Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł powołał zespół, którego celem jest opracowanie programu zdrowia prokreacyjnego. Zespół zebrał się do tej pory na sześciu posiedzeniach. Określono na nich priorytety działań, które powinny składać się na kompleksową politykę w zakresie zdrowia prokreacyjnego.
Jak informowała KAI niedawno rzeczniczka ministerstwa zdrowia Milena Kruszewska, chodzi o wypracowanie rozwiązań, które „kwestie związane ze zdrowiem prokreacyjnym będą traktowały w szerszy sposób, niż wyłącznie finansowanie procedury zapłodnienia pozaustrojowego”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Chodzi m.in. o określenie udziału lekarzy (w tym lekarzy pierwszego kontaktu) w promocji zdrowia i profilaktyce zaburzeń prokreacyjnego, ewentualne zmiany w koszyku świadczeń gwarantowanych, kwestie jakości i bezpieczeństwa opieki okołoporodowej, czy respektowanie praw pacjenta, zwłaszcza zapewnienia godnej opieki w okresie porodu.
Program zakładałby także utworzenie sieci centrów, które miałyby zająć się wyspecjalizowaną opieką bardziej złożonych problemów zdrowotnych.
Reklama
Na razie wiadomo, że do końca roku powstanie pierwsza w Polsce referencyjna klinika diagnostyki i leczenia niepłodności dofinansowania z budżetu państwa. Klinika będzie się mieścić w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Ośrodek ma prowadzić kompleksową opiekę nad osobami, które mają problemy z niepłodnością: badania hormonalne, immunologiczne, genetyczne i ginekologiczne oraz opiekę psychologiczną.
W Łodzi powstaną standardy procedur, które następnie będą mogły być stosowane w innych ośrodkach w całym kraju.
Narodowy Program Prokreacyjny ma być przedmiotem szerokiej edukacji zdrowotnej, prowadzonej już na etapie szkoły podstawowej i na dalszych etapach kształcenia. Konieczna jest bowiem edukacja ogółu społeczeństwa poprzez m.in. kampanie medialne. Program ma bardziej zaangażować w te działania także organizacje pozarządowe i np. szkoły rodzenia.
Ministerstwo zdrowia zapowiada, że Narodowy Program Prokreacyjny powinien powstać w 2016 r., a jego wdrożenie wraz z zapewnieniem finansowania, rozpocznie się w 2017 r.
W kwietniu br. założenia Narodowego Programu Zdrowia na lata 2016-2020, którego częścią ma być promocja zdrowia prokreacyjnego, zostały poddane publicznym konsultacjom. Swoje uwagi do planów ministerialnych zgłosiło szereg instytucji, organizacji pozarządowych i środowisk medycznych i prawniczych.
O włączenie do Narodowego Programu Zdrowia działań umożliwiających ograniczenie dostępu dzieci i młodzieży do treści pornograficznych (m.in. w internecie i telefonii komórkowej) zaapelowało Stowarzyszenie Twoja Sprawa, znane z licznych interwencji w tym zakresie.
Reklama
Z kolei Forum Kobiet Polskich i Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka zwróciły uwagę na „brak zagadnienia profilaktyki zdrowotnej w obszarze zdrowia prokreacyjnego”. Ich zdaniem, należałoby wpisać do NPZ promowanie i realizowanie nauczania naturalnych metod planowania rodziny m.in. za pośrednictwem sieci specjalnych poradni.
Potrzebne jest także, we współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej, mediami i organizacjami pozarządowymi informowanie o tym, że prezerwatywy nie stanowią skutecznego zabezpieczenia przed wirusem HIV i wieloma innymi wirusami przenoszonymi drogą płciową; o szkodliwości środków antykoncepcyjnych, czy o wczesnoporonnym działaniu pigułki "dzień po".
Konstanty Radziwiłł obejmując stanowisko ministra zdrowia zapowiedział, że "Program – Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro)" będzie finansowany z budżetu państwa tylko do końca czerwca br.
Pod koniec ub. roku poinformował też o planach stworzenia narodowego programu leczenia niepłodności, opartego na metodach naturalnych, a nie zapłodnieniu in vitro. Jak wtedy uzasadniał, bardzo wiele pacjentek lub par nie jest w ogóle poddawanych diagnostyce dotyczącej problemów z niepłodnością.
Tymczasem bardziej wskazane byłoby, gdyby lekarze orzekali wobec kobiet diagnozę pozwalającą na zastosowanie sposobu leczenia, który "jest prostszy, tańszy, bardziej efektywny i co więcej nie budzący takich emocji etycznych, jak in vitro".
Jego zdaniem, nazewnictwo takiego podejścia jest mniej istotne. - Niektórzy nazywają to podejściem naprotechnologicznym - dodał minister zdrowia.
W przekonaniu min. Radziwiłła, problem leczenia niepłodności nie może być sprowadzany do in vitro, gdyż "jest to nadużycie z merytorycznego i medycznego punktu widzenia".