Bardzo modny dawniej akordeon popadłby współcześnie w zapomnienie, gdyby nie wirtuozi, którzy potrafią przebić się nawet w telewizyjnym talent show, dystansując piosenkarzy, żonglerów, gitarzystów, perkusistów, atletów i wielu innych uczestników marzących o sławie i pieniądzach. Marcin Wyrostek, jeleniogórzanin, obecnie wykładowca w Akademii Muzycznej w Katowicach, taki program wygrał i akordeon odczarował. Nie jest to już instrument, który kojarzył się, jeszcze niedawno młodemu pokoleniu, z naftaliną. Ale też są regiony Polski, gdzie akordeon nigdy nie stracił swojej pozycji – był i jest wciąż instrumentem bardzo popularnym, wręcz wiodącym. Tak jest m.in. na Górnym Śląsku, gdzie gwarowo mówi się o nim „cyja”.
A że akordeon to instrument niezwykły, pokazał koncert w Prochowicach. Jeden z uczestników wydobył z niego dźwięki do złudzenia przypominające... śpiew śpiewaczki operowej. – To już więcej niż trzecia rewia akordeonowa w Prochowicach, więc można mówić o tradycji imprezy w tym mieście – zaznaczył poseł na Sejm dr Tadeusz Samborski, rozpoczynać wydarzenie, będąc jego spiritus movens.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Jak dodał, akordeon jest instrumentem mocno zakorzenionym w polskiej tradycji, ale nie jest to już instrument, który wielu pamięta sprzed lat ze spotkań towarzyskich czy rodzinnych. Obecnie akordeoniści to wirtuozi, występujący w charakterze solistów na koncertach filharmonicznych. Przybywa poświęconej mu fachowej literatury, jest żywo obecny w muzyce współczesnej, jazzowej czy folkowej.
Poseł nie tylko objął imprezę patronatem, ale i przekonał szefostwo fundacji KGHM, że to impreza ważna i pożyteczna, dzięki czemu znalazł się sponsor. Jak jest ważna, pokazała frekwencja i przekrój społeczny widzów i wykonawców. Na sali w prochowickim domu kultury zasiedli nie tylko mieszkańcy miasta, pobliskiego Lubiąża, Legnicy, Lubina i innych okolicznych, „miedziowych” miast i wsi, ale nawet zielonogórzanie, którzy przyjechali specjalnie wynajętym autokarem. Grali amatorzy i zawodowcy, dorośli i dziecko. Gdy zabrzmiały pierwsze dźwięki kresowej melodii, słuchaczy nie trzeba było namawiać, by chóralnie zaśpiewali słowa refrenu: „Tylko w Lwowie!”.
Muzyka rzeczywiście łączy pokolenia, łagodzi obyczaje, edukuje, uwzniośla, wyzwala patriotyczne uniesienia i jest nośnikiem dobrych emocji, a tym samym ma wymiar terapeutyczny. Zatem pozostaje wymienić komu z imienia i nazwiska zawdzięczamy te emocje. Zagrali m.in.: Witold Klocek (Lubin), Jan Plewczyński (Legnica), Kazimierz Bobrowski (Legnica), Kazimierz Cichoń (Syców), Ireneusz Irlik, Robert Sobstyl (Lubin), Franciszek Zjawin (Legnica), Kacper Tracz (Kraków), Edward Kaszczyszyn (Lubin), ks. Wiesław Złotek (Ruja), Damian Bryja (Wołów), a koncert wyreżyserowała Aurelia Sobczak. Burmistrz Prochowic, Alicja Sielicka, zamykając wydarzenie, zapowiedziała jego kolejną odsłonę za rok.