Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Kapelan kowali

O swojej niezwykłej pasji i posłudze opowiada ks. Krzysztof Szynal.

Niedziela zamojsko-lubaczowska 30/2025, str. VI

[ TEMATY ]

diecezja zamojsko‑lubaczowska

Archiwum autora

Ksiądz Krzysztof Szynal, kapelan kowali, przy kowadle

Ksiądz Krzysztof Szynal, kapelan kowali, przy kowadle

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W sierpniu 2014 r. zostałem proboszczem w Siedliskach, w małej parafii w okolicach Tomaszowa Lubelskiego. Kiedy przyjechałem i chciałem otworzyć kościół, prozaiczna rzecz – potężny klucz do drzwi głównych (nie wiedziałem że nikt go nie używa, są inne dwa zamki), cóż, wypadł mi z ręki i odłamał się tzw. ząb zapadkowy. Drzwi nadal zamknięte. Dostałem się zatem do kościoła drzwiami od zakrystii. Czekał mnie jednak demontaż zamka. Co z tym zrobić? Członkini rady parafialnej, pełna życzliwości parafianka mówi: „Proszę proboszcza, tutaj mała wieś, ale fachowców sporo, ksiądz mi to da wieczorem, mężczyźni ogarną”. I tak było.

Może pomóc?

Reklama

Klucz cały, nawet lżej otwiera niż na początku. Pytam, komu mam dziękować. Udaję się pod wskazany adres. Wchodząc na podwórko słyszę odgłos bicia młota w kowadło. Idę za dźwiękiem, wchodzę do kuźni. Niepozorny mężczyzna mojej budowy, walczy z rozgrzanym metalem. Patrzę, obok stoi na posadzce młot około 5 kg, oparłem rękę na trzonku tego młota i krzyczę: „Może pomóc?”. „Dawaj” – usłyszałem. Trochę nieporadnie mi to szło. Gdy wszedłem do tej współczesnej kuźni, odezwały się we mnie wspomnienia dzieciństwa, mojego dziadka kującego konie, jak mu pomagałem tylko podtrzymując kopyto. „To hobby jest pożyteczniejsze niż wędkarstwo” – pomyślałem. Pamiętam minę żony Waldka jak zobaczyła mnie z młotem. „Ty już wstydu nie masz, proboszcza do młota zagonić?”. A on jeszcze nie wiedział, kim ja jestem. Przyjeżdżał z zagranicy, z pracy. Tam miesiąc, w domu tydzień. Tak się zaprzyjaźniliśmy. W skrócie. Po prostu tyle prac było na bieżąco i Waldek mi pomagał, jak tylko znalazł chwilkę. Pamiętam remont dzwonnicy, gdy nie mogłem znaleźć wykonawcy do okien („zbyt gabarytowy materiał do walcowania”) – on to wszystko poprzeliczał, dorobiliśmy koła do walcarki i praca poszła.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Po takich robotach zaproponował mi udział w warsztatach kowalskich w Wojciechowie: „Proboszczu, jak się dostaniesz, to tam cię wielu rzeczy jeszcze nauczą, bo ja poszedłem na skróty”. Nie powiem. Wielu rzeczy mnie nauczył, było łatwiej się dostać i tak zaczęła się przygoda z Wojciechowem.

Czas odkrywania siebie

Przyjazd do Wojciechowa. Każdy liczył na sensację, lokalna telewizja. „A jak to się kojarzy ksiądz i młot?”. Trochę speszony odpowiedziałem, że żadna praca nie hańbi. Na tych warsztatach byłem jednym ze starszych. To wcale nie znaczyło, że najzdolniejszy, bo najmłodsi mieli jednak ten zmysł. Łączyli ekstrawagancję z historią, kojarzyli to świetnie. To był bardzo piękny czas odkrywania siebie i nawiązywania relacji i przyjaźni ze współuczestnikami. Relacje z moimi mistrzami kowalstwa Andrzejem Słowikiem, Kazimierzem Kudłą, Ryszardem Skuzą. Największe wrażenie zrobił na mnie mistrz Andrzej Słowik, bo każdego dnia, gdy biegłem rano celebrować Mszę św., on na niej był i cieszył się, że „mamy naszego księdza kowala”. I tak zostałem ich księdzem kowalem. Mój ordynariusz bp Marian Rojek też się trochę zdziwił prośbą o nominację na kapelana Stowarzyszenia Kowali Polskich. Jednak po rozmowie, czego ma to dotyczyć, wyraził aprobatę.

Był taki czas, że byłem trochę podobny do mojego przyjaciela kowala Waldka. Pamiętam pierwsze zawody kowalskie. Był na nich mój parafianin z parafii, w której byłem duszpasterzem. Podchodzi do nas. Ja w fartuchu kowalskim, Waldek też. „Czy wy nie macie brata księdza?”. Po głosie mnie dopiero rozpoznał. Pojawił się uśmiech, ale i szacunek, bo kowale kują też rzeczy do kościoła. Ale jakie? To temat już na inną historię.

2025-07-22 11:28

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ofiarujcie im siebie

Niedziela zamojsko-lubaczowska 12/2025, str. I

[ TEMATY ]

diecezja zamojsko‑lubaczowska

Ks. Zygmunt Jagiełło

Nowi akolici i lektorzy

Nowi akolici i lektorzy

W poniedziałkowe popołudnie, 10 marca 2025 r., w kaplicy Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej z siedzibą w Lublinie odbyła się uroczystość udzielenia posługi akolitatu 2. alumnom IV roku oraz lektoratu 6. alumnom III roku.

Eucharystii koncelebrowanej przez wychowawców WSD z rektorem ks. dr. Witoldem Słotwińskim przewodniczył bp Mariusz Leszczyński.
CZYTAJ DALEJ

Tajemnica stygmatów Ojca Pio

Niedziela Ogólnopolska 39/2018, str. 13

[ TEMATY ]

św. Ojciec Pio

Archiwum Głosu Ojca Pio

o. Pio

o. Pio

W 2018 r. minęło 100 lat od chwili, kiedy Ojciec Pio podczas modlitwy w chórze zakonnym przed krucyfiksem otrzymał stygmaty: 5 ran na rękach, boku i nogach – w miejscach ran Jezusa Chrystusa zadanych Mu w czasie ukrzyżowania. Jak obliczyli lekarze, którzy go wielokrotnie badali, z tych ran w ciągu 50 lat wypłynęło 3,4 tys. litrów krwi. Po śmierci Ojca Pio, 23 września 1968 r., rany zniknęły bez śladu, a według raportu lekarskiego, ciało było zupełnie pozbawione krwi

Chwilę, w której Ojciec Pio otrzymał ten niezwykły dar od Boga, opisał później w liście tak: „Ostatniej nocy stało się coś, czego nie potrafię ani wyjaśnić, ani zrozumieć. W połowie mych dłoni pojawiły się czerwone znaki o wielkości grosza. Towarzyszył mi przy tym ostry ból w środku czerwonych znaków. Ból był bardziej odczuwalny w środku lewej dłoni. Był tak wielki, że jeszcze go czuję. Pod stopami również czuję ból”.
CZYTAJ DALEJ

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

2025-09-24 08:52

[ TEMATY ]

ksiądz

Meksyk

Źródło: Parafia Jezusa z Nazaretu

Ojciec José de Luz Rosales Castañeda

Ojciec José de Luz Rosales Castañeda

Meksyk: w trakcie celebracji Eucharystii, tuż po udzieleniu Komunii Świętej, w niedzielę 21 września w wieku 62 lat zmarł na zawał serca ojciec José de Luz Rosales Castañeda.

Według informacji udostępnionych przez ACI Prensa, diecezja Gómez Palacio, gdzie pełnił posługę ksiądz, poinformowała, że ​​„zmarł po udzieleniu Komunii. Puryfikował już kielich, gdy upadł”. Odnośnie do przyczyny śmierci, sprecyzowano, że „była to śmierć naturalna, zawał serca”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję