Człowiek zawsze miał jakąś niezdrową chęć, by podglądać lub odgadywać przeznaczenie, swoją przyszłość. Już od najmłodszych lat dzieci bawią się w różne zgadule, co przechodzi w wieku młodzieńczym we wróżenie sobie, choćby – takie jak niegdyś – na listkach akacji, w postaci wyliczanki na tematy wybitnie sercowe: „Kocha, lubi, szanuje, nie chce, nie dba, żartuje”, a zaraz potem prowadzi do jeszcze głębszych spraw: „w myśli, w mowie, w sercu, na ślubnym kobiercu”...
W listopadzie wiele osób celebruje andrzejki. Ale też wystarczy choćby zajrzeć do jakiejkolwiek kolorowej prasy – i nie tylko – by odnaleźć rubrykę z horoskopami i z przejęciem odczytywać, co to nas spotka w najbliższym tygodniu. Oczywiście, najbardziej preferowane są sukcesy zawodowe, materialne i sercowe.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z wiekiem człowiek na ogół mądrzeje i wyrasta z dziecinnych przyzwyczajeń czy wierzeń. A przynajmniej tak się chyba dzieje... Dawne zabawy wydają się dojrzałemu człowiekowi nie tyle niepoważne, ile – czasami – nawet po prostu głupie. Dostrzegamy, że wróżby to zabawa dla umysłów, które nie potrafią spojrzeć w prawdzie na otaczający świat.
Teraz raczej szukamy kontaktu z Panem Bogiem, by się dowiedzieć, co robić, żeby Mu się podobać. A już na pewno nie poszukuje się odpowiedzi na pytanie, jakie będzie jutro, w horoskopach. Bo jutro będzie takie, o jakim zadecyduje wola Boża. I nie miejmy zastrzeżeń, nawet jeśli to będzie bolało.
Jak można pytać Pana Boga? – ktoś pewnie zada takie pytanie. Otóż odpowiedź jest prosta: w Biblii! Tam wszystkie nasze wątpliwości są wyjaśnione, wytłumaczone. Nawet wtedy, zanim jeszcze zdążymy zadać pytanie.