Dla bł. kard. Stefana Wyszyńskiego patriotyzm stanowił nieodzowny element jego duchowości, będący łącznikiem między Stwórcą a stworzeniem, w pewnym sensie jego duchowym DNA. Wyniósł go już z domu rodzinnego, gdzie nauczył się, że patriotyzm wypływa z IV przykazania Dekalogu: miłości do rodziców. Wielokrotnie zaznaczał, że kocha Ojczyznę więcej niż własne serce, a wszystko, co czyni dla Kościoła, czyni dla Polski.
Miasto nieujarzmione
Bł. prymas Wyszyński często podkreślał znaczenie Warszawy jako stolicy Polski, wskazując na Warszawę jako na wzór bohaterstwa i męstwa. Opisywał stolicę jako miasto, dla którego walka o prawo do wolności była zadaniem najważniejszym. 4 października 1961 r. w stołecznym kościele św. Marcina mówił: „Warszawa – Miasto Nieujarzmione! Chociażby miało ufać przeciwko nadziei – niezwyciężone! Bo nawet wtedy, gdy padną wszyscy, pozostanie jeszcze sprawa i prawo do wolności. I chociażby pozostały góry ciał, przykryte gruzami, to jeszcze ofiary te są małe, w porównaniu do wielkiego prawa, jakie ma człowiek, naród i ludzkość: prawa do wolności”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dziewięć lat później w Trzemesznie bł. kard. Wyszyński zaznaczał, że zryw do odbudowy, do podnoszenia z gruzów, jest dowodem, że naród polski nie da się zgnieść. „Gdy przemyśliwano nad odbudową Warszawy, zburzonej w osiemdziesięciu przeszło procentach, podobnie jak Wrocław, byli tacy, którzy mówili: Trzeba stolicę ogrodzić wysokim murem i tak ją pozostawić, jako ostrzeżenie i pomnik historii, a nową stolicę budować w innym miejscu. Inni uświadamiali: Tutaj wrośliśmy i nie damy się stąd wyrwać! Mądre kierownictwo współczesnej Polski przełamało deflacyjne, upadkowe, schyłkowe myśli. Zdecydowano: Budujemy tam, skąd usiłowano nas wyrwać!”.
Dobitnym uargumentowaniem tych słów była prymasowska przestroga przed tworzeniem dziejów bez dziejów i zapominaniu o tysiącletnim, chrześcijańskim dziedzictwie Polski. „Nie wolno sprowadzać narodu na poziom «zaczynania od początku» jak gdyby tu, w Polsce, dotąd nic wartościowego się nie działo; nie wolno milczeć, gdy na ostatni plan w wychowaniu młodego pokolenia spycha się kulturę rodzimą, jej literaturę i sztukę, jej wypróbowaną moralność chrześcijańską oraz związek Polski z Kościołem rzymskim i z przyniesionymi do Polski wartościami Ewangelii, krzyża i mocy nadprzyrodzonych. Nasza godność narodowa wymaga, byśmy oparli się tej zarozumiałości, z jaką lekceważone jest wszystko, co polskie, na rzecz tak nam obcego importu” – mówił bł. kard. Wyszyński w Warszawie w sierpniu 1977 r.
Wskazywał, że prawdziwy, zdrowy patriotyzm musi opierać się na porządku miłości, a z niego wypływa najpierw miłość najbliższych, „których zawsze kochać najtrudniej, bo chodzimy z nimi na jednej desce i ciągle się o nich ocieramy”. Prymas apelował, aby Warszawa, „która umiała płonąć, zawsze gotowa do wszelkiej, całopalnej ofiary, tak, iż zupełnie zgorzała, umiała obecnie, po swoich bolesnych doświadczeniach – żyć w miłości. Bo ponad to wszystko – większa jest miłość...”.
W Polsce my jesteśmy gospodarzami
Reklama
17 maja 1974 r. bł. kard. Wyszyński mówił: „Dla nas po Bogu największa miłość to Polska! Musimy po Bogu dochować wierności przede wszystkim naszej Ojczyźnie i narodowej kulturze polskiej. Będziemy kochali wszystkich ludzi na świecie, ale w porządku miłości. Po Bogu więc, po Jezusie Chrystusie i Matce Najświętszej, po całym ładzie Bożym, nasza miłość należy się przede wszystkim naszej Ojczyźnie, mowie, dziejom i kulturze, z której wyrastamy na polskiej ziemi. I chociażby obwieszczono na transparentach najrozmaitsze wezwania do miłowania wszystkich ludów i narodów, nie będziemy temu przeciwni, ale będziemy żądali, abyśmy mogli żyć przede wszystkim duchem, dziejami, kulturą i mową naszej polskiej ziemi, wypracowanej przez wieki życiem naszych praojców”.
We września 1980 r. prymas wskazywał, że mamy prawo czuć się w Polsce jak u siebie, ponieważ my jesteśmy tu gospodarzami. „Jesteśmy u siebie, we własnej Ojczyźnie. Mamy wiec prawo w swojej Ojczyźnie czuć się swobodnie. Mamy prawo czuć się jak u siebie w domu. Tutaj, na ziemi polskiej, my jesteśmy gospodarzami Do nas należy decydować o takim czy innym kierunku naszego życia i bytowania. Od tego bowiem zależy suwerenność narodu”.
Rodzina fundamentem
Kard. Wyszyński podkreślał silny związek między rodziną a narodem. Wskazywał, że wspólnoty te łączy biologiczna więź i ich wzajemna służba sobie, a brak tej więzi powoduje wynaturzenie albo rodziny, albo narodu. „Rodzina żyjąca poza Narodem, niemająca świadomości swoich praw w Narodzie, jak również niewypełniająca swoich w nim obowiązków na odcinku etyki i moralności publicznej – zawodzi” – zauważał prymas w czasie konferencji w kościele Świętego Krzyża w Warszawie 18 stycznia 1976 r.
Więź z Ojczyzną – według kard. Wyszyńskiego – jest tajemnicą, „którą możemy określić jako prawo natury, najbardziej podstawowe i najświętsze ze wszystkich praw przyrodzonych. Prawo, które uszanować muszą wszyscy! Ale i my je musimy uszanować, i to w duchu miłości, która nieustannie łączy nas z Bogiem, a przez Boga z ludźmi” – przypominał w Warszawie 7 stycznia 1972 r.
Przemawiając w stolicy 7 maja 1958 r., prymas wskazywał na wartość ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci i mówił, że jaka jest rodzina domowa, taka też będzie rodzina ojczysta – naród. Przestrzegał: „Jeśli rodzina domowa będzie rodzić żywych, to i naród będzie żył; jeśli rodzina domowa uszanuje dziecię, będzie uszanowany w tej Ojczyźnie człowiek. Jeśli nie będą umieli uszanować maleńkiego życia, które rodzi się w komórce ogniska domowego, nie uszanują i życia obywateli, bo mordować nauczą się już w rodzinie. Naprzód będą mordować swoje dzieci, a potem innych obywateli. W ten sposób, zamiast społeczności życiodajnej, będzie się wyrabiać społeczność morderców i naród będzie samobójczy. Zada sobie samemu śmierć własną ręką. I skończy się taki naród”.
Nienawiść już była
Bł. kard. Wyszyński wyznaczył również stolicy szczególne zadanie wobec narodu. Mówił, że Warszawa „powinna stać się natchnieniem nowych myśli. Nienawiść już była! Okazali ją wszyscy, których było na to stać. My tego więcej nie chcemy! Dlatego też Warszawa musi skończyć z wszelką formą nienawiści, a zacząć promieniować miłością. Każdy, kto tu przyjedzie, musi doznać miłości w najczystszym wymiarze. Musi ją wyczuć z całego stylu życiowego naszego miasta, ze sposobu postępowania z ludźmi, spoglądania na ludzi, odnoszenia się do ludzi – życzliwym okiem i braterską dłonią. Warszawa musi rozgorzeć społeczną miłością, poczynając od góry, aż do kołyski w domu rodzinnym”. Apelował tak na Jasnej Górze do 250. jubileuszowej Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej 15 sierpnia 1966 r. Słowa te są trafnym komentarzem do przesłania płonącej stolicy: „Będziesz miłował...”, jakie na skrawku nadpalonej gazety pod koniec Powstania Warszawskiego przyniósł wiatr mieszkającemu w Laskach ks. Wyszyńskiemu. Przesłanie, które wyjaśnia źródło patriotyzmu Prymasa Tysiąclecia i pokazuje również dziś kierunek naszej stolicy i Ojczyźnie.
