Diecezjalne obchody rozpoczęły się 23 listopada w bielskim kościele Jezusa Chrystusa Odkupiciela Człowieka na Osiedlu Karpackim. Młodzieżowe spotkanie rozpoczęło się od modlitwy do Ducha Świętego. Następnie ks. Kamil Kuchejda zachęcił zebranych do przedstawienia się osobom siedzącym najbliżej i przybicia z nimi piątek. Chwilę później procesyjnie wniesiono Ewangeliarz i rozpoczęto modlitwę oraz konferencje. Wspólnie poprowadzili je ks. Kamil Kuchejda i ks. Wojciech Nowak. Ich głównym tematem był wątek mówiący o deficytach w miłości. – Żyjemy w świecie, w którym jest niedobór prawdziwego kochania – mówił ks. K. Kuchejda. Podkreślił, że nawet najbliższym sobie osobom reglamentujemy słowo „kocham”. Mało tego, reglamentujemy je również sobie, bazując na niepochlebnych opiniach innych, a nie na faktach. – Jeśli nie zaakceptuję samego siebie, to nie pokocham drugiego człowieka. Tak jest, bo miłość do siebie polega na tym samym, co miłość do drugiego człowieka – stwierdził kapłan. Z kolei ks. W. Nowak przypomniał, że wśród nas żyje wielu ludzi, którzy nie czują się i nie są kochani. – Pustkę próbuje się zapełnić na różne sposoby. Chłopcy z poprawczaka, gdzie pracuję, przez narkotyki, rozboje, ucieczki, kradzieże. Być może czujesz się niegodny, aby podchodzić do Jezusa, ale On cię takiego chce, On na ciebie czeka. Jeśli pragniesz miłości, On tobie ją da – spuentował kapłan.
Liturgia młodych
Reklama
Kulminacją spotkania była Msza św. pod przewodnictwem bp. Romana Pindla. – Nasza religia jest jedyna, w której Bóg stał się naprawdę człowiekiem. Urodził się jak każdy człowiek, przeżył życie, narażony na różne niebezpieczeństwa, zgodził się być zabitym i ukrzyżowanym, ale zmartwychwstał. Potem ukazywał się w ciele przemienionym do czasu, kiedy odszedł do nieba. Wierzymy, że przyjdzie i na to czekamy. Pomiędzy tymi dwoma momentami jest jeden uprzywilejowany sposób, w którym Bóg, który stał się człowiekiem, jest obecny, to Eucharystia. Za każdym razem On przychodzi w takim ciele, w jakim jest dla nas widzialne, jako chleb – mówił hierarcha. W kazaniu ks. K. Kuchejda rozwinął temat miłości pełnej poświęcenia, o czym mówi mesjańska misja Chrystusa. – To jest sedno królowania Jezusa: Jego panowanie objawia się w oddaniu życia za każdego człowieka, bez wyjątku. Jego krew została przelana za każdego z nas – zauważył ks. K. Kuchejda. I dodał, że ten wątek doskonale wyjaśniają fragmenty zaczerpnięte z Apokalipsy św. Jana, w której czytamy, że „swoją krwią zapłacił za twoje grzechy i uczynił cię królestwem i kapłanem”. – Dlatego Jezus w Ewangeliach idzie do biednych, ubogich, bezdomnych, śmierdzących. Bo za nich przelał tę krew. To jest radykalne pokazanie, że nie ma na tym świecie człowieka, za którego ta krew nie byłaby przelana – spuentował.
Obok modlitwy diecezjalna odsłona ŚDM była miejscem spotkania i budowania relacji. – Jestem tutaj ze względu na wspaniałych ludzi, których poznałam na rekolekcjach. Wraz z nimi chcę bliżej poznać Boga i posłuchać dobrych konferencji – mówiła Wiktoria Mieszczak, animatorka oazowa z Jaworza. – Wszystkich tutaj łączy miłość do Boga. Wszyscy w Niego wierzymy i wszyscy jesteśmy młodzi. Dobrze jest w gronie rówieśników przeżywać swoją wiarę – stwierdziła Martyna Kamińska z Bielska-Białej. – Jako ruch oazowy mamy do zaoferowania drugiego człowieka, co w obecnych czasach nie jest takie oczywiste, bo przysłania go Internet, komputer, telefon. Tworzymy przestrzeń, w której można odnaleźć Boga, odnowić z Nim relacje i zobaczyć, że wiara to normalność, a nie jakiś archaizm. Jestem 7 lat związana z oazą i wiem, o czym mówię – podkreśla Amelia Cieślak z Czechowic-Dziedzic. – To jest super okazja, żeby spotkać się z osobami podobnie myślącymi, które swój świat opierają na tych samych wartościach. Łatwiej się z nimi dogadać, zaznajomić, a przez te relacje zadbać o własny rozwój – zaznacza bielszczanin Filip Zięba, lider Diecezjalnego Duszpasterstwa Młodzieży.
O posiłek dla młodych ludzi zatroszczyła się restauracja „Ratuszowa” z Bielska-Białej, która przygotowała ponad 500 porcji gulaszu. – Włożyliśmy w ten posiłek mięso i serce. Mamy oazowe korzenie, więc chcieliśmy w ten sposób wspomóc to, co dzisiaj się dzieje. Syn jest lektorem, córka jest oazowiczką. Związek małżeński i rodzinę budujemy na fundamencie, jaki dała oaza, na wartościach, wspólnocie i na miłości – mówiła Edyta Tkaczyk z „Ratuszowej”.
Relacje z modlitewnego wydarzenia można znaleźć w mediach społecznościowych, na Instagramie i Facebooku. Wystarczy wpisać dwa słowa: „Bliżej Młodych”. - Zamieszczamy tam zdjęcia i rolki z bieżących inicjatyw. Mamy już ponad 1000 obserwujących. Bardzo ciężko jest szerzyć wartości katolickie wśród młodych ludzi, ale media społecznościowe nam to ułatwiają – puentuje liderka Zuzanna Bednarz z Rycerki Górnej.
Parafialny odpust wierni z pallotyńskiej wspólnoty św. Andrzeja Boboli w Bielsku-Białej świętowali Mszą św. oraz odsłonięciem obrazu swego patrona autorstwa Andrzeja Boj-Wojtowicza.
Przywołujmy go jako patrona w sprawach dotyczących pojednania, nie tylko na polu działań ekumenicznych czy relacji międzyreligijnych, ale także patrona pojednania polsko-polskiego. Historia naszej Ojczyzny niejednokrotnie dowodzi, że jakiekolwiek rozbicie, wzajemna niechęć czy nienawiść zawsze są oznaką słabości. Siła każdego narodu ma swoje korzenie w byciu razem, zwłaszcza w sprawach zasadniczych; one bowiem stanowią o naszej tożsamości. Naród podzielony i skłócony jest łatwym kąskiem dla innych – mówił w kazaniu bp Piotr Greger, który przewodniczył Mszy św. Hierarcha w swoim słowie przypomniał życiorys patrona Polski oraz jego związki z naszą diecezją. Wspomniał, że 26 czerwca 1938 r. pociąg z Watykanu, w którym znajdowały się relikwie św. Andrzeja Boboli po wkroczeniu na teren Polski, zatrzymał się w Zebrzydowicach, Dziedzicach i Oświęcimiu, gdzie witany był muzyką, pieśniami i nabożeństwami z udziałem tysięcy wiernych. Jednocześnie przypomniał, że sylwetkę męczennika z Strachocina przeniosła na karty swoich książek Zofia Kossak-Szczucka, której grób znajduje się na cmentarzu w Górkach Wielkich.
„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym
samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego
doktora”, „świętego doktora” itp.
Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na
specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego
życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie
do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie
tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów
pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie
w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy
porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie.
Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa,
którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę.
Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując
przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy
nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego
uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w.
Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają,
że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić
Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim
kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego
pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec
we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy.
Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz).
Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej
Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który
zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono
pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach
papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty.
Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo
niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią
życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych.
Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne
lapis iste!” (żeby nie ten kamień).
Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich
- imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002
w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
Zebranie plenarne Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich odbywa się poza Rzymem
Po raz pierwszy zebranie plenarne Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich odbywa się poza Rzymem. Na miejsce obrad wybrano Kraków. „To konkretny znak naszego pragnienia bycia z Wami w tej synodalnej drodze ochrony” – mówił abp Thibault Verny, przewodniczący Komisji, podczas Mszy św., otwierającej spotkanie.
Abp Thibault Verny zabrał głos na zakończenie Mszy św., której w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie przewodniczył metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.