Reklama

Niedziela Wrocławska

Jak przeżyć żałobę?

We Wrocławiu działalność rozpoczyna wyjątkowe miejsce – Centrum Wsparcia w Żałobie – gdzie każdy, kto doświadczył straty bliskiej osoby, będzie mógł uzyskać profesjonalną, bezpłatną pomoc.

Niedziela wrocławska 11/2025, str. IV

[ TEMATY ]

Wrocław

Magdalena Lewandowska/Niedziela

Anna Gil-Gumowska i dr Krzysztof Szmyd

Anna Gil-Gumowska i dr Krzysztof Szmyd

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To nowa inicjatywa Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska „Formuła Dobra”, ale jest skierowana nie tylko do rodziców po stracie dziecka, ale do każdego, kto zmaga się z żałobą. – Na co dzień zajmujemy się dziećmi nieuleczalnie chorymi, nasz personel: lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci jeżdżą do domów naszych podopiecznych. Jesteśmy hospicjum domowym, ale mamy duży, doświadczony zespół, w którym pracuje aż 9 psychologów. Uznaliśmy, że mamy możliwości, mamy doświadczenie i chcemy otworzyć Centrum Wsparcia w Żałobie. Miejsce, gdzie każdy, kto doświadczył straty kogoś bliskiego – nie tylko dziecka – może zadzwonić, zarejestrować się, przyjść, porozmawiać – wyjaśnia dr n. med. Krzysztof Szmyd, kierownik Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska „Formuła Dobra”. – Chodzi o pomoc w przejściu przez żałobę i powrocie do życia w pełni – na tyle, na ile to możliwe, bo oczywiście po stracie życie będzie inne. Niestety w procesie żałoby można utknąć, jak na mieliźnie i pozostać w żalu, zamknięciu na świat, odcięciu od wszystkiego, co dzieje się wokół mnie. To jest sytuacja, której chcielibyśmy uniknąć – dodaje.

Bez limitu spotkań

Po wsparcie można się zgłaszać do centrum telefonicznie od poniedziałku do piątku od 9 do 11 dzwoniąc pod numer telefonu 790 620 613 lub całodobowo pisząc przez formularz na www.formuladobra.pl/centrum-wsparcia-w-zalobie/oraz mailowo centrum@formuladobra.pl.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na razie dyżury psychologów odbywają się w piątki od 9 do 18, a w miarę zgłaszania się kolejnych chętnych działalność będzie prowadzona także w inne dni, w planie jest też tworzenie grup wsparcia. – Staramy się dopasować do potrzeb osób, które się zgłaszają. Komuś może wystarczyć jedna czy dwie wizyty, a inna osoba będzie potrzebowała tych wizyt zdecydowanie więcej. Nikogo nie będziemy ograniczać limitem ilości spotkań. Chcemy towarzyszyć osobom przechodzącym przez proces żałoby aż do momentu, w którym stwierdzimy wspólnie, że jest już na tyle dobrze, że „wracam do życia”. My jesteśmy do dyspozycja tak długo, jak będziemy potrzebni – zaznacza psycholog i wiceprezes Stowarzyszenia Medycznego Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska „Formuła Dobra” Anna Gil-Gumowska. – Zdarza się, że ból żałoby jest tak dominujący, że odcina zupełnie od możliwości codziennego funkcjonowania w jego najprostszych aspektach. Gdy taki stan się przeciąga, na pewno warto poszukać pomocy. A nawet jeśli funkcjonujemy w miarę dobrze, ale jednak czujemy, że chcielibyśmy poszukać wsparcia, naprawdę warto zadzwonić i umówić się na spotkanie. Drzwi centrum pozostają otwarte dla wszystkich – zachęca.

Na obcej planecie bez instrukcji

Jak podkreśla dr Krzysztof Szmyd, żałoba to proces, który trwa: – Żałoby nie da się przyspieszyć, przez to trzeba przejść krok po kroku. Nie ma innej drogi przez żałobę, jak wejść w ten ogień. To będzie bolało, to rani, bo dopiero, jak się „rozsypiemy”, można się zacząć odbudowywać i składać na nowo po stracie. Jeśli spróbujemy tego nie przeżywać, spróbujemy nasze emocje ukryć, zamknąć głęboko w szafie, to one wyjdą w najmniej oczekiwanym momencie ze zwielokrotnioną siłą, a wtedy kryzys będzie dramatyczny.

– Gdy ktoś bliski nam umiera, my nie przestajemy go kochać. Dalej tą miłość w sobie mamy, tylko nie ma już fizycznie obok nas tej osoby, którą możemy tą miłością obdarzać. Nie możemy mieć relacji takiej, jak dotychczas i zadaniem żałoby jest zmiana tej relacji z fizycznej, materialnej tu i teraz na bardziej emocjonalną i psychiczną – mówi Anna Gil-Gumowska. – To jest bardzo trudne, czasami ludzie mówią „mam już dość, chciałbym odkręcić głowę i już nie czuć”. Ale w tej nowej relacji zostaje nam pamięć, wspomnienia, zostaje miłość na innym poziomie. Kiedy to przepracujemy, możemy iść dalej w naszym życiu niosąc tę osobę w sercu – tłumaczy psycholog.

Reklama

Dodaje, że z żałoba jest trochę tak, jakbyśmy wylądowali na obcej planecie bez instrukcji obsługi, jak sobie poradzić. Naszym zadaniem jest przeżyć i odkrywać te sposoby, sprawdzać, testować, co nam służy, co jest nam potrzebne i z tego korzystać.

Czy brać dziecko na pogrzeb?

Oboje zauważają, że temat śmierci, cierpienia, stał się tematem tabu w dzisiejszym świecie, a my mamy problem z „obsługą” własnych emocji w takich sytuacjach kryzysowych. – Jako społeczeństwo spychamy tematy chorowania, odchodzenia, śmierci, nie rozmawiamy o tym ze sobą. Boimy się tych tematów, a co dopiero emocji z nimi związanych. A jeśli te emocje mają przeżywać dzieci, to już w ogóle dramat. Pytanie o to, czy brać dziecko na pogrzeb, jest bardzo częste. Ja wtedy odpowiadam, czy analogicznie zastanawiamy się, czy wypada wziąć dziecko na wesele. Wtedy zazwyczaj widzę wielkie zdziwienie w oczach, ale i jedno i drugie jest istotnym wydarzeniem w życiu rodziny, bardzo emocjonalnym. Czym się różni? Charakterem emocji, których doświadczamy. Kiedy są przyjemne, radosne, to chętnie bierzemy dzieci, ale jak są trudne, bolesne, to najlepiej dzieci „schować”, odizolować. Tylko że dzieci, które nie uczestniczą w bolesnych momentach życia rodziny, którym się nie wyjaśnia, które się odsuwa, kolokwialnie mówiąc nie dostają instrukcji obsługi, jak sobie w przyszłości z takimi trudnymi momentami radzić. A ból, kryzys i tak je w przyszłości dotknie, bo strata, śmierć jest wpisana w życie każdego człowieka. Kiedyś staną się dorosłymi, którzy w obliczu straty nie będą wiedzieć, jak mają ją dźwignąć, nie będą też potrafili tego pokazać młodszemu pokoleniu – przestrzega Anna Gil-Gumowska.

Płacz to nie krwotok, nie należy go tamować

Jak pomóc osobie w żałobie? – Po pierwsze możemy pytać „Czego potrzebujesz? Co mogę dla ciebie zrobić? Czy chcesz porozmawiać?” Niezwykle ważne jest, żeby raczej pytać, a nie dawać gotowe rozwiązania. Takie wydawałoby się „dobre” rady – „Dasz sobie radę”, „Wszystko się ułoży” – zamiast pomagać mogą być bardzo trudnym doświadczeniem dla osoby, która jest w żałobie – tłumaczy dr Szmyd. – Powstrzymujmy się od ocen typu: „Już minęły trzy miesiące, powinnaś się wziąć w garść”. Proszę mi wierzyć, przez 15 lat pracy ja nie widziałam nikogo, kto od powiedzenia „weź się w garść”, w garść by się wziął. To tak nie działa. Potrzebna jest raczej nasza gotowość do zapytania, do wysłuchania. Potrzebna jest nasza obecność. A tym, co możemy powiedzieć, kiedy brakuje nam słów, jest po prostu: „Ja nie wiem, co powiedzieć ci w obliczu twojej straty. Brak mi słów”. Można wtedy pomilczeć, można pobyć razem, można przytulić, popłakać wspólnie albo być ramieniem, gdzie ten drugi może się wypłakać – podpowiada Anna Gil-Gumowska. Rodzice w żałobie często jej mówią, że jest im ciężko, bo nikt w rodzinie nie wspomina nawet imienia dziecka, nie rozmawia z nimi o dziecku: – Okazuje się, że bliscy boją się ten temat poruszyć w obawie o to, że uruchomią fale emocji, wspomnień. A tak naprawdę te emocje muszą się przetoczyć. Pani prof. Krystyna de Walden-Gałuszko zawsze mówiła, że płacz to nie krwotok i nie należy go tamować. Te łzy muszą wypłyną, okres żałoby jest właśnie po to, żeby stratę opłakiwać i przeżywać na właściwy dla nas sposób.

2025-03-11 16:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mieć św. Józefa za Patrona

Niedziela wrocławska 11/2024, str. IV-V

[ TEMATY ]

Wrocław

Ks Łukasz Romańczuk/Niedziela

Mariusz Trębicki i Jacek Pasturak – Mężczyźni św. Józefa we Wrocławiu

Mariusz Trębicki i Jacek Pasturak – Mężczyźni św. Józefa we Wrocławiu

Wspólnota Mężczyzn św. Józefa działa bardzo prężnie we Wrocławiu. Z okazji patronalnego święta o swoim świadectwie, trosce o formację, przeżywaniu wiary i pielgrzymce do Krzeszowa opowiadają Mariusz Trębicki i Jacek Pasturak.

Ks. Łukasz Romańczuk: Kim są Mężczyźni św.Józefa? Mariusz Trębicki: To grupa katolickich mężczyzn obecnych w Polsce już od 14 lat, we Wrocławiu od 12. Mężczyzn, szukających odpowiedzi na podstawowe pytania, nie dlatego, że są jakimiś filozofami, ale w ten sposób poznają swoją godność, kim są, po co żyją, dlaczego żyją, czy warto żyć, jeśli żyć to, co robić w tym życiu, czy jesteśmy w stanie podjąć odpowiedzialność za siebie, następnie za małżonkę, za dzieci, za otoczenie, w którym żyjemy, pracę, szkołę? To są bardzo praktyczne pytania i od odpowiedzi na te pytania zależy jak będzie wyglądać nasze życie. To wzięcie odpowiedzialności, które dzisiaj wydaje się być bardzo trudne dla wielu mężczyzn. My szukamy prawdy o sobie w Ewangelii, w nauczaniu Kościoła, w świadectwie tych, z którymi się spotykamy. Cechą chyba charakterystyczną tych grup jest bezinteresowność. Nie spotykamy się po to, żeby podpisać kolejny deal, zarobić kolejną złotówkę, chwalić się kolejnym samochodem. Spotykamy się na płaszczyźnie wiary i Ewangelii.
CZYTAJ DALEJ

Dr Branca Acevedo: byłam lekarką s. Łucji dos Santos, ona – moją lekarką duchową

2025-12-11 21:33

[ TEMATY ]

świadectwo

Łucja Dos Santos

red/db

Dr Branca Pereira Acevedo, która przez 15 lat opiekowała się się Łucją dos Santos, mówi, że wizjonerka z Fatimy stała się narzędziem głębokiego nawrócenia w jej życiu. „Byłam jej lekarką od ciała, ale ona była moją lekarką duchową” - powiedziała Pereira, opisując swoją relację z siostrą Łucją dos Santos. Swoimi doświadczeniami podzieliła się podczas prezentacji filmu dokumentalnego „Serce Siostry Łucji”, która miała miejsce w pałacu arcybiskupim w Alcalá de Henares. Film jest nakręciła katolicka HM Television.

Służebnica Boża Łucja, jedyne z trojga pastuszków, które dożyło późnej starości, w 1925 roku przeniosła się do miasta Tuy, w prowincji Pontevedra, w północno-zachodniej Hiszpanii gdzie mieszkała przez ponad dekadę, zanim wróciła do Portugalii i w 1949 r. wstąpiła do karmelitanek. W tym mieście wizjonerka otrzymała „nową wizytę z nieba” – objawienia Matki Bożej i Dzieciątka Jezus.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV z okazji jubileuszu więźniów: ważne, aby nikt nie zginął

2025-12-14 12:19

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Ważne jest aby nikt nie zginął (por. J 6, 39) i aby wszyscy zostali zbawieni - powiedział Ojciec Święty w homilii podczas Eucharystii wieńczącej jubileusz więźniów.

Papież zwrócił uwagę na sens Jubileuszu nadziei przeżywanego w III Niedzielę Adwentu (Gaudete), szczególnie w odniesieniu do świata więziennictwa - osób pozbawionych wolności oraz tych, którzy im towarzyszą. Wskazał, iż radość Adwentu wypływa z ufności, że możliwa jest przemiana, nowe życie i lepsza przyszłość.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję