Nasz wszechświat rozpoczął się ok. 13,8 mld lat temu. Jego narodziny nazywamy Wielkim Wybuchem (WW), co jest nieco mylące. Nie była to bowiem eksplozja, jak odpalenie petardy, detonacja niewypału czy wybuch bomby atomowej, lecz było to błyskawiczne rozszerzanie się przestrzeni. Genialny fizyk Stephen Hawking radził, aby o WW myśleć jak o pieczeniu ciasta z rodzynkami: gdy ciasto rośnie, rodzynki oddalają się od siebie, choć same pozostają w swoich miejscach.
W kosmicznym „piekarniku”
Trzymając się tego kulinarno-kuchennego porównania, dodajmy, że w początkowych ułamkach pierwszej sekundy kosmiczny „prodiż” był niewyobrażalnie rozgrzany. Temperatura sięgała 1032 kelwinów, a to o bilion bilionów razy więcej niż w jądrze naszego Słońca – tam temperatura sięga „tylko” 15 mln kelwinów.
W takich warunkach wybuchu nie istniała materia w znanej nam postaci. Wszystko było plazmą energii i elementarnych cząstek, takich jak kwarki i gluony. W czasie od 10-36 do 10-32 sekund po WW doszło do inflacji – procesu, w którym wszechświat zwiększył swoją objętość biliony razy. To tak jakby ziarnko piasku stało się większe od Układu Słonecznego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu