Artur Stelmasiak: Od końca 2021 r. powszechnie wiadomo, że Polska jest jednym z celów obecnej wojny Władimira Putina. Dlatego mamy migrantów na granicy, ataki w cyberprzestrzeni oraz falę pożarów. Czy ostatnie masowe naloty dronów i wysadzenie torów kolejowych oznaczają, że Moskwa rozpoczęła nowy etap wojny z Polską?
Płk Grzegorz Małecki: Rosjanie uznali, że należy przekroczyć kolejną czerwoną linię w ramach swojej strategii odbudowy strefy wpływów w Europie Środkowej. Te działania, które prowadzone są na naszym terytorium, są także funkcją prowadzonej wojny na Ukrainie. Działania dywersyjne mają wspomóc politykę Putina, której celem jest przejęcie kontroli nad Ukrainą, ale także mają wywołać ferment, podsycić napięcia społeczne i polityczne w Polsce. I oczywiście, w dłuższej perspektywie jest to także rozpoznanie możliwości prowadzenia jeszcze poważniejszych działań sabotażowo-dywersyjnych na wypadek otwartej wojny. Działania dywersyjne w naszym kraju mają wiele celów, przez nie Rosjanie przygotowują sobie teren do przyszłej wojny.
Szef Sztabu Generalnego WP gen. Wiesław Kukuła mówi, że Rosjanie przygotowują się do wojny z Polską. Czy taka jest brutalna prawda?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Oczywiście, że tak. Każde wojsko, także wojsko polskie, szykuje się do wojny. Rosjanie zawsze szykują się do wojny i rozpoznają przyszły teatr swoich działań wojennych. Działania dywersyjne dają możliwość przetestowania rozwiązań, które Rosjanie będą mogli wykorzystać w innych miejscach i innym czasie. Sprawdzają odporność naszego społeczeństwa, naszych władz, naszych służb, naszych organów ścigania i szukają słabych punktów, by tę wiedzę wykorzystać. Jest cała paleta celów, które w czasie ataków dywersyjnych są realizowane. Część z nich jest doraźna i krótkotrwała, ale są również cele długofalowe.
Czy można powiedzieć, że system odstraszania kolektywnego Zachodu i NATO załamuje się na naszych oczach, bo Moskwa pozwala sobie na ataki dronów i wysadzanie linii kolejowych w Polsce?
Nie możemy powiedzieć, jak ten system odstraszania obiektywnie wygląda, ale możemy powiedzieć, jak widzi to Rosja. Kolejne ataki wskazują na to, że w Moskwie dostrzega się słabość Zachodu i widzi brak stanowczej reakcji na kolejne ataki. Celem ataku dywersyjnego jest również przeprowadzenie „stress testu” międzynarodowego, by zobaczyć, jak reagują poszczególne państwa i cała wspólnota Sojuszu.
A jak nasze państwo zdało ten rosyjski test odporności? Mam wrażenie, że było tak samo źle jak w czasie wrześniowego ataku dronów.
Nie chcę używać ostrych słów, ale mam wrażenie, że od czasu ataku dronów lekcje nie zostały odrobione. Reakcja władz publicznych i organów ścigania była – delikatnie mówiąc – sporo opóźniona. Niestety, kwestie bezpieczeństwa też stały się polem walki politycznej, nikt więc nie chce przyznać się do błędów, by wyciągnąć z nich konstruktywne wnioski na przyszłość.
Czy policjanci, którzy w sobotę ok. godz. 21 zostali zawiadomieni o wybuchu przez mieszkańców wsi pod Garwolinem, nie powinni sprawdzić infrastruktury krytycznej w okolicy? Czy nie powinni przejść się po torach?
Reklama
Pewnie, że powinni. Ja staram się być wstrzemięźliwy w swojej ocenie, bo nadmierna krytyka niczemu nie służy, a tylko wywołuje kontrreakcje. Na pewno trzeba wyciągnąć daleko idące wnioski, by skuteczniej reagować na tego typu ataki. Okazuje się bowiem, że od 2022 r. nie zmieniliśmy systemu reagowania naszych organów bezpieczeństwa w takim stopniu, by były one adekwatne do zagrożeń związanych z wojną na Ukrainie. Całkiem możliwe, że policja nie była odpowiednio przeszkolona i przygotowana do tego typu sytuacji. Nie bez powodu ataki dywersyjne i terrorystyczne zwykle mają miejsce w weekend, bo nasi wrogowie wiedzą, że stany osobowe służb są na znacznie niższym poziomie, więc ich reakcja jest często mniej adekwatna, słabsza i spóźniona.
Jakich kolejnych ataków możemy się spodziewać?
Takich, które są w zainteresowaniu naszych polskich służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Celem może być cała infrastruktura krytyczna, która jest niezbędna do codziennego życia – energetyka, komunikacja, sieci telekomunikacyjne czy ujęcia wody pitnej. Nie wiemy, gdzie i jakimi metodami zaatakują Rosjanie, ale samych ataków możemy być pewni na 100%. Wygląda na to, że ich nowa taktyka zakłada ataki coraz bardziej agresywne i prawdopodobnie na jeszcze większą skalę.
Wysadzenie torów kolejowych na terytorium NATO to chyba najmocniejszy atak, jaki dotychczas widzieliśmy. Przecież mogło dojść do katastrofy większej niż zestrzelenie malezyjskiego samolotu MH17 w 2014 r. Czy teraz celem Rosji jest zabijanie Polaków?
Z tego, co powiedział premier, była to próba zamachu, w której miały zginąć osoby cywilne. Zabicie kilkudziesięciu albo kilkuset osób w katastrofie kolejowej byłoby szokiem dla całego społeczeństwa w Polsce. W tym przypadku Rosjanie chcieli zwiększyć napięcie społeczne, wywołać panikę, strach i wzmocnić nastroje katastroficzne. Na takie wystraszone społeczeństwo można łatwiej wpływać przez sianie dezinformacji.
Reklama
Ale nasze ostre spory polityczne i polaryzacja społeczna też nas osłabiają. Czy politycy zrozumieją, że to nie czas i miejsce na podgrzewanie takich emocji?
Spór polityczny jest czymś naturalnym i potrzebnym w demokracji. Brak zgody w temacie bezpieczeństwa państwa jest jednak czymś nieodpowiedzialnym i skrajnie niebezpiecznym. To osłabia naszą zdolność do obrony i zapobiegania takim niebezpieczeństwom, jak ataki dywersyjne.
W jaki sposób Polska może i powinna odpowiedzieć na ten atak?
Polska powinna zabiegać o stanowczą reakcję wspólnoty euroatlantyckiej, ale także nasza reakcja powinna być bardzo ostra. Wydaje mi się, że pomysł odebrania ziemi i nieruchomości ambasady rosyjskiej oraz zamknięcie konsulatu generalnego w Gdańsku są dobrym kierunkiem.
Szef cyberwojsk gen. Karol Molenda powiedział, że nasz system prawny zupełnie nie jest przystosowany do wojny hybrydowej. Rosjanie atakują nas kilka tysięcy razy w ciągu miesiąca, a nasi żołnierze mogą się jedynie pasywnie bronić, bo nie możemy im odpowiedzieć. Dlaczego w sferze prawnej także nic nie zrobiono?
Reklama
To jest skutek braku refleksji nad systemem zarządzania bezpieczeństwem państwa. Od ponad 3 lat trwa wielka wojna tuż obok naszych granic, a politycy nie potrafią się zająć tym, by zmienić fundamenty prawne dla policji, wojska czy służb specjalnych. Funkcjonariusze odpowiedzialni za bezpieczeństwo państwa mają związane ręce, bo całe oprzyrządowanie prawne jest anachroniczne we współczesnych czasach. To prawo było przewidziane na czasy pokoju, a teraz mamy zupełnie inne czasy, których pokojem nazwać nie można.
Pewnie ten sam problem mają służby wywiadowcze...
Ustawa o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu pochodzi z 2002 r., ale jest ona de facto jedynie modyfikacją Ustawy o Urzędzie Ochrony Państwa z 1990 r. Niestety, służby wywiadowcze są przez polityków osierocone, bo nie mają widowiskowych czołgów i nie można się w zasadzie pochwalić ich osiągnięciami. Budżet wywiadu w stosunku do wielkości budżetu państwa ciągle maleje. Jednym z powodów swobody działania rosyjskich służb w Polsce jest głęboki niedorozwój naszego aparatu bezpieczeństwa, którego potencjał materialny, osobowy i technologiczny nie pozwala na sprostanie wyzwaniom o tak wielkiej skali.
I nic się nie poprawiło po wybuchu wojny na Ukrainie?
Niestety, nic się nie zmieniło nawet po 2022 r., gdy skala zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa radykalnie wzrosła. Może dlatego, że nasi oficerowie wywiadu nie prowadzą spektakularnych akcji chwytania i aresztowania sprawców przestępstw, bo zadaniem wywiadu i kontrwywiadu jest dostarczanie wiedzy rządzącym, by takim zagrożeniom zapobiec.
Czyli – służby specjalne są jak profilaktyka w medycynie, a czołgi to już narzędzie chirurgiczne?
Tak. Mam nadzieję, że wobec skali zagrożeń, które cały czas narastają, politycy wszystkich opcji pójdą po rozum do głowy, zbudują konsensus i wzmocnią budżet wywiadu. Oby nie było za późno, bo niestety, modernizacja i rozwój służb to proces długotrwały, a na efekty podjętych działań trzeba będzie poczekać kilka lat.
Płk Grzegorz Małecki były dyplomata, oficer UOP i ABW. Specjalista od bezpieczeństwa narodowego i służb specjalnych Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego
