KS. PAWEŁ BEJGER: - Proszę Ojca, na początek pytanie bardzo ogólne: co Ojciec sądzi o stanie dzisiejszych polskich rodzin?
KS. ANDRZEJ PRYBA: - Pytanie rzeczywiście bardzo szerokie i nie da się na nie odpowiedzieć jednym zdaniem. Ogólnie rzecz biorąc, trzeba dziękować Bogu, że nasze polskie rodziny nie są w złym stanie. Większość z nich to małżeństwa sakramentalne, to małżonkowie, którzy często pojawiają się w kościele na Eucharystii, korzystają ze spowiedzi, angażują się w życie Kościoła. Powiedziałbym, że jest taka świadomość w naszych rodzinach, że Kościół jest szansą dla rodzin i rodziny są ogromną szansą dla Kościoła. Nauka Kościoła jest drogą pokazującą wszystkim rodzinom pewny cel. I dzisiaj, kiedy obserwujemy rodzinne wspólnoty, widzimy, że bardzo często z tej pomocy małżeństwa korzystają. I tam jest dobrze.
- Są środowiska, które niosą pomoc rodzinom, wskazują, jak rozwiązywać problemy, jakie podejmować decyzje. W tym duchu zapewne pracują poradnie rodzinne na terenie całego kraju. Mnie natomiast interesuje wpływ mediów na budowanie wspólnoty domu rodzinnego.
- Ogólna tendencja w całym kraju jest taka, że media prześladują rodziny, najbardziej krzywdzą rodziny wielodzietne. Nie trzeba długo wpatrywać się w szklany ekran, aby dostrzec, że rodzina wielodzietna prezentowana jest jako patologia - i to tym większa, im więcej jest w rodzinie dzieci. W takim duchu robione są audycje radiowe, telewizyjne, tak pisze prasa. Jak czuje się rodzina wielodzietna, kiedy jest tak zaszczuta? Matka, ojciec takiej rodziny wytykani są palcami, nazywani są zagrożeniem dla społeczeństwa. Prawdą jest, że sytuacja wielodzietnych rodzin jest trudna, że trzeba jej pomóc, ale w tym wszystkim rodzi się pewien absurd. Rodzina, która pragnie otrzymać wsparcie z pomocy społecznej, musi dowieść, że ma kłopoty materialne i jeszcze musi podać ważny powód, np. jakąś patologię, by otrzymać niezbędną pomoc.
- Dobrze pamiętam, że obecny rząd obiecał wprowadzić w życie i realizować politykę prorodzinną. Znowu obietnice bez pokrycia?
- Obiecało się - to prawda. Zresztą obecny rząd AWS-owski z takimi hasłami wchodził na scenę polityczną. Jednakże problem był w tym, że rząd nie miał większościowego poparcia. Trzeba było utworzyć koalicję. Utworzono ją z Unią Wolności, która nie chciała słyszeć o polityce prorodzinnej. W tym miejscu trzeba podkreślić, że wiele zrobiono dla rodziny, opracowano program pomocowy, jednakże nie dało rady zrealizować go i wprowadzić w życie. Obecnie widzimy pewne starania pomocy jednorazowej, nie w tym rzecz. Tu trzeba opracować i wprowadzić w życie rozwiązania systemowe, globalne, które będą realizowane nie doraźnie, ale długoterminowo.
- Ojciec ma tę możliwość przyglądania się "od kuchni" pracy nad projektami dotyczącymi pomocy rodzinom. Jak Ojciec ocenia zaangażowanie ludzi odpowiadających za te sprawy?
- Wygląda to bardzo różnie. Trzeba to powiedzieć, że niesienie pomocy rodzinom ma sporo przeciwników. Nawet sama AWS nie jest do końca przekonana o słuszności pomocy rodzinom przez państwo. Jest taka grupa senatorów i parlamentarzystów, którzy doskonale wyczuwają potrzebę pomocy rodzinom. Jest ona jednak zbyt mała, aby potrafiła przeforsować swoje pomysły.
- Proszę Ojca, pozwolę sobie wypowiedzieć taki pogląd: rodziny wielodzietne przeżywają poważny kryzys materialny, rodziny bogate, kryzys moralny. Prosiłbym o ustosunkowanie się do tego poglądu.
- W tym stwierdzeniu jest wiele ziaren prawdy, ale wydaje mi się, że jest to pewne uproszczenie. Znam wiele takich rodzin, które są zamożne i które doskonale czują Ewangelię. Widzą biedę i krzywdę innych i chcą im pomóc, chcą się podzielić tym, co mają. Nie możemy zatem absolutnie powiedzieć, że w tych ludziach jest pustka, egoizm, bo skrzywdzilibyśmy ich. Wydaje mi się, że tu wszystko zależy od hierarchii wartości przyjętej w danej rodzinie. Jeżeli pieniądz w rodzinie jest na pierwszym miejscu - to księdza pogląd jest prawdziwy, jeżeli na czele stoi Bóg, rodzina - to pogląd jest fałszywy.
- Bardzo często propaguje się obraz rodziny przedstawiający matkę i dzieci. Pomija się ojca. Nie mówi się w ogóle o jego roli w rodzinie. Czy w Polsce przeżywamy kryzys ojcostwa?
- Zdecydowanie tak. Jest on dość poważny. W większości problem wychowania dzieci przejmują na siebie matki. Ojcowie stoją gdzieś z boku. Uważam, że za łatwo dyspensują się od obowiązków rodzinnych. Pamiętajmy, że rola matki i ojca w rodzinie musi być traktowana na równi. Rodzice muszą ze sobą współpracować, wtedy będą efekty. W każdym innym przypadku istnieje realne zagrożenie rodzinnej wspólnoty, szczęścia, miłości, porozumienia.
- Wszyscy mówią dookoła, że od jesieni może zmienić się rząd. Nie boi się Ojciec, że na wokandę znowu powróci sprawa aborcji?
- Zdecydowanie tak. Bardzo ubolewam, że w ostatnich wyborach prezydenckich zagłosowano na człowieka, który jest za zabijaniem poczętych dzieci. To jest mój ból, tym bardziej, że głosowali na niego ludzie, którzy mienią się katolikami. Że tak się stało, to również wielkie "osiągnięcie" mediów, reklamy. Z drugiej strony, cieszę się, że społeczeństwo polskie jest bardziej świadome tego, co to jest zabijanie dzieci nie narodzonych oraz tego, że życie człowieka zaczyna się od chwili poczęcia. Mówię o tym, gdyż przypominam sobie moje dyskusje z młodzieżą w latach 1987-88, kiedy to młodzi ludzie absolutnie nie zdawali sobie sprawy z grzechu dzieciobójstwa. Dzisiaj - podkreślę to - jest inaczej.
- Niektóre środowiska uważały, że ustawa antyaborcyjna będzie sprzyjała powstawaniu tzw. podziemia aborcyjnego. Czy tak faktycznie jest?
- Z relacji i wyników lekarskich taki pogląd jest absolutnie nieuzasadniony.
- Czy we wszystkich krajach Europy wprowadzona jest ustawa aborcyjna?
- Życie pokazuje, że tak.
- Co zatem robią Kościół tych państw na rzecz obrony poczętego życia?
- Robi wszystko, co można robić. Są poradnie rodzinne, apele o obronę poczętego życia.
- Proszę Ojca wróćmy na nasz ojczyźniany teren. W naszych polskich realiach, jeżeli dokonuje się zabicia nie narodzonego dziecka, czyni się to chyba przede wszystkim nie ze względu na sprawy materialne, ale ze względu na wstyd przed sąsiadami, znajomymi itd. Chciałbym zapytać, co ma zrobić młoda dziewczyna, która w związku ze swoją ciążą jest traktowana przez swoje otoczenie jak przysłowiowa " czarna owca"?
- W każdej diecezji znajduje się poradnia rodzinna, gdzie są specjaliści, którzy pomogą. Poza tym w całej Polsce mamy wiele domów samotnej matki, które nastawione są na pomoc matkom przed i po urodzeniu. Każdy kapłan ma obowiązek pomóc, zrozumieć i zdiagnozować całą sytuację. Stąd absolutnie konieczny jest szczery dialog pomiędzy matką a kapłanem. Pamiętajmy, że żadne dziecko nie może być problemem dla dziewczyny, matki, rodziny, znajomych. Po drugie, nie byłoby zapewne tego problemu, gdyby dziecko poczęło się jako wynik miłości małżonków. I tu jest poważne zadanie dla kapłanów, aby starannie przygotowywali narzeczonych do przyszłej roli matki i ojca.
- A jak zdaniem Ojca te przygotowania wyglądają?
- Ogólnie rzecz ujmując - nie najlepiej. Wiele ośrodków duszpasterskich nie spełnia podstawowych wymagań, jeżeli chodzi o solidne przygotowania młodych ludzi do wspólnoty małżeńskiej. Znam takie przypadki, gdzie po solidnej rozmowie duszpasterza z narzeczonymi, ci się rozstali, bo uznali, że tak naprawdę nie są w stanie zbudować wspólnego, szczęśliwego życia. Życzyłbym w tym miejscu, aby w sprawie przygotowania ludzi do sakramentu małżeństwa, sumienia kapłańskie były czyste.
- A tak nie jest?
- Niestety nie.
- Mocne słowa...
- Ale prawdziwe. Wielu kapłanów bardzo poważnie i z wielką troską przygotowuje ludzi na wspólną drogę życia - i chwała im za to. Wielu jednak rozmowę z narzeczonymi sprowadza tylko i wyłącznie do "litery prawa", zrobienia protokółu przedślubnego. Spotykam takie miejsca, gdzie na przykład wszystkie spotkania przedmałżeńskie prowadzi kapłan. To pomyłka. Prawdziwe przygotowanie do małżeństwa do wspólna praca duszpasterza i ludzi świeckich. Oni mają dać świadectwo, że można być szczęśliwymi w rodzinie. Przecież nic tak nie przemawia do człowieka, jak świadectwo innych. Wielu narzeczonych korzysta z poradni rodzinnych na zasadzie "Szymona Cyrenejczyka" - nie chcę, ale muszę. I to, niestety, jest tolerowane przez duszpasterzy.
- Czego moglibyśmy dzisiaj życzyć polskim rodzinom?
- Aby korzystały z darów Boga. Aby otwierały się na działanie Ducha Świętego i aby nie gubiły się na swojej drodze życia.
- A czego życzylibyśmy duszpasterzom?
- Nawrócenia, bo wtedy Bóg może przez nas działać. Po drugie, większego zaangażowania w pracę z rodzinami. I po trzecie, poświęcenia dla rodzin więcej czasu.
- Dziękuję serdecznie za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu