Minister Szyszko szacuje, że odbudowa tych terenów leśnych zajmie ok. 2-3 lat — stwierdziła premier.
W tego typu akcjach niezwykle istotną kwestia jest komunikacja i docieranie z informacją do mieszkańców i służb. To ogromna rola samorządów, wójtów, burmistrzów, którzy muszą reagować i mówić czego potrzebują. (…) Samorządowiec musi być przewidujący
Pomóż w rozwoju naszego portalu
— powiedziała.
Beata Szydło chwaliła pracę strażaków.
Strażacy byli na miejscu od pierwszych godzin tej nawałnicy i usuwali skutki tych wiatrów. (…) Najważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo ludzi. Teraz przystępujemy do etapu wypłacani odszkodowań, by można było odbudowywać zniszczenia
— powiedziała.
Zdaniem premier, nie można mówić o zbyt późnej reakcji ze strony władzy centralnej.
Pomoc przyszła w odpowiednim momencie i jest adekwatna do potrzeb. Chcę podkreślić, że ten pierwszy etap pomocy, który jest niesiony przede wszystkim przez strażaków i wojsko, był zapotrzebowany poprzez zwrócenie się do nas przez samorządy. Przy tej skali, szczególnie gdy uszkodzono tyle linii energetycznych, prace muszą być prowadzone ostrożnie, zgodnie z harmonogramem i prowadzone przez profesjonalistów
— przekonywała.
Jesteśmy w stanie skierować jeszcze więcej ludzi do pomocy — zapowiedziała.
Tłumaczyła dlaczego wojsko w Rytlu pojawiło się dopiero po pewnym czasie.
Reklama
Pierwsze oddziały strażackie w Rytlu były zaraz po zakończeniu tych nawałnic. W Suszku strażacy pojawili się od razu i przystąpili do akcji. Skierowanie wojska odbywa się na wniosek wojewody, który powinien był być poinformowany przez władze samorządowe, czyli przez panią burmistrz. Wojewoda ocenił, że na tamten moment nie potrzebna była taka pomoc, że wystarczały siły strażackie. Takie informacje były przekazywane też przez prowadzących akcje. Wnioski będziemy wyciągać po zakończeniu akcji— stwierdziła premier polskiego rządu.
Z wojewodą jestem w stałym kontakcie — dodała.
W miarę postępowania akcji zakres pomocy musiał być zwiększany — mówiła.
Premier twierdziła, że nie zrzuca winy na przedstawicieli władzy samorządowej, zwraca jedynie uwagę na to jak powinno się działać w sytuacji kryzysowej.
Nie próbuję zrzucać winy na samorządowców. Mam własne doświadczenia i akcję kryzysową prowadziłam kilka razy na terenie mojej gminy. Zawsze rozpoczynałam od zorganizowania sztabu. Tak to jest w przepisach. Ta koordynacja jest niezwykle potrzebna. Jeżeli nie ma odpowiedniej informacji, może się zdarzyć tak jak i przy tej okazji, że do jednego miejsca trafia bardzo dużo pomocy np. żywnościowej, a brakuje innych rzeczy — powiedziała.