Reklama

Historia

Zapomniany pogromca Moskali

Stał się symbolem zwycięskiej insurekcji w Warszawie w 1794 r., bo przyczynił się do upokorzenia Rosjan okupujących stolicę po II rozbiorze Polski.

Niedziela Ogólnopolska 15/2024, str. 58-59

commons.wikimedia.org

Jan Kiliński

Jan Kiliński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Owiany legendą tego, który „powiódł lud na barykady”, wszedł do narodowego panteonu bohaterów, ale zajął w nim wyjątkowe miejsce, bo choć ubierał się w „stylu polskim”, czyli w szlachecki żupan i kontusz, to – jak mawiano – „nie ze szlachty się wywodził, postanowił się przecie poświęcić dla ojczyzny”.

Tak jak Bartosz Głowacki, chłopski bohater spod Racławic, szewc Jan Kiliński w niczym nie przypominał sarmatów z Sienkiewiczowskiej Trylogii. Faktyczny przywódca ludu warszawskiego przyczynił się walnie do bolesnej klęski Rosjan oraz upokarzającej ucieczki ze stolicy wszechwładnego ambasadora rosyjskiego Osipa Igelströma. Tak oto w dramatycznych czasach walki o przetrwanie I RP rodziły się legendy o nowych bohaterach, na początku budowy nowoczesnego narodu polskiego, za którego wolność Kościuszko był gotów „wystawić” swe życie. Trzy tygodnie po przysiędze na Rynku w Krakowie Warszawa jako druga dołączyła do insurekcji w 1794 r., otwierając Kościuszce drogę do stolicy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Stolica wrze

Reklama

Mieszczanie żyjący w stolicy mieli za sobą doświadczenie walki o swoje prawa w okresie Sejmu Wielkiego, zakończone sukcesem, a następnie wielkie rozczarowanie związane z klęską z 1792 r., w czasie wojny w obronie konstytucji, dlatego Katarzyna II, widząc w Warszawie siedlisko „rewolucji”, nie zdecydowała się na obrady sejmu rozbiorowego w stolicy i przeniosła je do Grodna. Po II rozbiorze miasto musiało utrzymywać wojsko rosyjskie, które zachowywało się jak w kraju podbitym. Skalę nadużyć powiększała polityka nowego ambasadora Osipa Igelströma, bardziej brutalnego i bezwzględnego niż jego poprzednik Jakob Sievers. Mieszkańcy stolicy musieli także znosić rządy targowiczan i ubezwłasnowolnionej przez Rosjan Rady Nieustającej. Wszystko to sprzyjało narastaniu nastrojów buntowniczych, co przełożyło się na rozwój sieci spiskowej powiązanej z ośrodkiem kierowniczym w Saksonii. Warszawa miała dla powstańczych planów zasadnicze znaczenie jako polityczne, kulturalne i gospodarcze centrum kraju, a zwłaszcza ze względu na znajdujące się w mieście zasoby broni, które były złożone w arsenale. Kościuszko liczył na to, że spiskowcy wraz z polskim garnizonem stacjonującym w mieście, liczącym ok. 3,9 tys. żołnierzy, przejmą kontrolę nad miastem. Tymczasem w stolicy stacjonował silny garnizon rosyjski, liczący 7,5 tys. żołnierzy, do tego dysponujący czterdziestoma działami.

Wieści o wybuchu insurekcji w Krakowie oraz o zwycięstwie pod Racławicami szybko dotarły do stolicy i podgrzały buntownicze nastroje, zwłaszcza wśród miejscowego mieszczaństwa. Tym bardziej że część wojsk rosyjskich wyszła z miasta, by walczyć z Kościuszką. O nastrojach, jakie panowały w mieście przed wybuchem, świadczy choćby fakt, że na rezydencji ambasadora pojawił się napis: „Pałac do wynajęcia”, a na domach targowiczan wieszano znaki szubienic.

Jednym z najczynniejszych członków warszawskiej konspiracji był Jan Kiliński, cieszący się renomą wśród klientów właściciel warsztatu szewskiego, nazywany przez niektórych biografów „dyrektorem Starego Miasta”, „najpopularniejszą” postacią wśród mieszczaństwa. A w mieście było wówczas ok. 8-10 tys. rzemieślników, których zrewoltowanie mogło mieć poważny wpływ na przebieg insurekcji.

Reklama

Kiedy Kiliński zdobył informację o planowanej przez Rosjan podstępnej pacyfikacji miasta 19 kwietnia, w dzień Rezurekcji, kiedy łatwo można było otoczyć kościoły pełne ludzi, opanować arsenał oraz rozbroić polskie odziały, a ludność zmasakrować, 13 kwietnia – w Niedzielę Palmową, na zwołanym w jego mieszkaniu tajnym spotkaniu spiskowców, przewidziany na dowódcę mieszczaństwa miał powiedzieć: „Więc czegóż spodziewać się nam trzeba, jak tylko haniebnej śmierci: a ma ona być dla nas zgotowana, to lepiej zgotujmy ją dla tych najezdników ziemi naszej, którzy ją na trzy części rozszarpali i jeszcze pragną naszych łupów i ostatniej krwi naszej”. W tej sytuacji spiskowcy zdecydowali się uprzedzić Rosjan i rozpocząć insurekcję 17 kwietnia – w Wielki Czwartek.

Bohater warszawskiej ulicy

Rano 17 kwietnia Kiliński, rozprawiwszy się z czekającym nań w domu oficerem rosyjskim, który przyszedł go aresztować, rozkazał bić w dzwony kościołów. Następnie na czele ludu wziął udział w opanowaniu Starego Miasta. Po zdobyciu arsenału lud połączył się z wojskiem, które w większości przeszło na stronę insurekcji. Uzbrojony „motłoch warszawski”, jak go zwali wielmożni, liczący ok. 9 tys. ludzi, ostrzeliwał wroga z dachów, okien i zza węgłów ścian. W ten sposób, strzelając do łączników, przerwano komunikację między oddziałami rosyjskimi. Polscy żołnierze pełniący służbę wokół zamku przeszli na stronę powstańców. Tak te chwile relacjonował w swoim pamiętniku Kiliński: „Zaczęliśmy lecieć ku Świętemu Krzyżowi. Jak krzykniemy: Urra! – nadstawiwszy bagnety – tak zaraz Moskale zaczęli krzyczeć «Pardon» i broń na ziemię porzucili (...). Stanęliśmy przed Zamkiem – radość wielka, okrutne wiwaty”. Rosjanie, próbując przebijać się przez ulice kolumnami, ponosili ogromne starty rzędu nawet 80% stanu poszczególnych jednostek. Historyk Piotr Łossowski o aktywności Kilińskiego napisał: „Przebiegał Warszawę wzdłuż i wszerz, zagrzewając do boju lub nawet bezpośrednio włączając się do akcji. Dzięki niezwykłej popularności jego wezwania spotykały się z największym odzewem”.

Reklama

Tłum prowadzony przez Kilińskiego, wspomagający wojsko, walczył dzielnie o obsadzenie ważnego punktu operacyjnego w mieście – pałacu Rzeczypospolitej, czyli pałacu Krasińskich przy ul. Miodowej, gdzie znajdowała się rosyjska ambasada. Powstańcom udało się odciąć budynek, ale nie udało się wówczas go zdobyć, a więc plan Kilińskiego „przycapnięcia” ambasadora Igelströma w jego własnej siedzibie powiódł się tylko połowicznie. Izolowany satrapa nie mógł uwierzyć, że atakuje go „pospólstwo” stolicy. Tymczasem lud wraz z wojskiem skutecznie zaciskał pętlę okrążenia wokół rozproszonych oddziałów wroga. W czasie walki dochodziło do masakrowania Rosjan. Jednego z dowódców rosyjskich – księcia Gagarina rozwścieczony tłum ściągnął z konia i zmasakrował młotem kowalskim. Odsiecz okrążonej ambasadzie się nie powiodła, a żołnierzy wroga rozproszonych na małe odosobnione grupki zepchnięte z ulic zmuszono do obrony w domach i kościołach. Część z nich uległa demoralizacji. Złapanych na kradzieży lub pijanych w piwnicach, czasem kilkudziesięciu, zabijano na miejscu. Po nieudanej próbie rozmów kapitulacyjnych 18 kwietnia Igelström zdecydował się na podjęcie desperackiej próby przebicia się z okrążenia. Rosjanie uciekali ze stolicy z wielkimi stratami. Tylko zbliżanie się Prusaków uratowało rejterujących Moskali. Tymczasem powstańcy ok. godz. 17 zdobyli większe punkty oporu wraz z rosyjską ambasadą. Nie brali już jeńców.

W Wielką Sobotę rankiem miasto było całkowicie wolne. Tadeusz Kościuszko w przesłanej do warszawian odezwie napisał: „Obywatele! (...) Czyn wasz przewyższył oczekiwania moje; (...) oswobodziliście stolicę od więzów obcego żołnierza. Wszyscy jesteśmy obrońcami Ojczyzny. (...) Zwyciężymy, przysięgam Wam na imię Ojczyzny, wspólnej Matki naszej”.

W Warszawie Rosjanie stracili 4,4 tys. żołnierzy. Pamięć bolesnej klęski rosyjscy żołnierze odreagowywali w czasie rzezi ludności stolicy, kiedy to 4 listopada, dokonując masakry bezbronnych mieszkańców Pragi, wołali: „Za Warszawu!”.

Pamięć żyła i nadal żyje

Zwycięska insurekcja w stolicy z 1794 r. była pierwszą w dziejach Warszawy zbrojną walką o niepodległość całej Polski. Nasz bohater po insurekcji warszawskiej został członkiem rządu powstańczego – Rady Najwyższej Narodowej, samodzielnie sformułował pułk piechoty złożony z warszawskiego mieszczaństwa, ponosząc znaczną część kosztów. Ranny w czasie oblężenia Warszawy, po upadku powstania został wydany przez Prusaków Katarzynie II. Był więziony w Twierdzy Pietropawłowskiej w Petersburgu, tam gdzie Tadeusz Kościuszko. Zwolniony po 2 latach wrócił do Warszawy, która po III rozbiorze znalazła się pod zaborem pruskim. Zmarł w 1819 r. w Warszawie, w czasach Królestwa Polskiego wskrzeszonego na kongresie wiedeńskim.

Wprawdzie po jego doczesnych szczątkach nie pozostały w stolicy ani grób, ani tablica, ale jak pisze jego przedwojenny biograf – „pamięć o nim żyła, żyje i żyć będzie zawsze w duszy narodu, dopóki ceniona będzie ofiara gorącego serca wielkiego patrjoty. Jeżeli zaś w mrokach niewoli poiły się nim serca i dusze puklerz [okrągła wypukła tarcza – przyp. B.K.] na się brały hartowany – to dzięki jego czynowi”. W łańcuchu pokoleń pamięć o bohaterskim szewcu przetrwała do pokolenia, które wierne jego życiowej misji wywalczyło nieodległość.

Józef Piłsudski miał za życia powtarzać kilkakrotnie mieszczaństwu warszawskiemu: „Pamiętajcie, abyście wznieśli Kilińskiemu pomnik w Warszawie”. Testament Marszałka został wypełniony niespełna rok po jego śmierci, 19 kwietnia 1936 r. Pomnik Kilińskiego stanął na pl. Krasińskich – tak bardzo związanym ze zwycięską insurekcją. Pamięć o pogromcy Moskali ponownie odżyła w czasie Powstania Warszawskiego – jeden z batalionów AK przybrał za swojego patrona właśnie Jana Kilińskiego. Wtedy pomnik słynnego szewca leżał w piwnicach Muzeum Narodowego, zdemontowany w 1942 r. przez Niemców w odwecie za zdjęcie niemieckiej tablicy na pomniku Mikołaja Kopernika. Paradoksalnie dzięki temu przetrwał, by wrócić już na inne miejsce w czasach komunistycznej dyktatury dopiero w 1959 r.

2024-04-09 14:22

Ocena: +11 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Müller kategorycznie przeciwny papieskiej rezygnacji

2025-02-23 13:10

[ TEMATY ]

kard. Gerhard Müller

Kongregacja Nauki Wiary

Ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

kard. Gerhard Müller

kard. Gerhard Müller

Kard. Gerhard Ludwig Müller kategorycznie opowiedział się przeciwko rezygnacji papieża Franciszka z urzędu z powodu choroby. Niemiecki purpurat kurialny powiedział włoskiemu dziennikowi „Il Messaggero”, że rezygnacja „nie jest opcją dla papieża”. „Nie schodzi się z krzyża”, powiedział były prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary.

Kard. Müller mówiąc o przyszłość Kościoła zaznaczył: „W tym historycznym momencie Kościół potrzebuje jedności w sobie”. On sam codziennie modli się za papieża i jego powrót do zdrowia. „My, wierzący, musimy żyć w pełnej komunii z Kościołem rzymskim, a biskupem jest papież, wieczny symbol jedności” - stwierdził niemiecki purpurat. Papież jest nie tylko głową około 1,4 miliarda katolików, ale także biskupem diecezji rzymskiej. Kard. Müller przypomniał również, że apostoł Piotr, którego następcą jest każdy papież, również zginął jako męczennik. Papież musi być „pierwszym, który daje świadectwo, że po śmierci następuje zmartwychwstanie”.
CZYTAJ DALEJ

Miłujcie waszych nieprzyjaciół

2025-02-18 13:38

Niedziela Ogólnopolska 8/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Adobe Stock

Heroizm odpowiedzi na to wezwanie rozumieją tylko ci, którzy doświadczywszy dotkliwych skutków wrogości, postanowili naśladować Jezusa Chrystusa w tym, co naprawdę najtrudniejsze. Nie chodzi bowiem jedynie o to, abyśmy jako wyznawcy Chrystusa miłowali się wzajemnie, ani nawet o to, żeby wyzbyć się pragnienia odwetu i zemsty i na tym poprzestać, ale chodzi o tak głęboką wewnętrzną przemianę, która zaowocuje postawą miłości wobec naszych prześladowców i wrogów. Żaden człowiek własnymi siłami nie jest do tego zdolny. Wezwania do miłowania nieprzyjaciół nie ma w żadnej innej religii, nawet w tych, które jako monoteistyczne, czyli judaizm i islam, są pod wieloma względami najbliższe chrześcijaństwu. Jedna i druga dopuszczają odwet i zemstę, co widać w dramatycznej sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie, gdzie obowiązuje zasada: „oko za oko, ząb za ząb, siniec za siniec”.

Często i słusznie podkreśla się konieczność i wartość cnoty sprawiedliwości. Nakazuje ona, żeby każdemu oddać to, co mu się słusznie należy. O ile jednak w sprawach materialnych jest to wymierne, o tyle w sprawach duchowych sytuacja staje się zdecydowanie bardziej złożona. W sprawach materialnych można – i często trzeba – przezwyciężyć sprawiedliwość np. przez darowanie czy zmniejszenie długu, co zakłada rezygnację z pewnej części należnych mi dóbr, bez których mogę się obyć. W sprawach duchowych to, co najważniejsze, odbywa się we wnętrzu człowieka i potrzebuje gruntownej przemiany umysłu i serca. Poczucie wyrządzonej krzywdy może być tak wielkie, że domaga się ukarania krzywdziciela, a nawet odwzajemnienia doznanej krzywdy. I właśnie wtedy miejsce sprawiedliwości powinno zająć miłosierdzie. Motywacja sprawiedliwości jest z gruntu naturalna, motywacja miłosierdzia natomiast ma charakter nadprzyrodzony. Jezus Chrystus idzie jeszcze dalej i uczy trudnej prawdy: nie ma sprawiedliwości bez miłosierdzia, ale nie ma miłosierdzia bez przebaczenia. Dopiero na gruncie przebaczenia wyrasta postawa miłowania nieprzyjaciół.
CZYTAJ DALEJ

Zimowisko dla dzieci z Wlenia

2025-02-23 19:06

J. Żygadło PUW Rzeszów

Caritas dla Ukrainy

Caritas dla Ukrainy

We wrześniu 2024 r. podczas powodzi ich szkoła została zalana. Ich rodzinna miejscowość bardzo ucierpiała z powodu tego kataklizmu. Brak śniegu nie przeszkadzał w aktywnym wypoczynku na świeżym powietrzu. Ks. Bogdan Janik – dyrektor ośrodka w Myczkowcach zadbał o to, aby w trakcie pieszych i autokarowych wycieczek dzieci poznawały największe atrakcje Bieszczadów: wnętrze zapory na Solinie, źródełko w Zwierzyniu, Kamień Leski, górę Sobień z ruinami zamku, skansen w Sanoku, ruiny klasztoru w Zagórzu, zagrodę żubrów, salę immersyjną w Ustrzykach Dolnych. Pobyt na zimowisku był także okazją do rozwijania pasji sportowych czy umiejętności artystycznych. Warsztaty taneczne, muzyczne, karaoke, dyskoteki w ośrodku rzeszowskiej Caritas w Myczkowcach, wizyty na basenie w Lesku nie pozwalały na nudę.10 lutego 2025 r. z odwiedzinami do dzieci przybył dyrektor Caritas Diecezji Rzeszowskiej ks. Piotr Potyrała oraz wojewoda podkarpacki Teresa Kubas-Hul i podkarpacki kurator oświaty Dorota Nowak-Maluchnik. Podczas spotkania dzieci z pasją opowiadały o miłym pobycie w Myczkowcach, dziękowały za otrzymane wsparcie i wyraziły chęć ponownego przyjazdu do Myczkowiec.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję