Reklama

Kościół

Utracone, kochane, nasze

Świat rozpada się nagle na kawałki, gdy rodzice doświadczają utraty poczętego maleństwa lub przeżywają jego odejście tuż po narodzinach.

Niedziela Ogólnopolska 41/2024, str. 24-25

[ TEMATY ]

rodzina

Anna Wiśnicka/ Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy przychodzi żegnać dziecko, zwłaszcza to, któremu nie było dane się urodzić lub które żyło kilka dni albo kilkanaście tygodni, serce pęka z bólu, a traumatyczne przeżycia dają się we znaki w codzienności. Zdarza się, że nieprzepracowana żałoba przyczynia się do poważnych kryzysów małżeńskich.

Poronienie nie może być powodem do wstydu. Nie powinniśmy się bać mówić o utracie poczętego życia bliskim osobom. Nienarzucający telefon lub wysyłanie SMS-a do osieroconych rodziców z propozycją odwiedzin, pomocy w domu czy opieki nad dziećmi może się okazać na wagę złota.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kobiety, które doświadczyły utraty dziecka, potrzebują szczególnego wsparcia mężczyzn. Oni też przeżywają żałobę, choć zazwyczaj w nieco inny sposób niż ich „połówki”. Ale to właśnie ojciec dziecka jest pierwszym i nieocenionym wsparciem dla matek doświadczających trudnych emocji.

Zagrała dla Natalki w niebie

Dla Ani i Michała utrata nienarodzonej Natalki była umocnieniem ich więzi małżeńskiej. Mieli już trójkę dzieci: 8-letnią Nadię, 4-letniego Mikołaja i 2-letnią Ninę. Czwartej ciąży się nie spodziewali. Mimo obaw związanych z tym, czy poradzą sobie z wychowaniem następnej pociechy, z radością przyjęli wiadomość o kolejnym dziecku.

Reklama

Mijał pierwszy miesiąc błogosławionego stanu. Ania nie miała żadnych objawów w przeciwieństwie do poprzednich ciąż. Zaczęło ją to niepokoić. Umówiła się na wizytę u ginekologa. Doktor nie dawała szans na to, że dziecko będzie się prawidłowo rozwijać. Przepisała leki podtrzymujące ciążę.

Kilka dni później pojawiły się krwawienie i bóle podbrzusza. – Początkowo miałam nadzieję, że to tylko chwilowe plamienie. Pojechałam jednak do szpitala. Serce naszego dziecka, które zdążyłam wcześniej usłyszeć, już nie biło. Wróciłam do domu ze świadomością, że wkrótce zacznę ronić – wspomina Ania.

Gdy zaczęła obficie krwawić mąż zawiózł ją do szpitala. Na oddziale spędziła kilka dni. Odmówiła wzięcia tabletek poronnych. Miała nadzieję, że dziecko wciąż żyje.

Żona Michała podczas różnych okazji często gra na skrzypcach. Gdy po poronieniu opuszczała szpital, pojechała prosto na ślub w bliskiej rodzinie. Wcześniej obiecała nowożeńcom, że będzie im muzycznie towarzyszyć. – Podobno pięknie zagrałam, choć nie ukrywam, że kosztowało mnie to wiele emocji. Grałam dla Natalki w niebie – wspomina ze wzruszeniem Ania. Z przyjęcia weselnego szybko wyszła. Nie chciała wracać do domu. Mąż zarezerwował hotel, w którym razem przeżywali pierwsze doby żałoby. – Po prostu był przy mnie, kiedy stałam pod prysznicem i płakałam. Odczuwałam jego ogromne wsparcie. Śmierć córeczki umocniła naszą miłość – opowiada Ania.

Orędownik w niebie

Reklama

Organizowaniem pogrzebu córeczki zajął się Michał. – Razem z dziećmi często odwiedzamy grób Natalki, modlimy się wspólnie, zapalamy znicze, zostawiamy kwiaty. Tłumaczę dzieciom, że ich siostrzyczka w niebie jest naszym orędownikiem – mówi Ania. Pół roku po pogrzebie Natalki była w kolejnej ciąży. Dziś cieszy się 2-letnim Mateuszkiem.

Trudne emocje, takie jak złość, gniew czy obwinianie się, że doszło do poronienia, to sytuacje, z którymi przychodzi zmierzyć się każdemu, kto stracił dziecko. Ważne jest, aby pozwolić sobie na przeżycie żałoby, a także nie bać się łez, żalu i niedowierzania, po których zazwyczaj przychodzi akceptacja traumatycznego doświadczenia. Gdy przez dłuższy czas pojawiają się np. apatia, wycofanie z relacji z bliskimi, a także różne objawy somatyczne czy uzależnienia, warto sięgnąć po pomoc specjalisty. Kluczowym momentem jest pogrzeb maleństwa. Staje się domknięciem jednego z etapów żałoby. Pozwala spojrzeć na odejście maluszka z perspektywy jego życia w niebie. Nawet jeśli nie zawsze udaje się pochować poczęte dziecko (o tym więcej na str. 32 – przyp. red.).

Żyją z blizną

Reklama

Kasia z Michałem ze względu na zbyt wczesny etap ciąży nie mieli możliwości pochowania nienarodzonych dzieci. Pożegnali je symbolicznie. – Gdy po raz pierwszy zobaczyliśmy dwie blade kreski na teście, nie wierzyliśmy w swoje szczęście. Trwało ono jednak bardzo krótko. Po kilku dniach, gdy wstałam rano z łóżka, poczułam ból brzucha i zobaczyłam krew. Natychmiast pojechaliśmy do szpitala – opowiada Kasia. Lekarze stwierdzili, że była to ciąża biochemiczna. Komórka jajowa została zapłodniona, lecz nie doszło do implantacji zarodka lub obumarł wkrótce po zagnieżdżeniu w endometrium. W dniu, w którym miało miejsce poronienie, w kalendarzu liturgicznym przypadało wspomnienie św. Rity. Małżonkowie, choć nie znali płci dziecka, utraconemu maleństwu w sercu nadali imię właśnie patronki trudnych spraw.

Po utracie pierwszego dziecka szybko się okazało, że Kasia ponownie jest w błogosławionym stanie. Tym razem kreski na teście były wyraźne. Wyniki pierwszych badań także były prawidłowe. Wszystko wskazywało, że cała ciąża będzie tak przebiegać. Niestety, podczas badania USG lekarka oświadczyła, że serduszko dziecka nie bije. Rozpoczynał się 7. tydzień ciąży. Diagnoza: poronienie zatrzymane. – Najtrudniejsze było przekazanie informacji mężowi. Do dziś mam przed oczami jego radosną twarz. Był pewien, że wszystko jest dobrze. Gdy powiedziałam, co się stało, jego roześmiane oczy natychmiast zasnuły smutek i ból. Przeżywaliśmy poronienie razem, chociaż to ja czułam, że zawiodłam – wspomina Kasia. Po stracie dwójki nienarodzonych dzieci nie było jej łatwo pozbierać się emocjonalnie, gdy we wspólnocie spotykała kolejne kobiety w ciąży i rodzące się dzieci. – W konfesjonale zostawiłam swój żal i pretensje. W słowach Ewangelii: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście. Ja dam wam wytchnienie” (Mt 11, 28), Pan Bóg zabrał ciężar, który w sobie nosiłam – wyznaje żona Michała.

Małżonkowie swoje dziecko, podobnie jak pierwsze utracone maleństwo, pożegnali w sercu. – Nadaliśmy mu imię, chociaż nie znaliśmy płci, czuliśmy, że to chłopiec. Daliśmy sobie czas na przeżycie żałoby. Dni wypełnione były badaniami, które skutecznie odciągały nasze myśli od przeszłości. Działaliśmy, bo mieliśmy nowy cel, choć blizna pozostała. Nie rozdrapywaliśmy jednak ran – opowiadają.

Po poronieniach zostali obdarowani darem rodzicielstwa jeszcze trzykrotnie. Dziś cieszą się wyjątkowymi córkami: 3-letnią Paulinką, 2-letnią Karolinką i narodzoną kilka miesięcy temu Michalinką Ritą.

Powyższe historie pochodzą z książki Magdaleny Kowalewskiej-Wojtak pt.: Narodzone dla nieba, wydanej przez wydawnictwo Edycja Świętego Pawła. Książka pojawi się w sprzedaży 25 października, będzie ją można kupić także w Księgarni Niedziela.

2024-10-08 14:30

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

XXII Radomszczańskie Dni Rodziny

„Do was, młodzi, należy przyszłość rodziny, Kościoła i świata” – pod takim hasłem w dniach 28 maja – 11 czerwca odbędą się XXII Radomszczańskie Dni Rodziny.

W programie znalazły się m.in. pikniki i festyny rodzinne, konkursy, wystawy, wykłady, debaty i spotkania z ekspertami w wielu dziedzinach. Głównym celem RDR jest zwrócenie uwagi na rodzinę i jej znaczenie we współczesnym społeczeństwie.
CZYTAJ DALEJ

Nie będzie dużej choinki w Watykanie na święta? "Anachroniczna hańba"

2024-11-12 08:49

[ TEMATY ]

Watykan

choinka

protest aktywistów

jodła

Włodzimierz Rędzioch /Niedziela

Około 40 tys. osób podpisało się pod petycją do papieża Franciszka, Gubernatoratu Państwa Watykańskiego i lokalnych władz we włoskim Trydencie, by odstąpiono od planów ścięcia liczącej 200 lat jodły, która ma być ustawiona przed Bożym Narodzeniem na placu Świętego Piotra.

Ścięcie ponad 30-metrowej jodły stanęło pod znakiem zapytania i to na krótko przed jej planowanym transportem Valle di Ledro do Rzymu - podają miejscowe media, powołując się na mieszkańców malowniczych okolic jeziora Garda. Planuje się też przywieźć mniejsze drzewka, które udekorują sale w Watykanie.
CZYTAJ DALEJ

Portugalia wygrywa z Polską aż 5:1

2024-11-15 23:58

[ TEMATY ]

Polska

Portugalia

mecz

5:1

PAP

Krzysztof Piątek

Krzysztof Piątek

Polska przegrała z Portugalią 1:5 (0:0) w meczu najwyższej dywizji piłkarskiej Ligi Narodów w Porto. Dwie bramki zdobył Cristiano Ronaldo, a po jednej Rafael Leao, Bruno Fernandes i Pedro Neto, natomiast dla gości - debiutant Dominik Marczuk, który ustalił wynik w 88. minucie.

Portugalia - Polska 5:1 (0:0).
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję