Obóz pochłonął życie ponad 41 tys. więźniów. Osadzono w nim Polaków, Niemców, Romów, Rosjan i Żydów. Łącznie 188 tys. osób. Za drutami przetrzymywano 2579 katolickich księży, w tym 1789 z Polski. Aż 868 z nich tego nie przeżyło. – W Dachau przez kilka dni brałam udział w wykładach. Uderzył mnie ich beznamiętny emocjonalnie przekaz. To nie była żywa lekcja historii. Po prostu zwykłe opowiadanie, jakich wiele – mówi Daria. – Od jednego z wykładowców dowiedziałam się, na czym polegała różnica między więzieniem a obozem koncentracyjnym. Wyjaśnił on, że do więzienia trafiali przestępcy z wyrokiem sądu, a do obozu bez wyroku – wspomina słuchaczka. – Naszą wrażliwość na cierpienia więźniów osadzonych w obozach koncentracyjnych w dużej mierze ukształtowały widoki baraków KL Auschwitz-Birkenau i wyraziste ekspozycje. W Dachau tego nie ma. Tam nie widać śmierci. Wszystko jest sterylne. Baraki są pięknie zrekonstruowane, ściany wybielone, a prycze niemal pachną nowością – podkreśla Daria.
Krzyż nikomu nie wadzi
Reklama
Przestrzeń obozową KL Dachau wypełnia katolicka kaplica Lęku Chrystusa Przed Śmiercią, Ewangelicki Kościół Pojednania oraz Kaplica Prawosławna. Do tego dochodzi jeszcze klasztor karmelitanek, do którego wchodzi się przez bramę strażniczą w północnym murze. Karmel działa nieprzerwanie od 1964 r. W jego wnętrzu znajdują się naczynia liturgiczne i figura Matki Bożej, pochodząca z obozowego baraku. Kryje on również grobowiec inicjatora budowy klasztoru, bp. Johannesa Neuhäuslera, który był więźniem KL Dachau w latach 1941-44. Jak się okazuje, tutaj krzyż nie jest dla nikogo przeszkodą. Mało tego, od dziesięcioleci spokojnie koegzystuje on z siedmioramienną menorą wieńczącą Żydowskie Miejsce Pamięci. Nie wiedzieć czemu w Oświęcimiu takiego zrozumienia dla papieskiego krzyża i klasztoru Karmelitanek kompletnie zabrakło.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Życie po życiu
Teren, na którym niemieccy naziści uruchomili obóz koncentracyjny, tylko w niewielkiej części przeznaczony jest na cele muzealne. W tzw. ogrodzie ziołowym, który uprawiali więźniowie, otworzono schronisko dla bezdomnych i uchodźców. Jeszcze kilka lat temu barak, w którym ich ulokowano, niczym kolce jeża, pstrzył się przekaźnikowymi antenami. W dobie internetu wiele z nich na szczęście znikło. Wciąż jednak w byłym obozowym ogrodzie, prywatni plantatorzy hodują rośliny. W innej jego części powstały domki jednorodzinne. Z kolei w dobrze zachowanych zabudowaniach esesmańskiego kompleksu administracyjno-mieszkalnego rozgościła się Bawarska Policja Prewencyjna.
Ciężko zrozumieć
– Spędziłam w Dachau pięć dni. Były wykłady, spotkania w grupach. Historia tego miejsca na moich niemieckich rówieśnikach, nie zrobiła wrażenia. Byli nią znudzeni. Rozmawiając z nimi, okazało się, że nie obwiniają swoich przodków za hekatombę zgotowaną innym narodom. Nie czują też potrzeby za nią przepraszać – stwierdziła D. Jakim.