Wędrując na Jasną Górę w 47. pieszej pielgrzymce, pątnicy niosą światu nadzieję, dają świadectwo wiary i modlą się w intencjach osobistych, a także intencjach diecezji lubelskiej, która w tym roku obchodzi 220. rocznicę powstania. Rekolekcje w drodze rozpoczęła Msza św. pod przewodnictwem abp. Stanisława Budzika, z udziałem bp. Artura Mizińskiego, dyrektora ks. Pawła Sarana oraz ponad 25 kapłanów, przewodników grup i ojców duchownych pielgrzymki. – Kochani pielgrzymi, wasza obecność, wasz zamiar pójścia na pielgrzymkę, są znakiem, że najważniejszy jest dla was cel naszego życia, że ważne są wartości nieprzemijające, że troszcząc się o sprawy tej ziemi, nie zapominacie o Bogu, o Matce Bożej i o Ewangelii – powiedział metropolita, posyłając w drogę świadków nadziei. Zachęcał ich do skupienia się na rzeczywistości Bożej i do moralnej przemiany, która polega na odrzuceniu grzechu i dążeniu do świętości, na życiu zgodnym z Bożymi przykazaniami i z miłością Boga oraz bliźniego. – Świadome wybieranie dobra, kierowanie się prawdą i miłością w relacjach z innymi, a także ciągłe odnawianie się na drodze wiary to nasze zadanie – podkreślił. Nawiązując do przeżywanego w Kościele Roku Jubileuszowego oraz hasła pielgrzymki, przypomniał, że chrześcijanin to człowiek nadziei, która płynie z przekonania, że wszystko jest w ręku dobrego Boga, a istotnym miejscem uczenia się nadziei jest modlitwa. Za wzór do naśladowania wskazał pątnikom Maryję, Matkę nadziei i przewodniczkę na drogach życia.
Wśród pielgrzymów można było spotkać osoby, które od wielu lat wędrują na Jasną Górę, jak i takie, które po raz pierwszy stanęły na pątniczym szlaku. Ponad 700 osób zadeklarowało udział w całej pielgrzymce, kilkaset wybrało wariant „Ile możesz”, decydując się na jedno- lub kilkudniową wędrówkę. Magdalena i Marcin Król wraz z czterema synami jako rodzina pielgrzymują już po raz trzeci, ale dla małżonków to już 15. i 16. rekolekcje w drodze. – Mamy za co dziękować i mamy o co prosić Matkę Bożą. Przez Nią najszybciej można dotrzeć do Pana Jezusa – powiedział Marcin. – Organizacyjnie nie jest łatwo się zebrać, zwłaszcza z młodszymi dziećmi, ale jest pięknie – zapewniła Magdalena. Małżonkowie przyznali, że mimo trudu pielgrzymka daje wytchnienie i okazję do rodzinnego spędzenia czasu. – Nigdzie, tak jak na pielgrzymce, nie jesteśmy razem. To najpiękniejsze miejsce spotkania i spędzenia czasu ze sobą – powiedzieli. Wspominając minione pielgrzymki, Marcin przywołał straszną burzę w okolicach Szewnej. – Szliśmy w strugach deszczu, niebo rozdzierały przerażające pioruny, a na twarzach pątników pojawiło się zwątpienie. Jednak gdy na przekór pogodzie zaczęliśmy śpiewem wielbić Boga i modlić się za zmarłych spoczywających na mijanym cmentarzu, deszcz zaczął cichnąć, burza się odsunęła, wyszło słońce. Modlitwa i nadzieja pozwoliły nam pokonać trudności – powiedział.
Codzienne relacje na www.pielgrzymka.lublin.pl
Pomóż w rozwoju naszego portalu