Misjonarzem pozostał do końca życia. Brytyjski Rząd Federacyjny nie rozumiał jego miłości do tych ludzi, walki o prawa Zambijczyków do wolności i niepodległości, nazywany był przez nich „Polish Madmann”. Młodzież, katecheci, kapłani mogli poznać sylwetką kard. Kozłowieckiego dzięki filmowi „Serce bez Granic” i spotkaniu z jego reżyserem Pawłem Zarzyckim z Fundacji Projektów Edukacyjnych oraz wystawie, którą otworzył bp Jan Piotrowski, współorganizator wydarzenia.
Zarzycki powiedział, że spotkanie z tym świętym człowiekiem zmieniło jego życie. Tak powstał film w jego reżyserii i wystawa, z którą dociera głównie do młodzieży w całej Polsce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Dlaczego mówimy dziś o Kozłowieckim? Jak człowiek zupełnie z innej epoki, syn arystokratycznego rodu Kozłowickich z Huty Komorowskiej, może być bliski młodym ludziom? – pytał. – Zambijczycy pamiętają ojca Adama, do którego przychodzili, by opatrzył ich rany, są mu wdzięczni za pomoc i wsparcie, rozwój edukacji, dzieł ewangelizacyjnych. Był ich głosem w walce o wolność. Jego proces beatyfikacyjny dopiero jest na poziomie lokalnym, zbierane są materiały, ale dla Zambijczyków i reżysera był świętym człowiekiem.
– Kard. Kozłowiecki jest bardzo mało znany w Polsce. Po wybuchu wojny został aresztowany i osadzony w więzieniu na Montelupich. Przeżył piekło Auschwitz z numerem obozowym 1006, a potem został przewieziony do obozu w Dachau, był tam do samego wyzwolenia obozu. Po wojnie znalazł się w Rzymie, pragnął wrócić do Polski, nie widział kraju od sześciu lat. Generał Jezuitów jednak zaproponował mu misje w Rodezji, dzisiejszej Zambii. Pojechał tam i pozostał do końca życia. Kozłowiecki to człowiek wielkiej modlitwy, wiary czynił niesamowite rzeczy dla Zambii, będąc arcybiskupem Lusaki wspierał dążenia do zrzucenia kolonializmu – powiedział Paweł Zarzycki. Podkreślał, że film ma wzbudzać refleksję w młodych o ich życiu. – Ta niezwykła postać zasługuje na pamięć, ale i na to, abyśmy pomyśleli o naszym życiu – powiedział młodzieży, zachęcając do „pójścia z misją, aby zobaczyć jak wygląda Kościół w akcji”, pomagający biednym wykluczonym, który nie tylko nawraca, ale żywi, pomaga, leczy.
Miałem szczęście, że go spotkałem – mówił w rozmowie z młodzieżą i widzami bp Piotrowski, który uczestniczył w pogrzebie Kardynała. To, co było w nim najpiękniejsze, to przede wszystkim pokora i urzekająca dobroć w relacji z ludźmi. Tłumaczył, że trzeba widzieć w osobie Kardynała ikonę tysięcy polskich misjonarzy, którzy pracują w różnych częściach świata. Pogratulował młodzieży uczestnictwa w spotkaniu, podkreślając wartości, jakimi kierował się kard. Kozłowiecki, misjonarz przez całe swoje życie. I życzył młodym odwagi wiary na drodze wewnętrznego rozwoju.