Reklama

Katolicki Uniwersytet Lubelski

Kardynał o nazaretańskim stylu

Rektor i Senat Akademicki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Rada Wydziału Teologii oraz Instytut Jana Pawła II KUL zorganizowali 15 stycznia br. dziękczynną uroczystość z okazji wyniesienia do godności kardynalskiej przez Jana Pawła II kard. Stanisława Nagyego SCJ. Wśród obecnych na uroczystości byli m.in.: abp Józef Życiński, bp Mieczysław Cisło, bp Ryszard Karpiński, bp Antoni Dydycz, bp Zygmunt Zimowski, przedstawiciele Zgromadzenia Księży Sercanów, władz uczelni, państwowych, samorządowych oraz profesorowie i studenci.

Niedziela lubelska 5/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zanim w atmosferze radości i dumy dla całej społeczności KUL wręczono Purpuratowi dyplom okolicznościowy, ks. prof. Marian Rusecki - uczeń Kardynała, wygłosił laudację, w której podkreślając „bezgraniczne zaangażowanie w życie i działalność Kościoła” i na rzecz „aktywnej obecności Kościoła w życiu publicznym, szanowania wartości chrześcijańskich w prawie stanowionym” i przypominając drogę naukową Kardynała, zwrócił uwagę, że „w porządku doczesnym Kościół stał się dla niego najwyższą wartością, dla której bez reszty poświęca swe życie”.
Abp Józef Życiński, nawiązując do słów kard. Nagyego wypowiedzianych na Wawelu w czasie święceń biskupich: „być wiernym do końca Kościołowi, być wiernym miłości do Ojca Świętego”, podkreślił znaczenie herbu Purpurata (kotwica, Księga i serce Jezusa) wyrażającemu „całkowite zaufanie sercu Jezusa rozdartemu na krzyżu” oraz inspirującemu do zjednoczenia się w zawierzeniu Kościołowi i miłości do Ojca Świętego. Metropolita zwrócił uwagę na „nazaretański wymiar nominacji kardynalskiej”. Podkreślił, że Ojciec Święty przez tę nominację wyraża więź z lubelskim środowiskiem akademickim i oczekuje postawy, której „symbolem jest kard. Nagy w swoim wiernym poszukiwaniu prawdy, w trosce o fundamenty Kościoła, w nazaretańskim stylu, kiedy na margines zainteresowania schodzi to, co krzykliwe, błyskotliwe, ale nieistotne dla historii zbawienia”.
Kard. Stanisław Nagy wyznał, że godność kardynalska, to „wyraz wdzięczności i szacunku dla całej polskiej teologii”. „Nie wystarczy dzisiaj wierzyć i znać wiarę, nie wystarczy znać jej podstawy. Trzeba jeszcze nauczyć się zachwycić poszczególnymi artykułami wiary, wtedy będzie ona dostatecznie silna” - mówił kard. Nagy. Apelował o solidne pogłębienie i dostateczne wyjaśnienie wiary, by mogła się oprzeć atakom laicyzmu oraz zwrócił uwagę na kierowanie się zdrowym rozsądkiem także w kwestiach religijności. „Wiara nasza pozbawiona wartości racjonalnych i zdroworozsądkowych podstaw, nie będzie w stanie ostać się wobec ataku racjonalistycznych wartości” - mówił.
Uroczystość, uświetniona koncertem kolęd w wykonaniu Chóru Akademickiego KUL pod dyr. Grzegorza Pecki, miała kontynuację na Eucharystii sprawowanej pod przewodnictwem kard. Stanisława Nagyego, w której homilię wygłosił Metropolita lubelski.
Instytucja kardynalatu w Kościele katolickim sięga początków chrześcijaństwa. Wg papieża Zachariasza (741-52), jako pierwszy terminu tego użył Sylwester I (314-35), mówiąc o presbyteri et diaconi cardinales, czyli kapłanach i diakonach kardynalnych (głównych). Początkowo słowo to odnosiło się do duchownych włączonych (incardinati) do określonego kościoła lub diakonii, później zaczęło oznaczać niektóre ważniejsze świątynie Rzymu i innych większych miast. Pod koniec I w., kardynałami nazywano niektórych wyższych duchownych Rzymu i okolic, otaczających swego biskupa - papieża. W tym pierwszym okresie kardynałami mogli być diakoni i kapłani, a z czasem też biskupi, gdy papieże zaczęli zwoływać do Rzymu biskupów z okolicznych miejscowości, tzw. episcopi cardinales. Ten podział utrzymał się do dzisiaj w postaci trzech kategorii kardynałów: biskupów, prezbiterów i diakonów. Rola kardynałów zaczęła wzrastać od poł. XI w. Po raz pierwszy kardynałowie wszystkich trzech kategorii wzięli udział w konklawe w 1130 r. W 1179 r. III Sobór Laterański postanowił, że odtąd tylko kardynałowie mogą wybierać papieża i dla ważności wyboru potrzeba większości głosów. W 1150 r. powstało Kolegium Kardynalskie. Jego ostateczną liczbę 70. członków ustalił Sykstus V konstytucją Postquam verus z 1586 r.
Kardynałów powołuje Papież na konsystorzu - zgromadzeniu kardynałów obecnych w Rzymie, zwoływanym przez Ojca Świętego i obradującym pod jego przewodnictwem. Istnieją dwa rodzaje konsystorza: tajny (zwyczajny) oraz publiczny (nadzwyczajny). Papież mianuje kardynałów najpierw na posiedzeniu tajnym, a następnie wręcza im insygnia ich godności na konsystorzu publicznym w Bazylice św. Piotra lub na Placu św. Piotra. Ślubują oni wierność Kościołowi i Ojcu Świętemu i otrzymują od niego purpurową piuskę i biret, będące oznaką godności kardynalskiej i symbolizujące życie całkowicie oddane w służbę Kościołowi. Dla podkreślenia rzymskich korzeni kardynalatu, każdy z kardynałów otrzymuje tutejszy kościół, którego staje się symbolicznym proboszczem. Papież, podając do publicznej wiadomości nazwiska nowych kardynałów, może jednocześnie zastrzec, że niektórych nazwisk nie może ujawnić i zapowiada, że nosi je in pectore („w sercu”). Najczęściej chodzi tu o duchownych z krajów, w których Kościół jest prześladowany i w których decyzja papieska mogłaby ściągnąć represje na kardynała.
W latach 1903-1998 papieże zwołali łącznie 49 konsystorzy, na których powołali do Kolegium Kardynalskiego 570 kapłanów, pochodzących z 79 krajów. Bez zapowiedzianych przez Jana Pawła II 28 września 2003 r. nominacji Kolegium liczy 164 członków, z których prawo wyboru papieża ma w tej chwili 109 kardynałów.

Urodzony w Bieruniu Starym 82-letni kard. Stanisław Nagy jest profesorem zwyczajnym, doktorem habilitowanym z teologii fundamentalnej i ekumenicznej. Sercanin, świecenia kapłańskie przyjął w 1945 r. Pełnił funkcję rektora Małego Seminarium Księży Sercanów w Krakowie-Płaszowie i Wyższego Seminarium Księży Sercanów w Tarnowie, był kierownikiem sercańskiego Studium Teologicznego, wykładał w KUL, gdzie był m.in. kierownikiem Sekcji Teologii Porównawczej i Ekumenicznej, prodziekanem Wydziału Teologii. Angażował się w działalność ekumeniczną jako członek Komisji Mieszanej Katolicko-Luterańskiej oraz Międzynarodowej Komisji Teologicznej, a także kierownik działu „Teologia ekumeniczna” w Encyklopedii Katolickiej KUL. Pełnił funkcję przewodniczącego Sekcji Profesorów Teologii Fundamentalnej przy Komisji Episkopatu ds. Nauki i brał udział w Synodach Biskupów w 1985 i 1991.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święcenie pokarmów

Kościół ustanowił sakramentalia, czyli „święte znaki, które z pewnym podobieństwem do sakramentów oznaczają skutki, przede wszystkim duchowe. Sakramentalia nie udzielają łaski Ducha Świętego na sposób sakramentalny, lecz przez modlitwę Kościoła uzdalniają do przyjęcia łaski i dysponują do współpracy z nią. Wśród sakramentaliów znajdują się najpierw błogosławieństwa (osób, posiłków, przedmiotów, miejsc). Każde błogosławieństwo jest uwielbieniem Boga i modlitwą o Jego dary” (KKK 1667-1671). Modlitwa i błogosławienie pokarmów znane jest już w Starym Testamencie, czyni to także Jezus: „On tymczasem wziął pięć chlebów i dwie ryby, podniósł wzrok ku niebu, pobłogosławił je, połamał i dawał uczniom, aby rozdawali ludziom” (Łk 9, 16).
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Ksiądz z osiedla: warto kultywować tradycję, ale święconka nie jest najważniejsza w Wielkanocy

2025-04-19 07:54

[ TEMATY ]

Wielkanoc

archiwum prywatne

ks. Rafał Główczyński

ks. Rafał Główczyński

Warto kultywować tradycję, ale święconka nie jest najważniejszym elementem Wielkanocy. Od święcenia pokarmów ważniejsze jest uczestnictwo w Triduum Paschalnym, szczera spowiedź i przyjęcie Jezusa w Eucharystii - powiedział PAP ks. Rafał Główczyński, prowadzący na YouTube kanał Ksiądz z osiedla.

W Wielką Sobotę w Kościele katolickim przez cały dzień trwa święcenie pokarmów i adoracja Chrystusa złożonego do grobu. Tego dnia wierni przychodzą do kościołów ze święconkami w koszykach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję