Rozbrojenie oficera ochrony prezydenta Dominikany i przechwycenie przez myśliwce F-16 rosyjskiego samolotu - to dwa najgłośniejsze incydenty, które pokazały, że polskie służby naprawdę czuwały nad bezpieczeństwem milionów uczestników Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. O ile niefortunna sytuacja z udziałem policjantów, którzy złapali uzbrojonego mężczyznę było tylko nieporozumieniem, o tyle zmuszenie do lądowania rosyjskiego samolotu akrobatycznego pokazało, że polskie służby sprawnie dbają o bezpieczeństwo.
Polska udowodniła, że jest normalnym państwem, gdzie miliony ludzi modli się i bawi, a włos z głowy nikomu nie spada. Majstersztykiem było to co wykonał polski Kościół, a zwłaszcza archidiecezja krakowska. Oprawa wszystkich uroczystości była na najwyższym światowym poziomie. Zapewne wiele w tym zasługi kard. Stanisława Dziwisza. To on, jako osobisty sekretarz św. Jana Pawła II, po prostu zna organizacje spotkań młodych z Papieżem od podszewki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ale nie tylko Kościół krakowski zdał egzamin. Zdała go cała Polska, gdzie mieszkali pielgrzymi. Nasi goście mogli czuć się bezpiecznie i niezwykle radośnie. Obaliliśmy więc mit o polskiej ksenofobi i strachu przed obcymi. Zdaniem włoskiego dziennikarza Daniele Rocchi, ta radość bierze się nie tylko stąd, że zobaczyli, spotkali, usłyszeli papieża, ale także z powodu, że młodzi zostali pięknie przyjęci przez Polaków, jak własne dzieci. - Odkryli kraj otwarty, piękny, pełen kultury, pełen tradycji i pełen wiary. Do swoich domów zabiorą teraz kawałek Polski - wskazuje Rocchi.
Przez te kilka dni Polska miała promocję, której nie dałoby jej żadne inne wydarzenie. Choć zachodnie media próbują wsadzić kij w szprychy naszego sukcesu, to jednak ich plan nie powiedzie się. Młodzi ludzie z ich krajów wrócą w najbliższych dniach i opowiedzą wszystkim, jak w Polsce było.
Podczas, gdy na Zachodzie niemal codziennie dochodzi do ataków terrorystycznych, a ludzie są proszeni o niewychodzenie z domów lub unikanie dużych zgromadzeń, u nas spokojnie bawi się w jednym miejscu 2,5 mln osób. Można powiedzieć, że nasze państwo z okazji ŚDM zamieniło się w krainę szczęśliwości, młodości i wiary. Jest wyspą bezpieczeństwa i nadziei w Europie nękanej wojną na Wschodzie i terroryzmem na Zachodzie.
Ta atmosfera udzieliła się także Polakom, którzy mają wiele powodów do dumy. Możemy być dumni z naszego państwa, jego służb i jego przywódców, ale przede wszystkim z polskiego Kościoła, który modlił się w intencji ŚDM od trzech lat. To właśnie w parafiach i sztabach diecezjalnych od wielu miesięcy planowano, szkolono się, aby przed przyjazdem gości wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Na zakończenie wspomnę o instytucjach, których nie widać gołym okiem. Zapewne nad bezpieczeństwem pielgrzymów czuwały agencje wywiadu, siły specjalne oraz grupy antyterrorystyczne. Kościół, w każdej diecezji też ma "podobne" oddziały, które zostały postawione w stan podwyższonej gotowości. W intencji bezpieczeństwa Światowych Dni Młodzieży dzień i noc modliły się praktycznie wszystkie klasztory kontemplacyjne. Choć mniszki, przebywają zamknięte za murami, to one w tym sukcesie Polski także swój wielki udział mają.