Jeśli ktoś planuje remont domu, wówczas zaczyna od rzetelnego
namysłu i planu. Zastanawia się, co chce zrobić, oblicza koszty,
a fundusze zbiera tak, by starczyło na całość zaplanowanych prac.
W miarę możności gromadzi materiały i składuje je w miejscu, gdzie
nie przeszkadzają, by wykorzystać w czasie samego remontu, rozmawia
z pracownikami, którzy zrealizują całość działań. Dopiero na końcu
opróżnia przeznaczone do remontu pokoje, wynosi meble, jeśli to konieczne,
wynosi się na czas prac do rodziny. Wszystko po to, by sam remontowy
bałagan ograniczyć do minimum - bo im więcej zajmie czasu, tym większe
zrodzi koszty i tym mocniej zdezorganizuje życie całej rodziny. I
odwrotnie - im staranniejsze planowanie i przygotowanie, tym mniejsze
koszty i lepsze wykonanie, a zarazem krótszy i łatwiejszy do przeżycia
czas koniecznych zmian. Nikt zdrowo myślący nie zbija tynków ze ścian
i nie wyszarpuje armatury, jeśli nie ma gotowych do natychmiastowego
położenia nowych instalacji i tynków.
Zadaniem radnego jest budowanie wspólnego dobra mieszkańców
miasta. Podstawowe działanie to wybór i kontrola pracy zarządu miasta
i uchwalanie prawa lokalnego: przede wszystkim budżetu. Czasem ten
wybrany zarząd wbrew nadziejom wyborców pracuje źle - mnożą się zarzuty
o niegospodarność, o prywatę, o tworzenie atmosfery frustracji wśród
ludzi i środowisk, które dotąd dobrze służyły mieszkańcom, o podporządkowanie
politycznym rozgrywkom spraw, które powinny być rozpatrywane wyłącznie
merytorycznie, rzeczowo. Taki zarząd trzeba zmienić, korzystając
z procedur przewidzianych przez prawo, czyli przede wszystkim trzeba
zgromadzić w radzie taką większość, która zgodzi się głosować za
odwołaniem źle pracującego zarządu, a potem wybierze i będzie w radzie
popierała nowy zarząd.
Jeśli to konieczne, remontu trzeba dokonać i nie wolno z
nim czekać, bo tak, jak w domu nie remontowany dach powoduje niszczenie
murów, tak w mieście nie zmieniany zły zarząd niszczy miejską tkankę
społeczną, gospodarczą, organizacyjną. Ale ten remont musi zostać
dokonany błyskawicznie - nie można go rozpoczynać (np. odwołując
zarząd), jeśli nie ma się gotowego następnego składu, mogącego natychmiast
przejąć odpowiedzialność za miasto. Zły zarząd to dla miasta sytuacja
fatalna, ale brak zarządu lub funkcjonujący nadal zarząd formalnie
odwołany (czyli "nierząd" słusznie to słowo ma dwa znaczenia!) jest
jeszcze gorszy. Kiedyś "Polska nierządem stała", szlachta uważała
to za swój wolnościowy przywilej, ale skończyło się to fatalnie -
utratą niepodległości na ponad sto lat. Z wszystkimi konsekwencjami
daniną krwi w czasie kolejnych walk o wolność, setkami tysięcy wypędzonych
na Sybir, wielkim zagrożeniem utraty tożsamości na zawsze. Udało
się, wybrnęliśmy z tego staraniem wielu pokoleń patriotów. Ale czy
się czegoś nauczyliśmy?
Teraz, kiedy to piszę, jestem w ogniu szczecińskich batalii
o pozytywne zmiany we władzach miasta. Być może felieton ukaże się,
gdy będzie już po wszystkim, być może "remont" jeszcze będzie trwał.
Dla mnie jest pewne - rozbiórka jest czasem konieczna, ale nie można
jej rozpoczynać, jeśli szybkim i dobrze przygotowanym efektem nie
będzie nowa, lepsza konstrukcja. Mamy prawo do różnych metod pracy,
ale efektem ma być dom zbudowany na skale, nie na piasku (por. Mt
7, 24-27). I także my, radni, musimy wsłuchiwać się w Jego słowo...
Pomóż w rozwoju naszego portalu