Do sanktuarium Matki Bożej Chełmskiej pielgrzymowali mężczyźni. Pierwsze tego typu spotkanie odbyło się pod hasłem „Jestem w Kościele. Mężczyzna – powołanie i misja”. Uczestniczyło w nim ponad 200 mężczyzn w różnym wieku i z różnych stron archidiecezji; wśród nich szczególnie wyróżniali się członkowie wspólnoty Rycerze Maryi, działającej przy sanktuarium na Górze Chełmskiej. – Jesteśmy tutaj, aby szukać odpowiedzi na pytanie o obecność mężczyzny w Kościele, aby odkrywać swoją misję, rolę i powołanie życiowe. Jesteśmy przy Matce, bo Ona nas tego najlepiej nauczy – powiedział ks. Andrzej Sternik. Proboszcz parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i kustosz sanktuarium wyraził nadzieję, że takie męskie spotkania u Matki Bożej Chełmskiej będą odbywać się corocznie przed Dniem Ojca.
Reklama
Główny moderator pielgrzymki, ks. Mikołaj Dudziński, mówił podczas pielgrzymki o kryzysie męskiej tożsamości. – Kto to jest mężczyzna, to było wiadomo zawsze. I zawsze miało to odniesienie do Boga, przynajmniej w naszej cywilizacji chrześcijańskiej. Natomiast współcześnie wszystko jest poddane w wątpliwość. Niektórzy śmieją się złośliwie i mówią, że Kościół jest nie rzymsko-, a „żeńsko-katolicki”, bo widać w nim bardzo dużo kobiet, a mało mężczyzn – powiedział duszpasterz. W konferencji mocno wybrzmiała zachęta do braterstwa i apel o zdrowe relacje, w których mężczyźni mogą umacniać się w powołaniu, jakie otrzymali od Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zgromadzeni wspólnie modlili się m.in. modlitwą różańcową, wysłuchali świadectwa nawróconego sportowca Jakuba Wachnika oraz uczestniczyli we Mszy św. pod przewodnictwem bp. Józefa Wróbla. Ksiądz biskup zwrócił uwagę, że pielgrzymi przychodzą do Matki Bożej prosić o pomoc w różnych życiowych sprawach. – Maryja zawsze wskazuje na Jezusa, który jest drogą, prawdą i życiem; niejako wzywa do szukania królestwa Bożego. Królestwo Boże jest w Kościele. Jego wielkość nie zależy od statystyki, ale od piękna ludzkich serc, oddanych Jezusowi – podkreślił bp Józef Wróbel.
Znany siatkarz Jakub Wachnik podzielił się historią swojego życia. Mówił o tym, jak w młodym wieku osiągał sukcesy sportowe, a równocześnie był nieszczęśliwym, uzależnionym człowiekiem. Szukając pomocy, zrozumiał, że przyczyną jego życiowych dramatów była nienawiść do ojca, który z powodu pracy był nieobecny w życiu rodziny. Zrządzeniem Opatrzności trafił na kurs „Alfa”, gdzie przekonał się, że w Kościele są młodzi ludzie żyjący wiarą, radośni i uśmiechnięci. – Na nowo odkryłem swoją wiarę. Podczas modlitwy przed Najświętszym Sakramentem Pan Bóg mnie dotknął. Wylałem morze łez, oddałem Mu swoje życie. Podjąłem decyzję, że idę przez życie z Bogiem – wspominał Jakub Wachnik. – Było to wyjątkowe doświadczenie Bożej miłości, jakie przeżyłem dziesięć lat temu. Zrozumiałem, że szukamy Boga, a On jest w sercu i pierwszy nas znajduje. Od tego czasu moje życie radykalnie się zmieniło – wyznał, dopowiadając, że wraz z rodziną formuje się we wspólnocie Domowego Kościoła.