu. Nieważne, że to teren zabudowany. Po prostu jest świetna zabawa. Ale chyba do czasu spowodowania nieszczęścia. Brawura i brak wyobraźni za kierownicą
młodych niejednokrotnie pociąga śmiertelne ofiary. Niestety, refleksja nad czyjąś niezawinioną śmiercią zbyt szybko odchodzi w niepamięć. Tylko w czasie jednej soboty w województwie małopolskim policja
złapała 105 nietrzeźwych kierowców. Większość to młodzi ludzie wracający z dyskoteki - podały ostatnio media. Czy tacy też liczą na pomoc św. Krzysztofa?
Każdy dzień przynosi nową rozrywkę. Jeszcze wczoraj na przystanku był nowiutki rozkład jazdy autobusów na nowo zawieszonej blaszanej tablicy. Mieszkańcy cieszą się nim 24 godziny. Powyginana zielona
tablica ze śladem tego, co kiedyś było kartką - tyle można zaobserwować. Odremontowana, odmalowana budka dla „Pani Stop”, przeprowadzającej maluchów przez ruchliwą trasę, od dziś nie
ma już szyby w okienku. Na ulicy leżą potłuczone szkła. Kosz na śmieci też ma swoje zastosowanie - służy młodym do podpalenia. Już jest nadpalony, to kwestia czasu, kiedy chłopcy się z nim ostatecznie
rozprawią. Na następny od gminy pewnie znowu trzeba będzie czekać parę miesięcy.
Chciałabym dożyć czasów, kiedy w końcu młodzież zostawi w spokoju przystanki autobusowe, na których wystają godzinami z piwem w ręku. Szkoda, że nie zdają sobie sprawy, że marnują w ten sposób młodość.
Nie wierzę, że nie mają pasji, jakiegoś nawet małego talentu, marzenia, punktu zainteresowania. Tylko brak w nich zupełnie inicjatywy - i może jakiegoś przykładu i pomysłu ze strony dorosłych. A
gdyby było na wsi czy gdzieś w pobliżu jakieś miejsce, np. klub, gdzie mogliby się spotkać, podyskutować? Czasem udaje się coś takiego zorganizować. Niejednokrotnie przy parafii. Biorąc pod uwagę fundusze
unijne, jakie dostają samorządy, urzędnicy w nich zatrudnieni też powinni przemyśleć sprawę ludzi młodych. Wystarczy mieć dobry projekt, aby uzyskać duże dofinansowanie. Mógłby to być klub czy kawiarnia
z możliwościami rozwijania pewnych talentów sportowych czy innych pasji. Doświadczenia wielu gmin pokazują, że nawet w zapadłych wsiach udaje się zorganizować coś ciekawego - zajęcia teatralne,
kluby filmowe, koła plastyczne, siłownie, czytelnie z kawiarnią. Ci, którzy już to zrobili, mówią, że wystarczy chcieć. Tylko czasem i to zbyt wiele.
Pomóż w rozwoju naszego portalu