Zwrócił uwagę, że nawet w obliczu trudnych prób jest „wiele rodzin, które pozostają wierne swoim obietnicom i dochowują wierności”, a uznanie tego daru pozostaje dla Kościoła niezmiennie „głównym wyzwaniem duszpasterskim naszych zmieniających się czasów”. Zamiast lękać się i narzekać, należy być wdzięcznym i żywić uznanie dla tych rodzin – podkreślił papież. Zauważył, że rodzina jest podstawowym obszarem przymierza między Kościołem a stworzeniem Bożym, a i sam Kościół nie powstałby, gdyby nie było rodziny. Ani nie byłby tym, do czego został powołany, czyli „znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”.
Podkreślanie sakramentalnego wymiaru rodziny nie może oczywiście prowadzić do lekceważenia głębokich zmian, jakie dokonały się i dokonują we współczesnym społeczeństwie – mówił dalej papież. Wyjaśnił, że zmiany te oddziałują zarówno na wierzących, jak i niewierzących, a chrześcijanie nie są bynajmniej na nie uodpornienie, ale to w tym konkretnym świecie z jego problemami i możliwościami trzeba żyć, wierzyć i głosić Dobrą Nowinę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Charakter zachodzących obecnie zmian w instytucji małżeństwa i rodziny Ojciec Święty porównał do stosunków między dawnymi małymi sklepikami a współczesnymi supermarketami. W tych pierwszych towary nie były może najwyższej jakości i był mniejszy ich wybór, ale i ich właściciele, i okoliczni mieszkańcy znali się nawzajem i mieli do siebie zaufanie. Tymczasem powstające dzisiaj duże ośrodki handlowe mają wielki wybór towarów, eleganckich, wysokiej jakości, ale brakuje wzajemnego zaufania, a sprawą najważniejszą „zdaje się pogoń za najnowszymi tendencjami czy działaniami” – stwierdził mówca. Dodał, że dotyczy to także współczesnej kultury, a nawet religii, którą można konsumować tak samo, jak towary, ale też przyjaźnie i więzi międzyludzkie.
Jest to konsumpcja za wszelką cenę, nie sprzyjająca nawiązywaniu więzi międzyludzkich, które „są zaledwie «środkami» do zaspokojenia «moich potrzeb»”, a bliźni „ze swą znajomą twarzą, historią i osobowością” nie jest już dla nas kimś najważniejszym. Owocem takiej postawy jest też kultura, która odrzuca wszystko, co nie jest już „przydatne” lub „zadowalające” dla gustów konsumenta – ubolewał papież.
Jego zdaniem trudno winić młodych ludzi, że wychowali się w takim społeczeństwie i że żyją w takim świecie. To biskupi i kapłani, idący śladami Dobrego Pasterza, winni szukać, towarzyszyć, podnosić i opatrywać rany naszych czasów oraz mają postrzegać rzeczywistość realistycznie, jak ktoś, kto ma działać i prowadzić do nawrócenia duszpasterskiego – podkreślił Ojciec Święty. Zaznaczył, że Kościół, idąc wiernie za swym Mistrzem, ma wychodzić do ludzi z orędziem Ewangelii w każdym miejscu i czasie, natychmiast, bez niechęci i lęku. „Radość Ewangelii jest dla całego ludu, nie można z udziału w niej wykluczać nikogo” – dodał, cytując swą adhortację „Evangelii gaudium”.
Papież przestrzegł przed popadaniem w pesymizm, oceniając postawy dzisiejszej młodzieży, która – pod wpływem „kultury zniechęcenia” odsuwa myśl o założeniu rodziny, czekając „na idealne warunki”, a takich nie było i nie ma.
Reklama
„My, biskupi, jako pasterze, jesteśmy wezwani do zebrania sił i odbudowania entuzjazmu, aby rodziny stawały się coraz bardziej zgodne z błogosławieństwem Boga, zgodne ze swym powołaniem” – zachęcał Ojciec Święty. Wezwał do angażowania swych sił „nie tyle w powtarzanie problemów otaczającego nas świata i zasług chrześcijaństwa, ile szczerze zachęcając ludzi młodych, aby byli odważni i zdecydowali się na małżeństwo i rodzinę”. Zaznaczył, że chrześcijaństwo, które „czyni” niewiele w praktyce, nieustannie „wyjaśniając” swoje nauczanie, jest niebezpiecznie niesymetryczne, a nawet tkwi w błędnym kole. Pasterz musi pokazać, że „Ewangelia rodziny” jest naprawdę „dobrą nowiną” w świecie, gdzie troska o siebie zdaje się być najwyższą władzą – zaapelował biskup Rzymu.
Przypomniał też, że pasterz czuwa nad marzeniami, życiem i rozwojem swojej owczarni, a owa „czujność” wynika nie z rozmów, ale z pasterzowania. Tylko ten, kto jest zdolny do stania „pośród” owczarni, może być czujnym, nie kimś, kto boi się pytań, kontaktu, towarzyszenia – tłumaczył Franciszek. Dodał, że pasterz czuwa przede wszystkim przez modlitwę, wspieranie wiary ludu i wpajanie zaufania do obecności Pana wśród nas, a także trwa czujnie, pomagając ludziom wnieść swe spojrzenie w chwilach zniechęcenia, frustracji i niepowodzeń.
Doświadczenie ducha radosnej zażyłości z Bogiem i szerzenie jej potężnej ewangelicznej owocności musi być głównym elementem stylu życia biskupów, życia modlitwą i głoszenia Ewangelii. Pokornie ucząc się cnót rodzinnych Ludu Bożego biskupi będą się stawać bardziej ojcami i matkami, a nie ludźmi, którzy nauczyli się żyć po prostu bez rodziny. Ideałem biskupa nie jest życie bez miłości, gdyż dobry pasterz rezygnuje z miłości rodzinnej właśnie po to, aby skupić wszystkie swoje siły i łaskę swego szczególnego powołania na ewangelicznym błogosławieństwie miłości mężczyzny i kobiety, którzy podejmują Boży plan stworzenia – przypomniał papież.
„Nasza posługa musi pogłębiać przymierze między Kościołem a rodziną. W przeciwnym razie staje się jałowa, a rodzina ludzka będzie z naszej winy coraz bardziej oddalać się od radosnej dobrej nowiny Bożej” – oświadczył Ojciec Święty. Wychodząc poza przygotowany wcześniej tekst przypomniał, że dwoma najważniejszym zadaniami każdego biskupa są modlitwa i przepowiadanie, a dopiero potem można wymienić wszystkie inne, łącznie z administracyjnymi.
Na zakończenie mówca życzył, aby „Bóg obdarzył nas darem odnowionej bliskości między rodziną a Kościołem” i dodał, że „rodzina jest naszym sprzymierzeńcem, naszym oknem na świat oraz dowodem nieodwołalnego błogosławieństwa Boga”.