Reklama
Ks. Paweł Gabara: Czy przyjęcie święceń biskupich wpłynie na pracę Księdza Biskupa w Trybunale Sprawiedliwości?
Bp Krzysztof Nykiel: Włączenie mojej osoby do grona następców Apostołów jeszcze ściślej wiąże mnie z następcą św. Piotra, czyli biskupem Rzymu, a to oznacza, że z nim jestem i będę odpowiedzialny również za całe dziedzictwo wiary, moralności Kościoła i jego Tradycji. Ale to jest tylko jeden aspekt. Drugim jest niewątpliwie ten, że uświadamiam sobie jeszcze większą wagę miłosierdzia Pana Boga względem każdego człowieka. Musimy sobie uświadomić, że wszyscy jesteśmy spadkobiercami grzechu pierworodnego. Jest on z nas zmyty w wodzie chrztu św. dzięki Misterium Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Ale nie jesteśmy uwolnieni od skutków, jakie ten grzech w nas poczynił. Już św. Paweł Apostoł dostrzegał problem, pisał o nim w Liście do Rzymian: „(...) gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło (...). Nieszczęsny ja człowiek” (7, 21 nn). Zaraz na myśl przychodzi odpowiedź zawarta w Liście św. Jana: „Nawet jeśliby ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika u Ojca” (por. 2, 1-14). Dlatego wolę używać określenia Trybunał miłosierdzia niż Trybunał sprawiedliwości, bo on jest urzędem Ojca Świętego dla sprawowania Bożego miłosierdzia. Przez święcenia biskupie bezpośrednio zostaję włączony w misterium tego miłosierdzia, które jest sprawowane w Kościele, w Imię Jezusa Chrystusa. Jest to depozyt wiary, który zostaje mi przekazany nie tylko do zachowania, ale nade wszystko do udzielania go zgodnie z przykazaniem naszego Pana: „Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 23). Już samo zwrócenie się do Ojca Świętego przez spowiednika o akt łaski zakłada nawrócenie proszącego. A Bóg nie odmawia swojej łaski, lecz miłuje grzesznika, który się nawraca i szczerze żałuje. Potrzeba nam tylko uświadomienia sobie tego wielkiego daru.
Reklama
Na ile dotychczasowa praca w Watykanie zmieniła spojrzenie Księdza Biskupa na posługę w Kościele?
Jeszcze w dzieciństwie zacząłem odkrywać szczególną relację do Pana Boga, a przede wszystkim jego bezgraniczną miłość do mnie. Dzisiaj wiem, że ten wewnętrzny głos, który w sobie odkrywałem, był głosem powołania. Oczywiście, świadomość tego przybierała na sile wraz ze wzrastaniem i upływem lat. Dlatego gdy podejmowałem decyzję o wstąpieniu do seminarium w Łodzi, to nie myślałem, jaki ten Kościół jest, dlaczego w takiej formie, a nie innej, ale moja decyzja była odpowiedzią na to wszystko, co się działo w moim sercu. A rozpoznając swoje wnętrze, zapragnąłem swoje życie poświęcić Bogu, oddać się na Jego służbę. Chciałem się poświęcić Chrystusowi, odpowiadając na Jego wołanie, które – jak dziś odkrywam – było bardzo wyraźne w moim sercu, choć może jeszcze nie do końca tak uświadomione. Po latach formacji przyjmowałem święcenia z głębokim pragnieniem wypełnienia w życiu tego, do czego wezwał mnie Bóg w Chrystusie. A zatem motywem przewodnim była dla mnie służba: Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu, Kościołowi i człowiekowi. Gdy zostałem posłany na studia do Rzymu, miałem świadomość, że wiedza, którą zdobywam, ma służyć Kościołowi w konkretnych zadaniach, jakie zostaną przede mną postawione. Następnie moja praca w Watykanie jeszcze bardziej utwierdzała mnie w przekonaniu, że każda posługa w Kościele wymaga więzi z Chrystusem i wtedy jest skuteczna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czy towarzyszą Księdzu Biskupowi jakieś obawy przy obejmowaniu powierzonej posługi w kontekście obecnej „krytyki” Kościoła i jego duszpasterzy?
Każda epoka i każdy czas mają swoje wyzwania, swoje problemy. Jesteśmy świadkami wstrząsów światowych, które dotykają dziś ludzi. Dynamicznie rozwijająca się technologia powoduje powstawanie nowych ogólnoludzkich zjawisk, w których każdy człowiek musi się odnaleźć, ale i zmierzyć z wyzwaniami, które będą się w przyszłości rodziły w tym względzie. Również media mają niezmiernie duży wpływ na człowieka, który często ulega presji informacji, bo ta wyrwana z kontekstu miejsca, czasu i okoliczności jest interpretowana niejednoznacznie, a nawet prowadzi do błędnego czy nie do końca prawdziwego rozumienia rzeczywistości. W tym świecie funkcjonuje Kościół i do tego świata jest posłany tu i teraz. Zadaniem Kościoła jest odczytywanie znaków czasu przez pryzmat Objawienia Bożego. A zatem wszystkie wyzwania są szansą dla każdego pasterza, by z ojcowskim sercem głosić Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, niezależnie od krytyki czy negatywnego nastawienia do duszpasterzy. Trzeba bowiem bardziej słuchać Boga niż ludzi i środowisk medialnych.
Jakie zobowiązania płyną z tej nominacji Księdza Biskupa?
Zdaję sobie sprawę z tego, do czego zobowiązuje mnie ta nominacja. W moim sercu jest wdzięczność wobec tych osób, które na mojej drodze życia i powołania postawił Bóg. Kościół łódzki wychował mnie, ukształtował i obdarzył łaską. A była to łaska spotkania wielu osób, które kształtowały moją osobowość – zarówno intelektualną, jak i duchową. Tutaj spotkałem kapłanów, którzy byli dla mnie świadkami Chrystusa. Wspomnę przy tym kolegów z mojego rocznika, z którymi przechodziłem formację intelektualno-duchową. Tutaj również doświadczyłem ojcowskiej opieki pasterzy, wspomnę bp. Józefa Rozwadowskiego, abp. Władysława Ziółka, abp. Marka Jędraszewskiego, kard. Grzegorza Rysia. Kościół łódzki stanowi całe grono prezbiterium, trudno tu przywołać wszystkich z imienia i nazwiska, a przecież wszystkich noszę w sercu, gdyż zostawili we mnie niezatarty ślad swojej obecności. Każde spotkanie wniosło w moje życie przekonanie, że wszyscy jesteśmy uczestnikami we wspólnocie Kościoła tej samej drogi do domu Ojca. Dlatego niewątpliwie jestem wdzięczny Kościołowi łódzkiemu, a to, co mogę mu ofiarować, to ufna modlitwa, abyśmy wszyscy bieg ukończyli i wiary ustrzegli.
Z serca pozdrawiam wszystkich czytelników Tygodnika Katolickiego Niedziela i proszę o modlitwę do Miłosiernego Boga w mojej intencji oraz posługi, którą podejmuję.
Bp Krzysztof Nykiel. Od 2012 r. regens Penitencjarii Apostolskiej (najwyższy trybunał rozpatrujący sprawy sumienia i udzielania odpustów), wykładowca prawa kanonicznego na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim