Liczenie kozic to nie zabawa, lecz konieczność – zapewnia Jarosław Rabiasz z Zespołu Badań i Monitoringu Tatrzańskiego Parku Narodowego. Wymaga tego ich ochrona. Liczy się je w Tatrach – polskich i słowackich, dwa razy w roku – wiosną i jesienią. Akcje liczenia kozic są prowadzone od 1957 r., co oznacza, że jest to najstarszy monitoring przyrodniczy prowadzony przez dwa państwa równocześnie. Jesienią chodzi przede wszystkim o określenie stanu całej populacji kozic. Późną wiosną/latem ważniejsza jest liczba ogólna kozic, ale i nowo narodzonych koźląt. Wówczas dowiadujemy się także, ile kozic przetrwało trudy zimy, co nie jest dla nich łatwe.
Oczko w głowie
Kozica jest oczkiem w głowie i polskiego TPN, i słowackiego TANAP, także dlatego, że jest symbolem obu parków. A jednak w przeprowadzonym parę lat temu plebiscycie na tatrzańskie symbole zajęła dopiero trzecie miejsce – za niedźwiedziem i świstakiem. Czy kozice nam spowszedniały? To możliwe, bo są łatwo zauważalne w Tatrach, trzeba tylko wiedzieć, gdzie i kiedy mogą się pojawić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
O tym, że kozice są w Tatrach u siebie, świadczy znalezisko fragmentu czaszki z okolic Murania, której wiek został określony na prawie 11 tys. lat. Przetrwanie kozicom zapewniła m.in. ich specyficzna budowa kończyn, umożliwiająca sprawne poruszanie się po skalistym terenie. Brzegi racic są twarde, zabezpieczają przed poślizgnięciem się na lodzie i śniegu. Z kolei ich miękka i elastyczna część środkowa przylega ściśle do gładkich skał, a fałd skóry między piętkami racic zapobiega zapadaniu się w śniegu i błocie. W Polsce poza Tatrami kozice żyją w Sudetach, jest to jednak gatunek alpejski sprowadzony w te góry przez Czechów na początku XX wieku. Niewielki kierdel kozic przeszedł przez granicę do Polski w latach 70. i zadomowił się na zboczach Śnieżnika.
W grupie i solo
Kozice widzimy na ogół w grupie. Prowadzą stadny tryb życia, przez większość roku w grupach tworzonych przez samice z potomstwem. Na czele stada – kierdla stoi doświadczona samica z młodym, tzw. licówka. Samce żyją samotnie lub w grupach kawalerskich i dołączają do stad jesienią, na czas godów. Żyją w piętrze hal i turni, niekiedy kosodrzewiny, po najwyższe tatrzańskie szczyty, na których można je zobaczyć bardzo rzadko. W górach szukają nie wrażeń estetycznych, lecz schronienia i pożywienia.
W składzie pokarmu kozicy stwierdzono ok. 120 gatunków roślin. Kozice są aktywne w ciągu dnia. Żerują we wczesnych godzinach rannych (wtedy najłatwiej je zobaczyć), potem odpoczywają i przeżuwają zjedzony pokarm. Po raz drugi żerują późnym popołudniem. W zimie krótkie dni kozice niemal w całości wykorzystują na poszukiwanie pożywienia. Ulubione miejsca ich pobytu to tereny otwarte o urozmaiconym krajobrazie – wysokogórskie dolinki, niezbyt rozległe hale sąsiadujące ze stromymi zboczami i skałkami, na które można uciec, gdy pojawi się zagrożenie. Potrafią biec po nierównym i stromym podłożu z szybkością do 50 km/h, wykonując skoki o długości do 6 m na wysokość ponad 2 m. Warto to wszystko wiedzieć, jeśli zabieramy się do liczenia tych ruchliwych zwierząt.
Dmuchanie na zimne
Reklama
Odbywające się dwa razy w roku liczenie kozic to dość skomplikowana operacja. Obszar Tatr podzielono na 130 sektorów, z czego trzydzieści pięć jest po stronie polskiej, a do całej akcji zaangażowano kilkaset osób. Zespoły rachmistrzów wyposażonych w lornetki wyruszają do konkretnych sektorów, gdzie prowadzą obserwacje. Lokalizacje zaobserwowanych kierdli zaznacza się na mapie w specjalnej aplikacji. Ocenia się także wiek i płeć osobników – o ile uda się to rozpoznać. Dopisuje się także uwagi, które ułatwią eliminację błędu podwójnego liczenia danych sztuk przez sąsiednich obserwatorów. Wszystkie dane są automatycznie zapisywane i następuje ich weryfikacja po obu stronach granicy. Po tych operacjach robi się podsumowanie, które daje ostateczny wynik liczenia.
Akcja liczenia kozic to dmuchanie na zimne. Jest nieźle, ale zawsze może być gorzej. Niebezpieczne dla tych zwierząt były presja myśliwych od XVIII wieku i nadmierne wypasanie bydła i owiec w Tatrach. Polowania prowadzone przez góralskich myśliwych doprowadziły kozice na skraj wymarcia. W 1868 r. sejm galicyjski we Lwowie zakazał łapania i sprzedawania świstaka i kozic pierwszą w świecie ustawą o ochronie gatunkowej zwierząt. Obydwie wojny światowe przyczyniły się do rozwoju kłusownictwa. Po II wojnie światowej w polskich Tatrach pozostało ok. dwudziestu sześciu osobników.
Reklama
Ochrona kozic, zapoczątkowana utworzeniem TPN i TANAP, oraz ograniczenie w Tatrach pasterstwa spowodowały w pierwszej połowie lat 60. XX wieku wzrost populacji kozic do nawet 1,1 tys. sztuk, po czym liczebność populacji kozic się ustabilizowała. Z początkiem lat 90. rozpoczął się gwałtowny spadek liczebności kozic tatrzańskich do krytycznego poziomu ok. 220 sztuk. Na szczęście w kolejnej dekadzie tendencja się odwróciła. Latem 2007 r. naliczono 548 sztuk, rok później – 770, a w 2011 r. – już 967 osobników. Podczas tegorocznej jesiennej akcji liczenia kozic w Tatrach przyrodnicy z polskiego i słowackiego parku narodowego zaobserwowali 926 kozic – 659 po stronie słowackiej Tatr, a 267 po stronie polskiej. Dla porównania: podczas liczenia jesienią 2012 r. dostrzeżono 1096 kozic, z czego 286 po stronie polskiej. Jesienią 2014 r. zaobserwowano rekordową wówczas liczbę kozic – 1389, by latem 2016 r. naliczyć 1232 kozice. Jesienią 2018 r. naliczono rekordowe w ostatnich latach 1431 kozic. O tylu sztukach w ostatnich kilku latach można było tylko pomarzyć.
Sygnały są
Latem 2019 r. zaobserwowano 950 kozic, rok później – 972, w ub.r. – 816. Jesienią 2020 r. – 983, rok później – 1095, w ub.r. – 1222. Czy wobec tych liczb naliczone teraz 926 kozic nie jest sygnałem alarmowym?
Erika Feriancová, zoolog ze słowackiego TANAP, uważa, że na podstawie zebranych danych można stwierdzić, iż stan populacji kozic jest zadowalający. – Oczywiście, wolelibyśmy, żeby kozic było powyżej tysiąca, ale mimo to nie dostrzegamy radykalnego spadku populacji – ocenia. Wyniki liczenia to tylko szacunek pokazujący tendencję. – Jeżeli z roku na rok liczba kozic wzrasta – może w jednym roku jest ich mniej, ale w następnym znów jest więcej – widzimy tendencję wzrostową, jednak od kilku lat wydaje się, że stale jest ich mniej – mówi Jarosław Rabiasz z TPN. To dla przyrodników sygnał. Pytanie, w jakim stopniu liczba kozic zmalała; czy to długotrwały proces, czy chwilowe zachwianie ilościowe. – W nowym roku będziemy chcieli uszczegółowić wiedzę na temat liczby młodych kozic, będziemy obserwować wykoty, czyli porody, żeby się dowiedzieć, czy jest mniejsza liczba urodzin, czy młode szybciej giną itd. – dodaje Rabiasz. Inaczej mówiąc: alarmu jeszcze nie ma, ale są sygnały.