Reklama

Refleksje o Domu Dziecka w Legnicy

Niedziela legnicka 19/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na początku lat dziewięćdziesiątych władze Legnicy zaproponowały Siostrom Elżbietankom objęcie jednego z budynków wojskowych jako rekompensaty za szpital odebrany im po wojnie. W ten sposób były hotel oficera radzieckiego stał się własnością Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety z Prowincji Wrocławskiej. Siostra Prowincjalna Eugenia Żurek podjęła decyzję, iż dom ten stanie się przystanią dla sierot i dzieci pozbawionych opieki rodziców. Szybko też plany stały się rzeczywistością.

Dzisiaj pomalowany na sympatyczny żółty kolor dom tętni życiem. Mieszka w nim czterdzieścioro dzieci w trzech grupach. Mówi się, iż jest to system "rodzinkowy", gdyż podział dzieci dokonany został nie ze względu na wiek, ani na płeć wychowanków, lecz uwzględnia on więzy rodzinne. Tak więc w Rodzince Pierwszej mieszka pięć rodzeństw i dziewczynka jedynaczka. W Rodzince Drugiej znajduje się również pięć rodzeństw i jedynacy. W Rodzince Trzeciej mieszkają cztery rodzeństwa. Każda grupa posiada swoje własne terytorium, czyli określoną powierzchnię domu, na której znajdują się pokoje mieszkalne wychowanków, łazienki i sala dzienna połączona z kuchenką. W tym właśnie pomieszczeniu dzieci przebywają najchętniej. W pokoju grupowym często odbywa się także pieczenie ciast i ciasteczek. Czasem robimy też pizzę. Miło jest popatrzeć jak dzieciaki z nosami umoczonymi w mące sprzeczają się, kto ma trzymać robot kuchenny. Wszystkiego o pieczeniu i gotowaniu dowiadują się od wychowawców. Nikt jednak z dorosłych nie potrafi robić tak wspaniałych frytek jak dzieci. Bywa też, że wspólny pokój zamienia się w pracownię artystyczną. Działalność artystyczna to bardzo ważna dziedzina. Poprzez różne malowanki, czy wyklejanki i plastelinowe ulepianki ćwiczy się sprawność manualną. Praca artystyczna stanowi też rodzaj terapii - zwłaszcza wtedy, gdy dziecko nie osiąga sukcesów w żadnej innej dziedzinie i boleśnie to odczuwa. Prace wykonywane przez dzieci są naprawdę ładne. Dzieci uczęszczają także do miejskich klubów sportowych, chodzą na karate i kurs tańca. W znajdującej się po sąsiedzku świetlicy parafialnej grają w szachy, ping-ponga i uczestniczą w zajęciach informatyki. W domu również maja stół pingpongowy i trzy komputery do swojej dyspozycji. Lubią także śpiewać, czego dowiodły na zorganizowanym w styczniu międzyrodzinkowym konkursie na najlepiej zaśpiewaną i zaaranżowaną piosenkę zespołu "Arka Noego". Zasadniczą część dnia spędzają jednak na nauce: w szkole i w domu przy odrabianiu zadań domowych. W tym pomagają im wychowawcy. W każdej rodzince jest ich dwoje: siostra i pracownik świecki. Większość dzieci uczy się niechętnie. Wiele przyczyn składa się na to. Trudno tu wszystkie wymienić, zaś najważniejsze z nich to brak wrodzonych umiejętności, tęsknota za własnym domem z mamą i tatą, smutne i złe wspomnienia lub też wyniesiona z domu rodzinnego niechęć do pracy i trudu. Każde z tych dzieci ma inną drogę, inny balast doświadczeń. Jedno tylko dzielą wspólnie - tęsknotę za prawdziwym domem. Wszyscy nasi wychowankowie mają przynajmniej jednego rodzica, co oznacza, że nie ma wśród nich sieroty naturalnej, a są społeczne. Od rodzin odłącza ich najczęściej alkoholizm mamy i taty, choroba psychiczna, upośledzenie rodziców i zapomnienie z ich strony. Brak dziecku najbliższych mu na świecie ludzi - ojca i mamy to doświadczenie bardzo bolesne i pustoszące psychikę. Przyjazny gest ze strony wychowawców, zainteresowanie sprawami dziecka, szczera życzliwość pomagają mu przetrwać. Siostry i wszyscy pracownicy wiedzą, że miłość, jaką darzą swoich podopiecznych, choć jest zauważana i doceniana, często bywa nieodwzajemniona.

Osoby, które pracują w Domu Dziecka w Legnicy, są wspaniałymi pracownikami. Powierzone zadania wykonują z zaangażowaniem i jak potrafią najlepiej. Jednakże siostry (s. dyrektor - Emilia, s. Joanetta i trzy wychowawczynie: s. Tarzycja, s. Agnes i s. Imeda) przebywają z dziećmi nie tylko w godzinach pracy wyznaczonych grafikiem. Można je spotkać przy codziennych domowych zajęciach, czasem pomóc, a przy tej okazji porozmawiać. Wspólne zamieszkanie daje tysiące okazji do wzajemnych kontaktów. Żadna z sióstr nie potrafi zliczyć, ile godzin spędziła na wieczornych rozmowach z dorastającymi podopiecznymi, na opowiadaniu bajek, robieniu kompresów i herbatek dla małych i całkiem już sporych "chorutków". Dzieci są zawsze blisko sióstr, towarzyszą podczas codziennych obowiązków, pukają do drzwi refektarza ze sprawami "nie cierpiącymi zwłoki", przysiadają się w kaplicznej ławce zerkając ciekawie do brewiarza. Wszystkie siostry są lubiane przez ogół wychowanków, jednakże każda ma swój specyficzny charyzmat. Siostra Emilia jest od osobistych rozmów i wielkich problemów. Zawsze też wiedzie prym wszędzie tam, gdzie jest wesoło i głośno się śmieje. Siostra Joanetta w dzień zajęta kuchnią, przychodzi do dzieci wieczorami, przynosi ze sobą spokój i specyficzne, pełne dostojeństwa poczucie humoru, które dzieci doskonale rozumieją i rozpoznają. Siostra Tarzycja to szef i przewodnik Rodzinki Trzeciej. Siostra Agnes usiłuje pozbierać i uciszyć rozbieganych i sympatycznych psotników z Rodzinki Drugiej. Zaś s. Imelda z całą łagodnością matkuje Rodzince Pierwszej.

Dzień dla wychowanków Domu Dziecka w Legnicy rozpoczyna się dość wcześnie, bo o godz. 6.30. Po myciu zębów, ścieleniu łóżek, sprzątaniu pokojów wszyscy zbierają się w kaplicy, by przywitać się z Ojcem Niebieskim i od Niego zaczerpnąć siły na rozpoczynający się dzień. Potem jest śniadanie i droga do szkoły. Dla opiekunów to czas intensywnej pracy. Od godziny 13.30 w kuchni czeka na przychodzących ciepły obiad. Od godz. 14.00 są już wychowawcy. Przychodzący ze szkoły mają wybór: można od razu zabrać się do odrabiania lekcji lub też najpierw odpocząć, pójść do koleżanki, do świetlicy na szachy lub do klubu na karate. Nie ma określonych godzin na pracę szkolną. Jest tak, jak w zwykłym domu, każdy poświęca temu zajęciu tyle czasu, ile potrzebuje. Potem zaczyna się wieczór. Zimą wypełniony jest pieczeniem ciast, lepieniem z plasteliny, rysowaniem, oglądaniem programu telewizyjnego, latem zaś czas spędza się na podwórku. Znajduje się tam plac zabaw dla maluchów, małe boisko, kosz do piłki, ogródek warzywny. Jest też siłownia i sala gimnastyczna. Raz w tygodniu rodzinka zbiera się na spotkania socjoterapeutyczne, które przyjęły nazwę "godzina szczerości". Cisza nocna rozpoczyna się z wybiciem godziny 22.00. Do tego schematu życie wnosi każdego dnia nowe radości, nowe problemy i wydarzenia tworzące wspólną teraźniejszość i przyszłość wychowanków i wychowawców. Praca w Domu Dziecka daje szansę na wewnętrzną przemianę. Uczy bowiem bezinteresowności, cierpliwości w oczekiwaniu na rezultaty własnej pracy, pokory w znoszeniu przeciwności. Przychodzący tutaj ludzie spodziewają się często "telewizyjnej wersji" dziecka osieroconego, czyli małej, łagodnej istotki patrzącej z tęsknotą w okno. Tymczasem mieszkańcy tych placówek to takie same dzieci jak wszystkie inne, może tylko boleśniej doświadczone przez życie i przez to trudniejsze. Kontakt z nimi obnaża często nasze słabości i wewnętrzny niedostatek, sprowadza czasem do takiej bezradności, że nic nie pozostaje, jak tylko rozłożenie bezowocnych rąk przed Ojcem Niebieskim. Pozwala jednak także na ogromną radość z najmniejszego sukcesu, najmniejszej poprawy w zachowaniu, lepszej oceny w szkole.

W ten sposób każdego dnia potwierdza się prawda, że nikt z nas nie może nawrócić całego świata, ale Dobry Bóg daje nam radość patrzenia, jak nasi bracia i siostry drobnymi krokami zbliżają się do Niego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Słowa moje nie przeminą

2024-11-12 12:50

Niedziela Ogólnopolska 46/2024, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Agata Kowalska

Listopad jest dla nas wyjątkowym czasem pamięci o bliskich zmarłych. Bez względu na zaangażowanie religijne odwiedzamy groby naszych zmarłych i pewnie w niejednym umyśle rodzi się wówczas pytanie o nasze życie i co najważniejsze – o rzeczywistość po śmierci.

Choć modlitwa za zmarłych niesie im pomoc w osiągnięciu zbawienia, to musi i nas pobudzić do refleksji nad własnym życiem i drogą naszego uświęcenia.
CZYTAJ DALEJ

Dziś odbył się pogrzeb zamordowanego księdza Lachowicza

2024-11-16 13:32

[ TEMATY ]

abp Józef Górzyński

morderstwo

ks. Lech Lachowicz

Telewizja wPolsce24

Abp Józef Górzyński wygłosił homilię podczas Mszy św. pogrzebowej księdza Lecha Lachowicza

Abp Józef Górzyński wygłosił homilię podczas Mszy św. pogrzebowej księdza Lecha Lachowicza

„Ks. Lech Lachowicz tak poznał Chrystusa. Tak go poznał, że postanowił związać z nim całe swoje życie. Przez kapłańskie powołanie, które rozeznał i podjął, stał się sługą Chrystusa, gotowym do misji przepowiadania nadziei zbawienia i obdarowywania wiernych pokarmem na życie wieczne” - mówił abp Józef Górzyński podczas Mszy Świętej pogrzebowej.

Uroczystości transmitowała Telewizja wPolsce24.
CZYTAJ DALEJ

Spotkanie z br. Innocentym

2024-11-16 22:40

[ TEMATY ]

Niepokalanów

br. Innocenty Maria Wójcik

30. rocznica śmierci

Archiwum klasztoru w Niepokalanowie

Już jutro – w niedzielę 17 listopada – w sanktuarium w Niepokalanowie odbędzie się uroczysta Msza św. w intencji pomyślnego przebiegu procesu beatyfikacyjnego br. Innocentego Marii Wójcika OFMConv w przeddzień 30. rocznicy jego śmierci.

Brat Innocenty zmarł na zawał serca w szpitalu w Sochaczewie 18 listopada 1994 r. i jest pochowany na niepokalanowskim cmentarzu. Przez pięć lat blisko współpracował ze św. Maksymilianem Kolbe. 26 lutego 1941, po aresztowaniu św. Maksymiliana i innych ojców przez gestapo 17 lutego 1941, dwudziestu braci wraz z nim ofiarowało swoje życie w zamian za uwolnienie zatrzymanych. Gestapo nie zgodziło się na tę zamianę. Po zakończeniu okupacji niemieckiej objął stanowisko klasztornego archiwisty, które piastował przez czterdzieści lat. Zebrał wszystkie dostępne mu pisma, dokumenty i publikacje związane ze św. Maksymilianem. W czasach stalinowskich krzewił ideę Rycerstwa Niepokalanej oraz przyczynił się do wydania książki o objawieniach fatimskich, co spowodowało jego aresztowanie przez komunistów. W warszawskim więzieniu przebywał od 20 grudnia 1948 do 23 grudnia 1950. W latach 50. XX wieku zapoznał się z przebywającym wówczas w Niepokalanowie ks. Franciszkiem Blachnickim, który najprawdopodobniej dzięki niemu zaznajomił się z postacią św. Maksymiliana.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję