Inauguracja Jubileuszu Zwyczajnego Roku 2025, zgodnie z postanowieniem Ojca Świętego Franciszka dla Kościołów partykularnych odbyła się w diecezji zamojsko-lubaczowskiej w Niedzielę Świętej Rodziny, 29 grudnia 2025 r., zarówno w katedrze w Zamościu, jak i w konkatedrze w Lubaczowie.
Rok Jubileuszowy, to niesienie nadziei innym, szczególnie tym, którzy nadzieję stracili. Bądźmy „Pielgrzymami nadziei”, bądźmy tymi, którzy wspierają innych modlitwą wstawienniczą, dobrym słowem, zauważeniem czy konkretną pomocą. Bądźmy twórczy, szukajmy sposobów jak nieść nadzieję tym, których życie przygniotło.
Zamość
Reklama
Liturgii inaugurującej Rok Jubileuszowy w Zamościu przewodniczył biskup diecezjalny Marian Rojek. Uroczystość rozpoczęła się o godz. 17.30 w kościele parafii Zwiastowania NMP w Zamościu, prowadzonej przez Ojców Franciszkanów Konwentualnych. Uczestników zgromadzenia, duchowieństwo i wiernych powitał proboszcz parafii, o. Mariusz Książek, a biskup wyjaśnił wiernym znaczenie obrzędu i zachęcił do czynnego w nim uczestnictwa mówiąc: – Bracia i siostry, Tajemnica Wcielenia naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa strzeżona w jednoczącej miłości Świętej Rodziny z Nazaretu, jest dla nas źródłem głębokiej radości i pewnej nadziei. W jedności z Kościołem powszechnym, celebrując miłość Ojca objawioną w ciele Słowa, które stało się człowiekiem i w znaku krzyża, kotwicy zbawienia, uroczyście otwieramy Rok Jubileuszowy w naszej diecezji. Ten obrzęd jest dla nas wstępem do bogatego doświadczenia łaski i miłosierdzia, abyśmy zawsze byli gotowi odpowiedzieć każdemu, kto pyta nas o nadzieję, która w nas jest, zwłaszcza w tym czasie wojny i niepokojów. Niech Chrystus, który jest naszym pokojem i nadzieją, będzie naszym towarzyszem podróży w tym roku łaski i pocieszenia. Niech Duch Święty, który dziś rozpoczyna to dzieło w nas i z nami, doprowadzi je do końca aż do dnia Chrystusa Jezusa.
Następnie o. Karol Baranowski OFM Conv odczytał Ewangelię wg św. Jana, a Jan Szwal fragmenty bulli Spes non confundit.
Następnie wyruszyła procesja ulicami Żeromskiego i Kolegiacką do katedry przy wspólnym odmawianiu Koronki do Bożego Miłosierdzia. Jak przypomniał papież Franciszek, procesja jest „Znakiem drogi nadziei ludzi pielgrzymujących za krzyżem Chrystusa”, jak to zostało zawarte w logo Jubileuszu: „W świecie, w którym postęp i regres przeplatają się, krzyż Chrystusa pozostaje kotwicą zbawienia: znakiem nadziei, która nie zawodzi, ponieważ opiera się na miłości Boga, miłosiernego i wiernego”.
W katedrze w miejscu, gdzie 25 lat temu modlił się św. Jan Paweł II odwiedzając Matkę kościołów diecezji zamojsko-lubaczowskiej, bp Marian Rojek wypowiedział słowa: „Witaj krzyżu Chrystusa, jedyna nadziejo nasza”, a wierni odpowiedzieli: „Ty jesteś naszą nadzieją, nie doznamy zawodu na wieki”, po czym biskup oddał krzyż i proklamował ogłoszenie Jubileuszu.
Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył bp Rojek wraz z pierwszym jej pasterzem, bp. seniorem Janem Śrutwą i kapłanami. Po znaku krzyża św. nastąpił obrzęd pokropienia wiernych wodą święconą.
Reklama
W homilii celebrans zaakcentował, że głównym przesłaniem rozpoczynającego się Roku Jubileuszowego jest nadzieja. – Tak wiele dziś doświadczeń bez nadziei, tak wiele sytuacji, które nas mocno przytłaczają. Tak wiele trudnych doświadczeń w rodzinach, brak zgody, jedności, oskarżeń. Tak wiele trudnych doświadczeń w naszej ojczyźnie i w życiu wspólnoty Kościoła. Jakże bardzo potrzeba nam odkryć na nowo nadzieję, jak bardzo konieczna jest ona, żebyśmy inaczej mogli spojrzeć na to co się dzieje z nami i wokół nas – powiedział bp Rojek.
Przed końcowym błogosławieństwem pasterz diecezji wypowiedział słowa: – Zainaugurowaliśmy Rok Jubileuszowy, Rok Święty, czas szczególnej łaski, przypominający, że wszystkie istoty ludzkie i cały wszechświat pochodzą od Boga, od Boga zależą i do Boga zmierzają. Życie chrześcijanina to pielgrzymka, której celem jest zbawienie. Przeżywajmy Jubileusz pod hasłem „Pielgrzymi nadziei” i nimi się stawajmy. Niech Jubileusz będzie wydarzeniem żywego i osobistego spotkania z Panem Jezusem, źródłem nadziei i ożywi w każdym ochrzczonym wiarę w Boga i Bogu, by ją wyznawać z przekonaniem i żyć ufnością, że każdy człowiek zaproszony jest do doświadczenia łaski i nadziei.
Lubaczów
Inauguracji Jubileuszu w konkatedrze w Lubaczowie przewodniczył bp pomocniczy Mariusz Leszczyński. O godz. 11 w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej odbyły się obrzędy rozpoczęcia Jubileuszu, po czym wyruszyła procesja do konkatedry. Tutaj bp Leszczyński przewodniczył Mszy św. koncelebrowanej i wygłosił homilię. Mówił w niej o tym, czym jest dla Kościoła Jubileusz „Nadziei” i jakie wyzwania stawia on przed Ludem Bożym. Na zakończenie Mszy św. proboszcz, ks. kan. Andrzej Stopyra poinformował wiernych o możliwości uzyskania odpustu jubileuszowego w lubaczowskiej konkatedrze, która jest jednym z jedenastu kościołów jubileuszowych w diecezji.
Wskazania
Reklama
Rok Jubileuszowy to czas odnowy i szukania źródeł nadziei dla wierzących, a także szukania sposobów dotarcia do tych, którzy odeszli z Kościoła.
To czas pogłębienia osobistej relacji z Jezusem, tak by mieć czas spokojnie pomodlić się, poczytać słowo Boże i je rozważyć oraz odbyć pielgrzymkę. W diecezji jest 11 miejsc jubileuszowych, które są miejscami doświadczenia szczególnej Bożej łaski. Odwiedzajmy je, a może ktoś zrobi pielgrzymkę do każdego z nich.
Zatroszczyć się o jakość relacji w rodzinach, wspólnotach i parafiach, tak, aby duch miłości przenikał każdą społeczność diecezji, ponieważ doświadczenie bycia kochanym, przyjętym, zaakceptowanym i jednocześnie doświadczenie kochania, dawania siebie daje człowiekowi nadzieję.
Wejść na drogę przebaczenia i pojednania w życiu osobistym, wspólnotowym i społecznym, gdyż jubileusz to czas, w którym pragniemy przypomnieć sobie wagę przebaczenia ze strony Pana Boga, ale też każdy jest zaproszony do tego, aby przebaczać, gdyż każdy człowiek doświadcza grzechu, słabości innych, nosimy zranienia, które uczynili nam inni. Jakże ważne, żebyśmy chcieli im przebaczyć, żebyśmy dali im i sobie nową szansę. Przebaczenie daje wolność serca, daje nadzieję oraz jest pierwszym krokiem do pojednania.
Reklama
Korzystanie z owoców Roku Jubileuszowego na pewno w dużej mierze zależy od kapłanów, od ich zaangażowania w przekazywanie informacji, organizowania pielgrzymek do kościołów jubileuszowych, gorliwego pełnienia posługi głoszenia słowa Bożego, posługi sakramentalnej, prowadzenia do źródła nadziei, którym jest Chrystus.
Odpust
Kodeks prawa kanonicznego (kan. 992), przypomina, że odpust „to darowanie przed Bogiem kary doczesnej za grzechy, odpuszczone już co do winy. Otrzymuje je wierny, odpowiednio przygotowany i po wypełnieniu określonych warunków, przez działanie Kościoła, który jako sługa odkupienia autorytatywnie rozporządza i dysponuje skarbcem zadośćuczynień Chrystusa i świętych”. W praktyce oznacza to, że każdy grzech pociąga za sobą dwie rzeczy: winę oraz karę. Wina zostaje zgładzona raz z celebracją sakramentu pokuty i pojednania. Kiedy przystępujemy do spowiedzi, otrzymujemy rozgrzeszenie, to dokonuje się przebaczenie naszych grzechów i zgładzenie winy. Natomiast pozostaje jeszcze kara doczesna. Odpusty dotyczą jej.
Otrzymujemy czas łaski, a zachęceni słowami papieża Franciszka, jako „Pielgrzymi nadziei” zyskujmy odpusty poprzez indywidualne lub grupowe nawiedzanie miejsc jubileuszowych i tam przez odpowiedni czas odprawiając adorację eucharystyczną i rozmyślanie, kończąc modlitwą Ojcze nasz, Wyznaniem wiary w jakiejkolwiek dopuszczonej formie i modlitwą do Maryi, Matki Bożej, aby w tym Roku Świętym wszyscy „mogli doświadczyć bliskości najczulszej z mam, która nigdy nie opuszcza swoich dzieci”.
W gminie Aleksandrów odbyły się uroczystości upamiętniające 84. rocznicę walk wrześniowych pod Aleksandrowem.
Uroczystości rozpoczęły się na cmentarzu wojennym w Sigle, gdzie złożono wieńce i zapalono znicze na grobach poległych żołnierzy. Dalsza część uroczystości miała miejsce na Polanie Dąbrowa, gdzie została odprawiona Msza św. w intencji Ojczyzny, którą sprawował proboszcz parafii św. Stanisława Biskupa Męczennika w Górecku Kościelnym, ks. Jarosław Kędra. – Dziś w uroczystościach uczestniczą kombatanci, którzy tragizm wojny pamiętają z własnego doświadczenia, są ci, którym tragizm wojny opowiadali rodzice czy dziadkowie. Są dzieci, które o wojnie uczą się z kart historii. Ale dziś wszyscy mamy także doświadczenie wojny, która toczy się za naszą wschodnią granicą. Spotkaliśmy się z falą uchodźców, doniesieniami o bestialstwie, śmierci, grozie walk toczonych na Ukrainie. Musimy dziś z czystym sercem prosić Boga o zgodę między ludźmi, o czyste sumienia i otwarte serca, których owocem jest pokój – zaznaczył.
Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry,
Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”.
Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii.
Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie.
Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom.
Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej.
W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.;
wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń.
Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy.
Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac.
Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”).
Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości.
Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie?
Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy.
Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia.
Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.