Agnieszka Dziarmaga: Przygotowuje Ksiądz młodzież do sakramentu bierzmowania. Czy w ostatnich latach jest z tym więcej problemu, a może właśnie nie? Dużo mówi się o rezygnacji młodych ludzi z katechezy…
Ks. Przemysław Pabjan: Z młodzieżą przygotowującą się do bierzmowania pracuję całe moje kapłańskie życie, czyli od 17 lat, a w parafii Trójcy Świętej w Jędrzejowie od 2020 r. Z perspektywy jędrzejowskiej parafii mogę powiedzieć, że młodzież wciąż licznie przystępuje do sakramentu bierzmowania, chociaż później z pogłębianiem wiary bywa zdecydowanie trudniej. Nie oznacza to, że młodzi ludzie stają się niewierzący. Powiedziałbym raczej, że wiara i katecheza na etapie szkoły średniej okazują się dla nich mniej ważne i przegrywają konkurencję z przedmiotami zdawanymi na egzaminie maturalnym. Często słyszę, że najłatwiej jest „wypisać się z religii”, żeby mieć więcej czasu na inne zajęcia. Widać również wyraźnie, że rodzice mają coraz mniejszy wpływ i nie chcą ingerować w sprawy wiary, religijności i duchowości. Uważam to za duży błąd wychowawczy.
Reklama
Czy sprawdza się tradycyjna forma przygotowania i egzaminowania z wiedzy?
Myślę, że odchodzi ona do lamusa. Młodzi ludzie boją się standardowego odpytywania. Moją metodą jest zbudowanie takiego zaufania w trakcie sprawdzania wiedzy katechizmowej, żeby młody człowiek miał poczucie bezpieczeństwa i za brak dostatecznej wiedzy nie bał się odrzucenia. Dlatego dzielimy się na małe grupy, rozmawiamy, czasami pijemy kawę, herbatę i dyskutujemy. Na zakończenie jest oczywiście moja ocena, ale nie wystawiam negatywnych. Wszystkie ważne kwestie wiary, to, co należy znać z katechizmu musi w trakcie przygotowań się znaleźć, ale w innej formie. Dla mnie najważniejsze jest, aby poznali Chrystusa, pogłębiali relację z Nim. Na początku zawiązywania się grupy kandydatów, wybieramy patrona naszych przygotowań. W tym roku patronką jest Matka Boża.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czasami zdarza się, że po bierzmowaniu młody człowiek zrezygnował z religii. Powiem szczerze, że zawsze mnie to bardzo boli i zastanawiam się, co mogę następnym razem zrobić lepiej, żeby do takich sytuacji nie dochodziło. Bywa, że spotkam go na uliczkach Jędrzejowa, albo w trakcie kolędy. Pytam wtedy, co mogę jeszcze zrobić, żeby wrócił na religię? Co mogę zrobić dla jego młodszych kolegów i koleżanek, żeby nie rezygnowali? Było kilka przypadków, że po szczerej rozmowie młodzi ludzie wracali na lekcje religii.
W czym dostrzega Ksiądz problem?
W braku osobistej więzi młodych ludzi z Bogiem. W tym wieku zanika systematyczna modlitwa wpajana od dziecka. Niestety, w większości młodzi nie potrafią się modlić i trudno pogłębiać coś, czego nie praktykują, czego nie ma – mam na myśli relację z Jezusem. Modlitwy poznane w czasie przygotowań do I Komunii św. nie wystarczają. Z drugiej strony pochłania ich wirtualny świat. Można tam znaleźć modlitwę, rekolekcje, dobre i atrakcyjne katechezy, ale trzeba się wysilić, żeby to znaleźć. Niestety tego zaangażowania i wysiłku bardzo często brakuje. Nie uciekniemy też od Internetu i myślę, że warto łączyć formy tradycyjne i multimedialne. W czasie pandemii koronawirusa w naszej parafii korzystałem z aplikacji Pentecost i programu „Życie na 100%”, co cieszyło się dużą popularnością i dawało nam możliwość zdalnego przygotowania do bierzmowania. Unikam stawania się „policjantem” w kontrolowaniu młodzieży. Staram się im ufać, dopóki tego zaufania nie zawiodą. Młodzież prowadzi dzienniczki, ale podpisywać je mogą rodzice, osoby odpowiedzialne za cztery kaplice w naszej parafii, siostry zakonne i księża. Uważam, że religijne wychowanie młodzieży to nasza wspólna sprawa i w pierwszym rzędzie odpowiedzialni są za to rodzice. Widzę, że taki sposób sprawdzania dzienniczków buduje relacje między pokoleniami i wspólnotę w naszej parafii.
W tym roku jest niewielka, 38-osobowa, grupa kandydatów. Przystąpią do sakramentu bierzmowania 26 maja, w Dzień Matki, przez posługę bp. Mariana Florczyka. Proszę wszystkich czytelników „Niedzieli” o modlitwę w intencji naszej młodzieży.