Pierwsze przykazanie, w którym Bóg mówi: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”, bywa uważane przez chrześcijan za oczywiste. Wiadomo, że należy czcić Boga, a nie pogańskie bożki, przed którymi to przykazanie ostrzega. Więcej uwagi przyciągają więc przykazania dotyczące postępowania wobec ludzi. To o ich naruszaniu mówi się na spowiedzi. Rzadko kiedy spowiednicy słyszą od penitenta, że ten czcił fałszywe bóstwo. Może czasami się to zdarza, jeśli ktoś dał się wciągnąć w palenie kadzideł przed posążkiem hinduskim, ale w Polsce są to rzadkie przypadki.
Tymczasem wokół nas pełno jest fałszywych kultów, tyle że zamaskowanych. Nasza religijność jest zwalczana, ponieważ sprzeciwia się nowym ideologiom. A skoro ludzie są z natury religijni, w puste miejsce wchodzą rozmaite namiastki, jakie się im podsuwa. W tym celu liczne media planowo ogłupiają odbiorców.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Resztki pogaństwa
Gdy ludzie nie znają prawdziwego Boga, traktują różne religie jako efekt autentycznego poszukiwania wiary oraz wrodzonej człowiekowi religijności (por. Dz 17, 22-23). Uwrażliwienie na boską obecność w świecie można właściwie pochwalić. Nie usprawiedliwia to jednak pochodzących z dawnego pogaństwa przesądów.
Reklama
Utożsamiając planety z bóstwami, w starożytnej Mezopotamii stworzono astrologię. Planety i gwiazdozbiory miałyby rzekomo wpływać na losy ludzi. Ten przesąd trwał przez wieki, mimo jawnej sprzeczności i z nauką, i z chrześcijaństwem. Nadal jest popularny i w wielu mediach można znaleźć rubryki z horoskopami. Tego samego pochodzenia jest rozmaite wróżbiarstwo, też obecne w mediach. Tak zwani niewierzący często sami wierzą w gusła, np. wróżąc z tarota. „Naturalne” metody lecznicze to czasem po prostu magia.
Religia starożytna w zasadzie dawno wygasła, a bogowie greccy i rzymscy pozostali tylko tematem artystycznym (albo pseudoartystycznym, jak w błazeńskiej ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich). Ich kult zanikł, ale istota tej religii leżała gdzie indziej. Bogowie greccy byli symbolami sił natury: jako Zeusa czy w Rzymie Jupitera czczono burzę, jako Posejdona czy Neptuna – groźne morze. Czczono też władców. Ogólną cechą takiej religijności było to, że kierowana była ona do elementów tego świata zamiast do prawdziwego Boga, co wytknęło już Pismo Święte (por. Rz 1, 25; Mdr 13). Tę cechę odnajdziemy w wielu współczesnych postawach.
Kult przyrody
W poszukiwaniu przedmiotu czci w świecie wielu zwraca się ku przyrodzie. Jej ochrona jest rzeczą słuszną, gdyż przyrody nie należy niszczyć ani marnować jej zasobów, ale ludzie mają prawo korzystać z nich dla lepszego życia. Ekologiści sądzą jednak, że dla dobra przyrody trzeba eliminować ludzi (np. przez aborcję czy bezdzietność) albo też pogorszyć warunki ich życia przez coraz droższą energię, utrudnienia w podróżowaniu czy inne ograniczenia. Politykom to pasuje, gdyż mogą powiększyć zakres swojej władzy nad nami. Przyroda staje się bożkiem i tabu. Jej obrońcy czują się wtedy, jakby byli kapłanami, i posuwają się do przemocy i kłamstwa.
Reklama
Myślą przy tym, że „uratują planetę”, zwłaszcza w związku z globalnym ociepleniem. Trwa ono jednak już od ponad 20 tys. lat, z czego wynikło podniesienie się poziomu oceanów o ok. 200 m. Udział ludzi w tym procesie jest bardzo mały, a możliwości zatrzymania go są jeszcze mniejsze. Trzeba raczej myśleć o tym, jak się przystosować do życia w gorętszym klimacie, np. odtwarzać lasy na Południu i maksymalnie rozwinąć energetykę atomową, bo to najlepszy sposób na to, by zatrzymać spalanie węgla, ropy i gazu.
Kult człowieka
Cechy religijne ma też bezrefleksyjny entuzjazm fanów wobec postaci znanych z mediów, artystów, sportowców czy polityków. Sama nazwa „idoli”, czyli bożków, została im nadana właśnie z tego powodu. Na tejże zasadzie miernoty są promowane przez media jako autorytety moralne i intelektualne.
Inna forma kultu człowieka to kolektywizm, który dobro i prawa konkretnych osób zastępuje interesem i wolą zbiorowości. To głoszą nacjonalizm i socjalizm. Demokracja staje się przy takim podejściu dyktaturą tłumu i jego liderów.
Indywidualizm jako kult niezależnych jednostek też niesie ze sobą złe skutki. Jednostki, mając się za bóstwa, same chcą ustalać, co jest właściwe i moralne. Decydują np. o życiu i śmierci swoich bliskich – dzieci poczętych i starców.
Ludzie bez oparcia w Bogu i w wyższych zasadach często czczą zjawiska i rzeczy ze świata ludzkiego, ale niżej od nich stojące. Gonią za sukcesem, pieniędzmi, seksem. Postawa typu religijnego towarzyszy również kwestii tzw. orientacji seksualnej. Osoby z zaburzeniami tożsamości płciowej chcą aprobaty dla swoich wad. W Europie stają się one dziś nietykalnym tabu, tzn. krytyka zboczeń zaczyna być przedstawiana jako coś w rodzaju bluźnierstwa oraz karana.
Reklama
Nawet podziw dla szlachetnych ludzi, których się ceni i naśladuje, może iść za daleko. Pamiętajmy, że świętych czcimy dlatego, że prowadzą nas do Boga. Miłość do osób bliskich też powinna polegać nie na naiwnej aprobacie, lecz na rzeczywistej trosce. Ukochana to nie boginka...
Kult państwa
Najgroźniejsze dziś fałszywe religie mają charakter polityczny. Skutki kultu partii, państwa, narodu czy wodza (Hitler, Stalin, Mao) były straszne. Systemy polityczne miały swoje dogmaty, święta, obrzędy, procesje (np. pochody pierwszomajowe). Nazizm i komunizm to swego rodzaju religie, które mają ślepych wyznawców.
Dawniej bywało podobnie, np. pod rządami przywódców rewolucji francuskiej, która mordowała opornych i stworzyła też swój własny kult, posunięty do absurdu, gdy na ołtarzu katedry Notre Dame posadzono prostytutkę przebraną za boginię Rozumu. Coś z tego zostało we wspomnianej ceremonii otwarcia olimpiady. Na ścianie rewolucyjnej katowni Conciergerie wyświetlono wtedy napis „wolność” – liberté. Nawet Rosjanie nie robią z Łubianki symbolu wolności.
Zmiękczoną, ale szkodliwą formą kultu władzy są dziś zbytnie nadzieje pokładane w państwie. Wielu ludzi wierzy, że władza zapewni obywatelom dobre warunki, pracę, opiekę, czyli jakieś świeckie zbawienie. Władza faktycznie powinna stworzyć sytuację, w której obywatele dzięki swojej pracy będą mogli żyć godziwie, choć przeważnie się z tego obowiązku nie wywiązuje. Jednakże państwo samo niczego nie tworzy, nie może niczego „dać” – może tylko podzielić to, co wzięło od nas.
Rządzący starają się pobudzić rządzonych do postawy religijnej. Propaganda ma czynić z ludzi bezmyślnych popleczników partii czy entuzjastów jej przywódcy. Odmienne zdanie, a tym bardziej krytyka ze strony opozycji są przedstawiane jako skandal, choćby były całkiem słuszne. Przepisy, nawet najgłupsze, mają być przestrzegane, a ich naruszanie przedstawia się jako czyn gorszący i niemoralny. Postępowanie zgodnie z sumieniem odbierane jest jako bunt, gdyż władza i sumieniem chce rządzić. A im mniej ktoś jest religijny, tym bardziej takiemu myśleniu ulega. Dzisiejsi rządzący mają tylu fanatycznych zwolenników, ponieważ zwolennicy orientacji chrześcijańskiej i prawicowej są w opiniach dość umiarkowani.