Seminarium diecezji warszawsko-praskiej stało się przestrzenią spotkania tych, którzy na co dzień posługują przy ołtarzu. Władze seminaryjne wraz z diecezjalnym duszpasterstwem uczyniły wszystko, by młodzi ludzie poczuli się tu jak w gościnnym domu. Nie zabrakło atrakcji dla najmłodszych takich jak choćby dmuchańce, gry i zabawy. Młodzi ludzie mogli wymienić się doświadczeniami, spotykając swoich rówieśników, zjeść wspólnie posiłek. Spotkanie z pasterzem diecezji bp Romualdem Kamińskim, który podkreślał, jak ważną rolę pełnią w życiu lokalnego Kościoła było dla nich umocnieniem w tej niełatwej w dzisiejszych czasach posłudze. W zlocie udział wzięło ponad tysiąc ministrantów i bielanek wraz z opiekunami.
Świadectwa młodych ludzi
Paweł Połczyński z parafii Matki Pięknej Miłości na Tarchominie o Liturgicznej Służbie Ołtarza dowiedział się z ogłoszenia. – Po prostu poczułem, że powinienem tam pójść i nie żałuję. Cieszę się, że mogę być ministrantem i służyć Bogu – opowiadał „Niedzieli”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Do seminarium Paweł przyjechał wraz z dziewięcioma innymi osobami. – To mój pierwszy diecezjalny zjazd i bardzo mi się tu podoba, piękna przyroda, ciekawe miejsce – dodał.
Karol z parafii św. Michała Archanioła z dumą podkreślił, że bycie ministrantem jest powołaniem. – Jesteśmy tutaj co roku, podoba nam się i na pewno będziemy za rok – zadeklarował.
Reklama
Z kolei z parafii św. Łucji przyjechało czterech ministrantów. Wśród nich także Jan Turski, który na zjazdy przyjeżdża od początku swojej posługi, czyli od trzech lat. Pytany o powody, dla których zdecydował się na zostanie ministrantem, odpowiedział, że namówił go kolega i że podjętą decyzję uznaje za jedną z najlepszych.
Swoimi przemyśleniami podzieliła się z „Niedzielą” także mama jednego z ministrantów. – Z całą pewnością decyzja mojego syna była dla mnie zaskakująca. Obawiałam się, że nie wytrwa, że nie da rady. Tymczasem minęły już 3 lata, a on regularnie służy do Mszy św. i nabożeństw. Myślę, że w tych czasach to dla rodzica powód do dumy, bo mógł znaleźć sobie o inne, gorsze zajęcia – powiedziała.
Bielanki nie były tak chętne do indywidualnej rozmowy z mediami, jak ich koledzy. Ale w grupie podkreślały, że ważne jest dla nich poczucie wspólnoty, budowania trwałych relacji i przyjaźni z podobnie myślącymi osobami.
Bp Romuald Kamiński jako wzór przedstawił młodym ludziom służebnicę Bożą Helenę Kmieć, która zginęła jako świecka wolontariuszka misyjna. Zachęcił, by szli do ludzi, podobnie jak ona z uśmiechem, życzliwością i otwartością. – Piękno życia polega na tym, że potrafimy dzielić się darami, które otrzymaliśmy od Boga – podkreślił hierarcha. Wezwał także, by z liturgii czerpali siłę do wypełniania swoich codziennych zadań.
Opowieść o Helenie Kmieć
Reklama
Hasłem tegorocznego zlotu Liturgicznej Służby Ołtarza były słowa służebnicy Bożej Kmieć: „Otrzymałam Łaskę Bożą, czyli DDDDD (Dar Darmo Dany Do Dawania) i muszę się tym Darem Dzielić”. Postać misjonarki przybliżył uczestnikom spotkania salwatorianin ks. Dominik Truchan z Wolontariatu Misyjnego „Salvator”. Kapłan podkreślił, że Helena miała zaledwie 26 lat, gdy została zamordowana.
– Nie za wiele miała czasu, a jednak nie tylko zdążyła skończyć studia, lecz także w szerokim wykazie jej zainteresowań wiele było wyjazdów misyjnych, w Polsce i za granicą, podczas których miała potrzebę na różny sposób ewangelizować oraz pomagać ludziom w bardzo prostych sprawach – mówił kapłan.
Duchowny podkreślił, że w życiu Heleny wszystko zmierzało do służby bliźnim w potrzebie.
Zwieńczeniem uroczystości było wręczenie medali i nagród dla osób najbardziej zaangażowanych. W ten sposób wyróżniono superministranta, superbielanki i superscholanki.
Dar i zadanie
Od stuleci ministranci pełnią ważną funkcję w życiu Kościoła, stanowiąc przykład zarówno dla swoich rówieśników, jak i innych wierzących. Spośród ministrantów wielu zostało wyniesionych na ołtarze. Inni zostali wspaniałymi kapłanami, a jeszcze inni świeckimi zaangażowanymi w życie Kościoła i dającymi świadectwo.
Reklama
Służba przy ołtarzu traktowana jest jako wyróżnienie, dar i zadanie. Na ten aspekt posługi ministranckiej – i szerzej innych posług związanych z liturgią – zwracają uwagę kolejni następcy św. Piotra. Nadzieję odnośnie do ministrantów wyraził św. Jan Paweł II, wskazując „mówiłem o przyjaźni z Jezusem. Jakże byłbym zadowolony, gdyby z tej przyjaźni wyrosło coś więcej! Byłoby rzeczą piękną, gdyby niektórzy z was odkryli powołanie do kapłaństwa! Jezus Chrystus potrzebuje pilnie młodych, którzy wspaniałomyślnie i bez ograniczeń oddadzą się Mu do dyspozycji. A ponadto, być może Pan powoła niektóre z was, dziewczęta, do wstąpienia na drogę życia konsekrowanego, by służyć Kościołowi i braciom”.
Papież Benedykt XVI podkreślał, że osoby posługujące do liturgii są apostołami Jezusa. Mówił, że „więź przyjaźni z Jezusem ma swoje źródło i swój szczyt w Eucharystii. Jesteście bardzo blisko Jezusa w Eucharystii i to jest największym znakiem Jego przyjaźni do każdego z nas. Nie zapominajcie o tym; i dlatego proszę was: nie przyzwyczajajcie się do tego daru, aby nie stał się on rodzajem nawyku, wiedząc, jak działa i czyniąc to automatycznie, ale codziennie na nowo odkrywajcie, że dzieje się coś wielkiego, że żywy Bóg jest pośród nas i że możecie być blisko Niego”.
Papież Franciszek mówił do ministrantów: „Nie wyobrażacie sobie nawet, jak wielkim wzorem i punktem odniesienia możecie być dla wielu młodych w waszym wieku. Przez swój udział w liturgii dajecie wszystkim konkretne świadectwo Ewangelii. Wasza służba w czasie Mszy św. jest apostolstwem dla tych, którzy was widzą. Jeśli będziecie pełnić służbę przy ołtarzu z radością, godnie i z modlitwą, to z pewnością wzbudzicie w innych młodych ludziach pragnienie zaangażowania się w Kościele”.
Służba przy ołtarzu i zaangażowanie w życie Kościoła mogą być początkiem pięknej przyjaźni z Jezusem i wspaniałą przygodą.