Powołanie do małżeństwa i założenie rodziny było i jest zasadniczym celem życia wielu ludzi. Czas wzajemnego poznawania się, wnikanie w realia funkcjonowania wspólnoty
rodzinnej, trzeźwa ocena możliwości i stawianych przez życie wymagań sprawia, że decyzja podjęta na ślubnym kobiercu musi być właściwie przemyślana i odpowiednio rozważona. To, co
się wypowiada Bogu w słowach przysięgi małżeńskiej, jest w swych skutkach nieodwracalne i niezmienne. „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez
was zawarte (…) powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię”. Potwierdzeniem tego niezwykłego wydarzenia w życiu najczęściej młodych ludzi jest sceneria zaślubin,
liturgiczna oprawa, obecność zaproszonych gości, euforia, szczęście i zachwyt sobą. Tak rozpoczyna się droga „młodych”, która po ich wyjściu ze świątyni przechodzi w rytm
codziennego życia. Umocnieni błogosławieństwem rodziców i kapłana, starają się sprostać rzeczywistości, która niejednokrotnie poddaje próbie ich miłość, wierność i uczciwość małżeńską
oraz dozgonną obecność przy sobie. Tak widzi swoje życie małżeńskie i rodzinne każdy, który z głębi serca ślubuje osobie ukochanej to, co jest jego największym skarbem - dar
swego życia. Tak wygląda krajobraz pragnienia małżonków, który jednak urozmaica i niejednokrotnie burzy moda świata współczesnego - życia w powtórnych związkach. Sakrament
małżeństwa upoważnia do korzystania z innych sakramentów świętych Kościoła, zaś osoby ze związków niesakramentalnych nie mogą z tego korzystać. Nie ma zatem możliwości,
by korzystać z sakramentów świętych, gdy uprzednio zanegowało się swój sakrament małżeński i trwa się w grzechu, będąc związanym aktywnie z inną osobą jedynie
kontraktem cywilnym czy obopólnym przyzwoleniem. Nie ma bowiem takiej sytuacji, że Pan Bóg przymyka oko na składaną przed Nim przysięgę małżeńską, a potem błogosławi innym związkom opartym
na krzywdzie porzucanych małżonków czy potomstwa. Ten fakt ważności zawartego małżeństwa wyraża całe zdarzenie zaślubin, jak i fakt „usiłowania” zalegalizowania swego nowego związku
przez małżonków. Gdy „młodzi” zamierzają zawrzeć sakrament małżeński, przygotowują się już kilka miesięcy wcześniej. Wygłasza się zapowiedzi, odbywają się nauki przedmałżeńskie, by poznać
„blaski i cienie” życia w rodzinie, zapraszają gości, wysyłają zaproszenia, zamawiają ślubne stroje, proszą świadków, poszukują możliwości ugoszczenia zaproszonych, posiłek,
orkiestra, sala zabaw, wystrój kościoła, organy, śpiew, znajomy ksiądz lub kilku kapłanów, odświętnie udekorowane auto dla „młodej pary”, bramy, itp. Gdy rozchodzą się, gdy dochodzi do rozpadu
rodziny, nie zauważa się wielkiego entuzjazmu i euforii, jak miało to miejsce przy ślubie. Nie prosi się gości, nie kupuje się nowego stroju, nie wynajmuje się sali i orkiestry,
nie idzie się do proboszcza, ani nie wchodzi się w scenerię modlitewną kościoła, nie zagra już organista, chyba że zamiast marsza weselnego zagra marsz żałobny, nie ma kwiatów, prezentów, lecz
tylko „ciąga się” świadków, by zeznawali przed sądem na korzyść jednej lub drugiej strony - w celu otrzymania „orzeczenie nieważności małżeństwa”. Co jest zatem
ważniejsze - sakrament małżeństwa, czy „rozwód”? W skutkach najbardziej bolesne jest rozejście się, potwierdzone przez sąd, wzajemne oskarżenia, łzy, gniew, zszokowane zdarzeniami
dzieci.
Najczęściej motywem rozpadu małżeństwa i rodziny jest początkowo niewinny i potajemny związek z inną osobą. Warto zastanowić się dlaczego ktoś nowo poznany akceptuje
związek z osobą posiadajacą już rodzinę? Z drugiej strony, ktoś, kto raz „ucieka z rodziny” nie wróży spokoju sumienia i szczęśliwego życia. Taka
sytuacja eliminować będzie także z praktykowania życia sakramentalnego, co w konsekwencji stanie się przedmiotem dyskusji rodzinnych - dlaczego nie może on przystępować do
sakramentu pokuty i Komunii św.? - zapytają kiedyś dzieci swoich rodziców.
Przysięga małżeńska złożona przed Bogiem obowiązuje do końca i jest obowiązująca dla każdej ze stron. Nie znaczy to, że nigdy osoby żyjące w powtórnych związkach nie
będą mogły przystąpić do sakramentu spowiedzi i Komunii św. za życia. Takimi okolicznościami są: podeszły już wiek i życie ze sobą w duchu troski
i opieki jak „brat z siostrą”, eliminująca współżycie ciężka choroba, kalectwo czy niebezpieczeństwo śmierci. Nie znaczy to także, że osoby żyjące w powtórnych
związkach są usunięte ze społeczności Kościoła. Wręcz przeciwnie. Oni winni bardziej tkwić w życiu Kościoła, by wyprosić u Boga łaskę przebaczenia i naprawy
życiowej szkody. Dlatego tak wiele troski ze strony Kościoła ukierunkowuje ich życie na udział we Mszy św., w nabożeństwach, które w swej formie liturgicznej
nie uwzględniają udzielenia Komunii św. podczas ich sprawowania, by element „pozostania w ławce” nie deprymował, lecz dawał im odczuć, że ich miejsce nadal jest w Kościele
przed Bogiem, który w serca wierzących dodaje nadzieję i ożywia wiarę na drodze nawrócenia i poprawy życia zarówno swego, jak i innych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu