Reklama

Niedziela Kielecka

Spojrzeć sobie w oczy

Czasem wielka potrzeba napisania ikony dla konkretnej osoby nie pozwala mi spać, zerwie mnie z łóżka i muszę pracować do późna. Wtedy mówię, że ikona mnie woła – mówi Martyna Janusz-Wrońska, pisząca od 10 lat.

Niedziela kielecka 14/2024, str. IV

[ TEMATY ]

ikonopisarstwo

Maciej Białas

Martyna Janusz-Wrońska z ikoną św. Jerzego

Martyna Janusz-Wrońska z ikoną św. Jerzego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak się zaczęła twoja przygoda z ikonami? – pytam. – Niefortunnie. Po pierwsze nie lubiłam tej estetyki średniowiecznego malarstwa, była dla mnie szpetna. Przy czym, gdy na Wesołej 54 ruszył sześć lat temu kurs pisania ikon, mąż mnie szturchnął i szepnął: „Spróbuj, idź”. I posłuchałam. Rzeczywiście, poznając technikę, ucząc się, przekonałam się że… jestem w tym beznadziejna, w ogóle mi to nie idzie, mimo że rękę miałam wprawną. Miałam nawet myśl, że zrezygnuję, ale kiedy się przełamałam, zaakceptowałam swoje braki, zaczęłam tworzyć swobodnie, bez dążenia do doskonałości. Bo ona leży w ikonie gdzieś indziej. Z czasem, gdy zobaczyłam wkład pracy, kunszt, kiedy moi mistrzowie pokazali mi, gdzie mam szukać piękna w ikonie, wtedy się nią zachwyciłam.

Reklama

– A gdzie jest to piękno? – Sposób myślenia średniowiecznego jest bardzo odległy od naszego. Leży w duchowości ikony, jest ona bardziej językiem niż obrazem. To język kolorów, symboliki kształtów, linii. W ikonie istnieje pozór dwuwymiarowości, ale trzeci wymiar jest w nas. Wielu z nas już tego języka nie zna. Ikona opowiada dokładnie to, co jest w Biblii, bez dodatkowych elementów. Mamy problem, ponieważ myślenie średniowieczne skupiało się wokół Boga, On był w centrum. Współcześnie stawiamy w centrum człowieka i z horyzontu znika nam Bóg. Żyjemy jednak w czasach, kiedy dominuje obraz, a ikona może być taką odpowiedzią na potrzebę czytania przez obraz. To mnóstwo treści. Wszystko ma znaczenie: wąski nosek, uszy przylegające, nastawione tylko na słuchanie głosu Boga, wąskie usta, duże oczy – zwierciadło duszy, abyśmy się mogli spotkać i nawzajem spojrzeć sobie w oczy… Względy estetyczne są drugorzędne, ikona może nie być wspaniała i jak spod pióra mistrza, ale ma w sobie głębię modlitwy – wyjaśnia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Domowa katecheza i ciekawe zajęcie

W rodzinie Martyny wszyscy domownicy żyją w bliskości ikony. Krzysiu, jej starszy syn jest jej asystentem. – Wykonuje wszystkie czynności ze mną. Myje paletki, miesza farbki, pomaga bejcować deski, gruntować. Są to czynności nieskomplikowane, wymagające tylko prostych pociągnięć pędzlem. Dba o nie kiedy schną. Mniej więcej zna podstawowe nazewnictwo, rozróżnia co to jest werniksowanie, bejcowanie, gruntowanie. Jest w tym od początku. Ma swoją ulubioną ikonę św. Jerzego, ponieważ ceni sobie etos rycerski. Dla moich synów ikona jest cenna, bo należy do mamy, jest częścią jej tożsamości – mówi. Przy tym odbywa się domowa katecheza. – Tłumaczę prosto: co to jest za postać, kiedy żyła, o co walczyła, co było dla niej ważne. Mąż (zresztą nie tylko on) wspiera mnie bardzo, kiedy jadę na warsztat, kurs. Stwarza mi przestrzeń do rozwoju, wspierając w logistyce. Po otrzymaniu ikony Przemienia Pańskiego, coś w nim zmieniło się, na tyle że jest bardziej świadomy, że jest to dla kogoś cenny dar, okno na niebo. Najmłodszy synek ma roczek, staje przy szczebelkach łóżeczka i zagląda, co robię, patrzy z uwagą. Jeszcze nie wskazał swojej ikony – mówi artystka. Pasja trochę dezorganizuje rodzinie życie rodzinne. W domu regularnie odbywa się gruntowanie, wtedy nie ma chwili wytchnienia. Polerowanie desek – fizycznie ciężka praca. – Oni są w tym. Albo dołączą do mnie, albo się będą nudzić – mówi.

Znak Opatrzności i Jego czułość

Reklama

Jest tajemnicą, jak ikony wpływają na budowanie więzi z Bogiem obdarowanych osób. Czasem jednak udaje mi się o czymś usłyszeć – przyznaje. Większość z ikon powstaje z przemożnej potrzeby serca, zazwyczaj są podarowane komuś i przeważnie wyprzedzają zmiany w życiu człowieka. – Na zakończenie kursu tworzyłam swoją dużą ikonę Przemienienia Pańskiego, wymagającą mnóstwa wysiłku. To była ikona bardzo ważna, bo inicjująca moją działalność pisania ikon według tradycji. Święcenie ikon wypadło w urodziny męża. Chociaż miało go nie być na poświęceniu, przyszedł do kościoła. Okazało się, że tego dnia dostał wypowiedzenie z pracy. Czułam, że chcę tę ikonę ofiarować mu w prezencie. Mężczyzna, który ma na utrzymaniu rodzinę, dzieci, stracił pracę, zapewne myśli co dalej. Proszę sobie wyobrazić: wtedy w kościele, w którym poznaliśmy się, ja wręczam mu ikonę Przemieniania, a on twardy mężczyzna jest poruszony, ma łzy w oczach. Odczytał to jako dar, pieszczotę Boga, nowy początek – wspomina. Swego czasu na przykład dowiedziałam się, że kontemplowanie ikony Ecce Homo przez pewnego mężczyznę zmagającego się cierpieniem w nowotworze przynosiło mu ulgę i pomogło mu w większym pokoju przyjmować wielkie cierpienie, patrząc na Cierpiącego Chrystusa. Znam historię dziewczyny, która przy ikonie wymodliła dar macierzyństwa. Po modlitwie przez wstawiennictwo tej postaci na ikonie, której zawierzyła otrzymała upragnione potomstwo, choć wcześniej wydawało się, że nie ma już nadziei. Oni wymodlili to, czego potrzebowali. Ale czuję się onieśmielona, gdy słyszę te historie – dodaje.

Rzemiosło z misją

Widzi, że ikony zjawiają się jako znak Opatrzności Bożej, dar, potrzeba serca, wstawiennictwo Boże. Dlatego nie można mierzyć ikony pieniądzem. Ikona pragnie, wybiera i nie jest jej obojętne kto ją maluje i do kogo trafia. Ktoś, kto prosi Martynę o ikonę, chce podarować ją na prezent jubileuszowy, chrzest, Komunię, ślub, jako wotum, podziękowanie. Ofiarodawca wie, że ten przedmiot będzie towarzyszył modlitwie obdarowanego.

Artystka ma lekkość w malowaniu ikon pasyjnych – bo bliski jest jej kult cierpienia Pana Jezusa. – Kilka dni temu zaczęłam Mandylion. Nie byłam w stanie spojrzeć Panu Jezusowi w oczy, nie potrafiłam spotkać się z Nim w tym cierpiącym Obliczu. Maluję i kontempluję tylko Jego twarz. A na niej widać Jego mękę, trud i ból. I muszę to znieść, że to za mnie, przeze mnie.

Najbardziej lubi malować Matkę Bożą Czułą „Eleusę”. – Nawet delikatniej stawiam każdą kreskę przy nich. Przemawia do mojego serca Matka, która przytula Dzieciątko, styka się policzkiem, gest tej rączki przytulonej do policzka, który będzie też symbolizował cierpienie tego Dziecka.

Reklama

Lubianym motywem Martyny są również anioły. – Jeśli maluję Anioła Stróża dla dzieci, jest delikatny, w pastelach. Archanioł ma więcej mocy płynącej z koloru. Wymagające są skrzydła i szaty. Absolutnie istotny jest motyw światła, wychodzimy od ciemności do światłości. Bóg przecież jest Światłością – podkreśla.

Tłumaczy, że pisanie ikon traktuje jako szczególne rzemiosło artystyczne z misją, ale i powołanie. Mówi, że poza sprawną rękę trzeba mieć otwarte serce, aby usłyszeć, że ikona woła, że pragnienie być napisana, bo ktoś jej potrzebuje, że to się nie wiąże tylko z pieniądzem. – To jest dar, to jest moja modlitwa, którą daję, ofiarowuję, nawet nie na moje życie, tylko poza moim życiem. Umrę, ale ta ikona będzie trwała sto, dwieście i więcej lat. Przecież najstarsze zachowane są z VI wieku – mówi.

Intymne spotkanie

Poświęcenie ikon (choć w tradycji prawosławnej są już uświęcone w procesie powstawania) odbywa się w kościele akademickim św. Jana Pawła II przy Wesołej 54. Wtedy ikona jest ustawiana przy ołtarzu i następuje z nią spotkanie. Jest to moment wzruszający dla ikonopisa. – Ja pierwsza oddaję jej cześć. Nikt nie może tego zrobić za mnie i zastąpić mnie. Pierwsza w kolejce do Boga staję wtedy ja. Mogę powiedzieć: Dziękuję za ten proces tworzenia i czas. I wtedy już przestaje to być moje dzieło, teraz istnieje wyłącznie na chwałę Boga. Potem, kiedy ikona trafia do obdarowanej osoby, rozpoczyna się spotkanie intymne, twarzą w Twarz, mogą sobie spojrzeć w oczy…

2024-03-29 10:37

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bez łaski nie ma ikon

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 20/2023, str. VI

[ TEMATY ]

ikonopisarstwo

Angelika Zamrzycka

Małżonkowie Wioletta i Andrzej Cepowscy z Bojadeł prezentują napisane ikony

Małżonkowie Wioletta i Andrzej Cepowscy z Bojadeł prezentują napisane ikony
Ks. Rafał Witkowski: W Waszym domu można dostrzec piękne ikony, których jest Pani autorką. Jak to się stało, że zaczęła się Pani interesować pisaniem ikon? Wioletta Cepowska: Ta pasja wyrosła niejako z mojej rodziny. Mój stryj nauczył mnie Modlitwy Jezusowej. Polega ona na nieustannym powtarzaniu słów: „Panie Jezu Chryste, Synu Boga Żywego, zmiłuj się nade mną”. Miałam bardzo wierzących dziadków, więc od małego modliłam się tą Modlitwą Jezusową. To mnie stopniowo doprowadziło do zachwytu obliczem Pana Jezusa.
CZYTAJ DALEJ

Czy jestem gotów dziś zrobić mały krok w stronę drugiego człowieka?

2024-12-22 20:50

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

św. Ojciec Pio

Adwent z o. Pio

Red.

W niejednym polskim domu zdarzają się ciche dni… I nie są to dni refleksji i zadumy, ale raczej uporu i zawziętości. Często ich przyczyną jest zamknięte serce – najpierw dla Boga, a potem i dla drugiego człowieka. Czy istnieje lekarstwo na tę sytuację?

Zachariasz pozostał niemy przez długi czas, bo nie uwierzył Bogu, ale przemówił, kiedy przez znaki i pisanie na tabliczce wyznał swą wiarę. Wiara otwiera serce, rozwiązuje więzy, wprowadza w relacje – najpierw w relację z Najwyższym, ale potem także z najbliższymi.
CZYTAJ DALEJ

„Przyjaciel Boga” - największy na świecie film dokumentalny o św. Janie Pawle II

2024-12-23 15:45

[ TEMATY ]

film

św. Jan Paweł II

Biały Kruk

mat. prasowy

„Przyjaciel Boga” to niezwykły film dokumentalny wydawnictwa Biały Kruk, który w wyjątkowy sposób opowiada o życiu i duchowości św. Jana Pawła II, największego autorytetu XX wieku. Reżyser Katarzyna Kotula zabiera widzów w podróż przez miejsca, które były kluczowe w życiu Karola Wojtyły – od jego rodzinnych Wadowic, przez Kraków i Kalwarię Zebrzydowską, aż po Rzym, gdzie jako papież zyskał miano „Papieża Nadziei”.

Dokument przybliża postać Jana Pawła II z perspektywy jego bliskich współpracowników. W filmie głos zabierają m.in. Arturo Mari – osobisty fotograf papieża, który przez ponad 27 lat towarzyszył mu podczas najważniejszych chwil pontyfikatu, oraz biskup Piero Marini – wieloletni mistrz papieskich ceremonii liturgicznych, czy Adam Bujak, który fotograficznie towarzyszył Janowi Pawłowi II jeszcze od czasów krakowskich. Ich wspomnienia i refleksje tworzą wyjątkowy portret papieża jako człowieka głębokiej wiary, pokory i niezwykłej mądrości.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję