Reklama

Jasna Góra

Trzy proste słowa

„Jestem, pamiętam, czuwam!”, wypowiedziane w godzinie Apelu Jasnogórskiego nabierają szczególnej głębi. Na czym polega fenomen tej modlitwy?

Niedziela Ogólnopolska 50/2023, str. 8-13

[ TEMATY ]

Apel Jasnogórski

Instytut Prymasowski

Kard. Stefan Wyszyński z Obrazem Jasnogórskim

Kard. Stefan Wyszyński z Obrazem Jasnogórskim

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Abp Wacław Depo metropolita częstochowski

Nie wiem, czy ktoś to zrozumie, ale to jest mój sposób oddychania. Oddech jest potrzebny do życia, podobnie jak moje stawanie tutaj, przed Matką, jest mi potrzebne do ciągłego potwierdzania mojej gotowości do służby na Jej wzór, a jednocześnie do czerpania z Niej siły. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, przez które Matka Boża przechodziła, jest to bardzo ludzkie, dlatego w każdym położeniu można się do Niej uciec i dlatego do Niej przychodzę. Ale jest to również spotkanie dwóch matek. Po śmierci mojej matki, śp. Leokadii, kiedy przybyłem do Częstochowy 2 miesiące później, mój wychowawca akademicki ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik powiedział: „Teraz wiesz, dlaczego twoja mama odeszła w tym czasie. Poszła, żeby rozmawiać z Maryją o tobie”. I mam tę świadomość, że ona mi towarzyszy i też wyprasza mi siłę potrzebną do mojej pracy, posługi i świadectwa.

Reklama

Apel Jasnogórski to modlitwa ważna dla nas, Polaków, i tutaj chodzi nie o historyczność, tylko o wierność. Skoro Maryja weszła w momencie chrztu naszego narodu w jego życie i jest stale obecna, to nie jest to przeszłość, tylko to jest dziś. Nie dziwimy się więc, że Polacy – czy to w Polsce, czy poza granicami – jednoczą się w godzinie Apelu, bo to jest godzina prawdy o nas, o naszej tożsamości, o pamięci, a jednocześnie godzina świadectwa wobec tych, którzy domagają się od nas uzasadnienia tej nadziei, którą pokładamy w Maryi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O. Samuel Pacholski przeor Jasnej Góry

Reklama

Dla mnie Apel Jasnogórski jest najbardziej rozpoznawalną modlitwą, jeśli chodzi o sanktuarium jasnogórskie. Ale jest to pewnie dość oczywiste stwierdzenie. Osobiście bardzo dobrze zapamiętałem Apel z VI Światowych Dni Młodzieży, z 14 sierpnia 1991 r. Rozpoczynałem wówczas klasę maturalną i zastanawiałem się, co dalej zrobić ze swoim życiem. Papież Jan Paweł II rozważał wtedy, co oznaczają słowa: „jestem, pamiętam, czuwam”, i od tego momentu ta modlitwa zaczęła być ważna w moim życiu. Gdziekolwiek byłem – czy na rekolekcjach, czy na pieszej pielgrzymce – zawsze o godz. 21, nie tylko na Jasnej Górze, ale w innych miejscach, podejmowaliśmy tę modlitwę w różnych grupach młodzieżowych. A potem, kiedy wstąpiłem do Zakonu Paulinów, to w zasadzie w każdym klasztorze, najpierw w nowicjacie, a potem w seminarium, ta modlitwa towarzyszyła mi niemal codziennie. Słowa: „jestem, pamiętam, czuwam” – to dla mnie życiowy program, będący drogą do świętości. One oznaczają gotowość przyjmowania woli Bożej na wzór Maryi. Jestem – oznacza, że żyję dzięki Bogu, który istnieje i jest zasadą każdego życia. Pamiętam – bez pamięci trudno mówić o wdzięczności wobec Boga, trudno też mówić o pewnym dojrzewaniu do wiary, bo zawsze patrzenie w przód zakłada też znajomość przeszłości, zwłaszcza wobec dzieł Bożych. Czuwam – to jest ta powinność wynikająca z sumienia. Czuwam, to znaczy kształtuję swoje sumienie przeduczynkowe i dzięki temu wiem, że moje różne wybory będą się wiązały z konsekwencjami, tymi dobrymi lub tymi złymi, a więc czuwanie oznacza pozostawanie z Maryją przed obliczem Boga, żeby za każdym razem w życiu wybierać tak, jak On by sobie tego życzył. Dla nas, Polaków, godzina Apelu stała się czasem, w którym modlimy się za Kościół, za naszą ojczyznę, modlimy się o jedność, a także w konkretnych potrzebach, z którymi ludzie przychodzą. Mamy Księgę Modlitwy Apelowej i codziennie od godz. 20.30 ludzie dzwonią lub wysyłają SMS-y do Radia Jasna Góra, żeby przekazać swoje intencje. A zatem jest to moment, kiedy czujemy naszą więź z Maryją, ale też więź między nami, Polakami.

O. Waldemar Pastusiak, kustosz Jasnej Góry

Reklama

Apel Jasnogórski to wyjątkowa modlitwa, która gromadzi niezliczone rzesze Polaków, zarówno w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej, jak i za pośrednictwem mediów. Posługując na Jasnej Górze, staram się każdego dnia być na Apelu i od tych 5 lat, kiedy jestem kustoszem sanktuarium, to mi się udaje. Doświadczenie modlitwy apelowej jest każdorazowo inne, bo każdy prowadzący wnosi nowe bogactwo spojrzenia na Matkę Bożą, na sytuacje, które się dzieją w Kościele, w Polsce i na świecie. Można powiedzieć, że Jasna Góra jest przekaźnikiem tego wszystkiego, co się dzieje w świecie, i te wszystkie sprawy zbieramy w modlitwie podczas Apelu Jasnogórskiego. Wyjątkowości tej modlitwie nadają sami pielgrzymi przybywający do sanktuarium, kiedy do Apelu stają maturzyści, służby mundurowe, górale czy piesi pielgrzymi, którzy utrudzeni wielodniowym wędrowaniem docierają przed oblicze Matki Bożej. Pamiętam taki Apel, kiedy gościliśmy w sanktuarium Małą Armię Janosika. Udało nam się wtedy zmieścić w prezbiterium ponad setkę dzieci razem z instrumentami; gdy zaśpiewały one Maryjo, Królowo Polski, a później Czarna Madonno, to nie było chyba takiego człowieka, który by się nie wzruszył. W czasie pandemii, kiedy w kaplicy mogło być tylko kilka osób, w Apelu uczestniczył z nami Prezydent RP. Pamiętam tamtą atmosferę strachu, niepewności przed rzeczywistością, która przychodzi, i to, że obecność Pana Prezydenta dodawała tamtej modlitwie jeszcze większej powagi. Prosta, krótka modlitwa, a tak bardzo wyjątkowa. Bywają takie dni w listopadzie czy na początku grudnia, że w ciągu całego dnia Jasną Górę odwiedza garstka osób, a kiedy przychodzi godz. 20.50-20.55, nagle nie wiadomo skąd kaplica jest pełna pielgrzymów. To pokazuje, że ludzie, jeżeli tylko są w Częstochowie, w pobliżu Jasnej Góry, to cokolwiek by było, o 21.00 starają się być na Apelu Jasnogórskim.

Katarzyna i Kazimierz Kukłowie - emeryci

Każdego roku, kiedy przyjeżdżaliśmy w pielgrzymkach na Jasną Górę, czekaliśmy do godzin wieczornych, aby uczestniczyć w Apelu Jasnogórskim. I tu, gdzie mieszkamy – w Głogowie, codziennie dzień kończymy Apelem Jasnogórskim, korzystając z transmisji telewizyjnej. Łączymy się wtedy ze wszystkimi pielgrzymami, którzy modlą się w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze, a ten wspólnie odmawiany dziesiątek Różańca jest podziękowaniem za miniony dzień, w intencji naszej rodziny i naszej kochanej ojczyzny. Od 61 lat jesteśmy małżeństwem. Ślub zawarliśmy w 1962 r., a kilka tygodni po nim pojechaliśmy do Częstochowy w swojej pierwszej małżeńskiej pielgrzymce, aby złożyć Matce Bożej podziękowanie za lata przeżyte w narzeczeństwie, prosić o opiekę w życiu małżeńskim i powierzyć Maryi wszystkie sprawy, które są przed nami. I wtedy, oczywiście, także stanęliśmy w kaplicy Matki Bożej do Apelu Jasnogórskiego.

Anna Radomska-Marczewska - nauczycielka

Reklama

Apel Jasnogórski kojarzy mi się z moim śp. „przybranym” dziadkiem – wujkiem Bronkiem, emerytowanym żołnierzem AK, leśnikiem z TPN, którego poznałam kilkanaście lat temu w góralskim domu na Jaszczurówce w Zakopanem. Pojechałam tam w trudnym momencie życia. Dziadkowi niedawno zmarła żona, nie miał też dzieci. Jednego wieczoru usłyszałam, jak swoim mocnym głosem, mimo 90 lat, śpiewa Apel Jasnogórski. Zeszłam do niego i spytałam, czy mogę do niego dołączyć. I od tej chwili co wieczór razem śpiewaliśmy Apel przed wiszącym na ścianie drewnianym krzyżem wykonanym z kosodrzewiny. Z dziadkiem połączyła mnie silna więź, stał się moją rodziną. Każdy wyjazd w Tatry to były spotkania w jego domu i wieczorne Apele, na które z utęsknieniem czekałam. Nawet z gór starałam się tak zejść, aby zdążyć na naszą wspólną modlitwę. W 2011 r., po pięknym i długim życiu, dziadek odszedł do Pana. W tym samym roku poznałam mojego przyszłego męża (na zdjęciu). Na ścianie w naszym domu wisi ten sam dziadkowy krzyż, a my w naszym małżeństwie staramy się kontynuować modlitwę apelową, która daje siłę i świadczy o wierności Maryi – jest jak żołnierskie ślubowanie.

Mieczysław Osiadacz - organista

Jasna Góra jest najważniejszym miejscem w moim życiu. Przyjeżdżam tutaj jak do najlepszej Matki, bo przecież mamy dwie mamy – tę ziemską i tę niebieską. Tak samo Apel Jasnogórski jest dla mnie jedną z najważniejszych modlitw. Trudno słowami opisać to, co się przeżywa, bo to są emocje. Jak zaczyna się śpiewać Bogurodzicę, to już człowieka przechodzą dreszcze... W tej modlitwie uczestniczę w dwojaki sposób – od strony zawodowej, ponieważ czasem posługuję tutaj jako organista w podziękowaniu dla Matki Bożej, i od strony człowieka wierzącego, katolika. Staram się raz na 2 miesiące przyjechać na Jasną Górę i być wtedy na Apelu. Oddaję Matce Bożej dzieci, żonę, siebie samego i naszą przyszłość.

Magda Nowak - dziennikarka

Reklama

Apel Jasnogórski jest dla mnie modlitwą obecności i czuwania. Zawsze lubiłam go odmawiać. Ale najważniejszy stał się dla mnie, gdy czuwałam przy łóżku mojej umierającej na raka mamy. Co wieczór o godz. 21 włączałyśmy Radio Jasna Góra i odmawiając tę modlitwę, oddawałyśmy Jezusowi przez ręce Maryi to, co po ludzku było dla nas nie do uniesienia – ogromny strach i bezradność, ból fizyczny, którego morfina często już nie była w stanie uśmierzyć, i o wiele większy ból serca przeczuwającego nieuchronność śmierci i rozstania. Ta modlitwa dała nam siłę, by wytrwać, i nadzieję, że wszystko jest w rękach Boga, choć wiele z tego, co się dzieje, pozostanie dla nas do końca tajemnicą. Dla mojej mamy był to także czas ponownego odkrywania więzi z Jezusem i przygotowania na spotkanie z Nim.

Janusz Paczkowski - pracownik Poczty Polskiej, menedżer, Prowincjał Polski Zakonu Rycerzy św. Jana Pawła II

Myślę, że dla Polaków jest to szczególna modlitwa jednoczenia się przy Matce Bożej. To miejsce i ta godzina skupiają nas na najważniejszych sprawach, jesteśmy tu i teraz. A dzięki mediom ta jedność obejmuje Polaków na całym świecie, gdziekolwiek by byli. Jeszcze z dzieciństwa pamiętam, że w domu, kiedy tylko było to możliwe, odmawialiśmy tę wieczorną modlitwę. Szczególnym Apelem Jasnogórskim był dla mnie ten odmówiony 4 kwietnia 2004 r., kiedy przy mnie zmarł mój szef i przyjaciel – bp Zbigniew Kraszewski. Stało się to o godz. 21. Szybko zadzwoniłem do radia na Jasną Górę i podczas modlitwy apelowej zdążono jeszcze ogłosić, że odszedł do Pana jeden z członków episkopatu Polski. I tego Apelu nigdy nie zapomnę.

Maria Marzec - magister nauk społecznych

Moja bliska koleżanka miała męża alkoholika i jako osoba wierząca postanowiła podczas odmawiania Apelu Jasnogórskiego powierzać Matce Bożej tę jego chorobę. Codziennie wszyscy razem – ona, jej mąż i czwórka dzieci – stawali do modlitwy. I stał się cud. Jej mąż zaczął trzeźwieć, bez chodzenia na spotkania grupy AA, bez terapii indywidualnej. I kiedy w moim życiu zaczęły się dziać dramatyczne rzeczy, to pomyślałam o mojej koleżance i jej rodzinnym stawaniu do Apelu, i sama zaczęłam praktykować tę modlitwę, mocno „wtulając się” w Pana Jezusa i Maryję. Nie wyobrażam już sobie wieczoru bez tej modlitwy, szczególnie bez błogosławieństwa wieńczącego każdy Apel. Czynię wtedy w powietrzu znak krzyża nad moim dzieckiem, nad mężem, rodziną, by powierzyć ich Bożej opiece. I po błogosławieństwie ze spokojem i wdzięcznością w sercu kładę się spać.

2023-12-05 13:57

Oceń: +6 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Biskup polowy: "Maryja naszą Hetmanką". Apel Jasnogórski z udziałem wojska

2025-08-15 22:27

[ TEMATY ]

Apel Jasnogórski

Wojsko Polskie

Yt zrzut

W Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i w Święto Wojska Polskiego na Jasnej Górze podczas Apelu Jasnogórski z udziałem najwyższych dowódców wojskowych Biskup polowy Wojska Polskiego Wiesław Lechowicz dziękował Matce Bożej za opiekę nad narodem i armią. Zawierzył Jej żołnierzy, dowódców i wszystkich odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kraju.

„Przyjmij hołd wdzięczności i najwyższego uznania od nas – Twoich dzieci, oddających Ci cześć w tajemnicy Twojego Wniebowzięcia” – mówił biskup Lechowicz, podkreślając, że Maryja jako pierwsza spośród uczniów Jezusa „przekroczyła próg nadziei” i stała się przewodniczką wiary i matką nadziei. Szczególne słowa skierował do żołnierzy Wojska Polskiego, którzy w Jej przykładzie – posłuszeństwa Bogu, solidarności z innymi i bliskiej obecności w chwilach próby – mają odnajdywać wzór do swojej służby.
CZYTAJ DALEJ

Święty Jan Chryzostom

[ TEMATY ]

święty

Jan z Antiochii, nazywany Chryzostomem, czyli „Złotoustym”, z racji swej wymowy, jest nadal żywy, również ze względu na swoje dzieła. Anonimowy kopista napisał, że jego dzieła „przemierzają cały świat jak świetliste błyskawice”. Pozwalają również nam, podobnie jak wierzącym jego czasów, których okresowo opuszczał z powodu skazania na wygnanie, żyć treścią jego ksiąg mimo jego nieobecności. On sam sugerował to z wygnania w jednym z listów (por. Do Olimpiady, List 8, 45).

Urodził się około 349 r. w Antiochii w Syrii (dzisiaj Antakya na południu Turcji), tam też podejmował posługę kapłańską przez około 11 lat, aż do 397 r., gdy został mianowany biskupem Konstantynopola. W stolicy cesarstwa pełnił posługę biskupią do czasu dwóch wygnań, które nastąpiły krótko po sobie - między 403 a 407 r. Dzisiaj ograniczymy się do spojrzenia na lata antiocheńskie Chryzostoma. W młodym wieku stracił ojca i żył z matką Antuzą, która przekazała mu niezwykłą wrażliwość ludzką oraz głęboką wiarę chrześcijańską. Odbył niższe oraz wyższe studia, uwieńczone kursami filozofii oraz retoryki. Jako mistrza miał Libaniusza, poganina, najsłynniejszego retora tego czasu. W jego szkole Jan stał się wielkim mówcą późnej starożytności greckiej. Ochrzczony w 368 r. i przygotowany do życia kościelnego przez biskupa Melecjusza, przez niego też został ustanowiony lektorem w 371 r. Ten fakt oznaczał oficjalne przystąpienie Chryzostoma do kursu eklezjalnego. Uczęszczał w latach 367-372 do swego rodzaju seminarium w Antiochii, razem z grupą młodych. Niektórzy z nich zostali później biskupami, pod kierownictwem słynnego egzegety Diodora z Tarsu, który wprowadzał Jana w egzegezę historyczno-literacką, charakterystyczną dla tradycji antiocheńskiej. Później udał się wraz z eremitami na pobliską górę Sylpio. Przebywał tam przez kolejne dwa lata, przeżyte samotnie w grocie pod przewodnictwem pewnego „starszego”. W tym okresie poświęcił się całkowicie medytacji „praw Chrystusa”, Ewangelii, a zwłaszcza Listów św. Pawła. Gdy zachorował, nie mógł się leczyć sam i musiał powrócić do wspólnoty chrześcijańskiej w Antiochii (por. Palladiusz, „Życie”, 5). Pan - wyjaśnia jego biograf - interweniował przez chorobę we właściwym momencie, aby pozwolić Janowi iść za swoim prawdziwym powołaniem. W rzeczywistości, napisze on sam, postawiony wobec alternatywy wyboru między trudnościami rządzenia Kościołem a spokojem życia monastycznego, tysiąckroć wolałby służbę duszpasterską (por. „O kapłaństwie”, 6, 7), gdyż do tego właśnie Chryzostom czuł się powołany. I tutaj nastąpił decydujący przełom w historii jego powołania: został pasterzem dusz w pełnym wymiarze! Zażyłość ze Słowem Bożym, pielęgnowana podczas lat życia eremickiego, spowodowała dojrzewanie w nim silnej konieczności przepowiadania Ewangelii, dawania innym tego, co sam otrzymał podczas lat medytacji. Ideał misyjny ukierunkował go, płonącą duszę, na troskę pasterską. Między 378 a 379 r. powrócił do miasta. Został diakonem w 381 r., zaś kapłanem - w 386 r.; stał się słynnym mówcą w kościołach swego miasta. Wygłaszał homilie przeciwko arianom, następnie homilie na wspomnienie męczenników antiocheńskich oraz na najważniejsze święta liturgiczne. Mamy tutaj do czynienia z wielkim nauczaniem wiary w Chrystusa, również w świetle Jego świętych. Rok 387 był „rokiem heroicznym” dla Jana, czasem tzw. przewracania posągów. Lud obalił posągi cesarza, na znak protestu przeciwko podwyższeniu podatków. W owych dniach Wielkiego Postu, jak i wielkiej goryczy z powodu ogromnych kar ze strony cesarza, wygłosił on 22 gorące „Homilie o posągach”, ukierunkowane na pokutę i nawrócenie. Potem przyszedł okres spokojnej pracy pasterskiej (387-397). Chryzostom należy do Ojców najbardziej twórczych: dotarło do nas jego 17 traktatów, ponad 700 autentycznych homilii, komentarze do Ewangelii Mateusza i Listów Pawłowych (Listy do Rzymian, Koryntian, Efezjan i Hebrajczyków) oraz 241 listów. Nie uprawiał teologii spekulatywnej, ale przekazywał tradycyjną i pewną naukę Kościoła w czasach sporów teologicznych, spowodowanych przede wszystkim przez arianizm, czyli zaprzeczenie boskości Chrystusa. Jest też ważnym świadkiem rozwoju dogmatycznego, osiągniętego przez Kościół w IV-V wieku. Jego teologia jest wyłącznie duszpasterska, towarzyszy jej nieustanna troska o współbrzmienie między myśleniem wyrażonym słowami a przeżyciem egzystencjalnym. Jest to przewodnia myśl wspaniałych katechez, przez które przygotowywał katechumenów na przyjęcie chrztu. Tuż przed śmiercią napisał, że wartość człowieka leży w „dokładnym poznaniu prawdziwej doktryny oraz w uczciwości życia” („List z wygnania”). Te sprawy, poznanie prawdy i uczciwość życia, muszą iść razem: poznanie musi się przekładać na życie. Każda jego mowa była zawsze ukierunkowana na rozwijanie w wierzących wysiłku umysłowego, autentycznego myślenia, celem zrozumienia i wprowadzenia w praktykę wymagań moralnych i duchowych wiary. Jan Chryzostom troszczył się, aby służyć swoimi pismami integralnemu rozwojowi osoby, w wymiarach fizycznym, intelektualnym i religijnym. Różne fazy wzrostu są porównane do licznych mórz ogromnego oceanu: „Pierwszym z tych mórz jest dzieciństwo” (Homilia 81, 5 o Ewangelii Mateusza). Rzeczywiście, „właśnie w tym pierwszym okresie objawiają się skłonności do wad albo do cnoty”. Dlatego też prawo Boże powinno być już od początku wyciśnięte na duszy, „jak na woskowej tabliczce” (Homilia 3, 1 do Ewangelii Jana): w istocie jest to wiek najważniejszy. Musimy brać pod uwagę, jak ważne jest, aby w tym pierwszym etapie życia człowiek posiadł naprawdę te wielkie ukierunkowania, które dają właściwą perspektywę życiu. Dlatego też Chryzostom zaleca: „Już od najwcześniejszego wieku uzbrajajcie dzieci bronią duchową i uczcie je czynić ręką znak krzyża na czole” (Homilia 12, 7 do Pierwszego Listu do Koryntian). Później przychodzi okres dziecięcy oraz młodość: „Po okresie niemowlęcym przychodzi morze okresu dziecięcego, gdzie wieją gwałtowne wichury (…), rośnie w nas bowiem pożądliwość…” (Homilia 81, 5 do Ewangelii Mateusza). Potem jest narzeczeństwo i małżeństwo: „Po młodości przychodzi wiek dojrzały, związany z obowiązkami rodzinnymi: jest to czas szukania współmałżonka” (tamże). Przypomina on cele małżeństwa, ubogacając je - z odniesieniem do cnoty łagodności - bogatą gamą relacji osobowych. Dobrze przygotowani małżonkowie zagradzają w ten sposób drogę rozwodowi: wszystko dzieje się z radością i można wychowywać dzieci w cnocie. Gdy rodzi się pierwsze dziecko, jest ono „jak most; tych troje staje się jednym ciałem, gdyż dziecko łączy obie części” (Homilia 12, 5 do Listu do Kolosan); tych troje stanowi „jedną rodzinę, mały Kościół” (Homilia 20, 6 do Listu do Efezjan). Przepowiadanie Chryzostoma dokonywało się zazwyczaj podczas liturgii, w „miejscu”, w którym wspólnota buduje się Słowem i Eucharystią. Tutaj zgromadzona wspólnota wyraża jeden Kościół (Homilia 8, 7 do Listu do Rzymian), to samo słowo jest skierowane w każdym miejscu do wszystkich (Homilia 24, 2 do Pierwszego Listu do Koryntian), zaś komunia Eucharystyczna staje się skutecznym znakiem jedności (Homilia 32, 7 do Ewangelii Mateusza). Jego plan duszpasterski był włączony w życie Kościoła, w którym wierni świeccy przez fakt chrztu podejmują zadania kapłańskie, królewskie i prorockie. Do wierzącego laika mówi: „Również ciebie chrzest czyni królem, kapłanem i prorokiem” (Homilia 3, 5 do Drugiego Listu do Koryntian). Stąd też rodzi się fundamentalny obowiązek misyjny, gdyż każdy w jakiejś mierze jest odpowiedzialny za zbawienie innych: „Jest to zasada naszego życia społecznego (…) żeby nie interesować się tylko sobą” (Homilia 9, 2 do Księgi Rodzaju). Wszystko dokonuje się między dwoma biegunami, wielkim Kościołem oraz „małym Kościołem” - rodziną - we wzajemnych relacjach. Jak możecie zauważyć, Drodzy Bracia i Siostry, ta lekcja Chryzostoma o autentycznej obecności chrześcijańskiej wiernych świeckich w rodzinie oraz w społeczności pozostaje również dziś jak najbardziej aktualna. Módlmy się do Pana, aby uczynił nas wrażliwymi na nauczanie tego wielkiego Nauczyciela Wiary.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Robert Sarah: trzeba pogłębić i wyjaśnić wymiar synodalny Kościoła

2025-09-13 15:49

[ TEMATY ]

kard. Robert Sarah

Kard. Sarah

Vatican Media

Uważam, że wymiar synodalny należy pogłębić i wyjaśnić - stwierdza w wywiadzie dla włoskiego dziennika katolickiego „Avvenire” emerytowany prefekt Kongregacji do spraw Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, kard. Robert Sarah, z którym rozmawiał Giacomo Gambassi.

Na wstępie kard. Sarah zaznacza, iż Leon XIV przywraca nieodzowną centralną rolę Chrystusa, ewangeliczną świadomość, że „bez Niego nic nie możemy uczynić”: ani budować pokoju, ani budować Kościoła, ani zbawić naszej duszy. „Ponadto wydaje mi się, że zwraca on inteligentną uwagę na świat, w duchu słuchania i dialogu, zawsze z rozważnym uwzględnieniem Tradycji. Tradycja jest bowiem jakby napędem dziejów: zarówno historii ogólnej, jak i historii Kościoła. Bez żywej Tradycji, która pozwala na przekazywanie Boskiego Objawienia, sam Kościół nie mógłby istnieć. Wszystko to jest w doskonałej zgodzie z nauczaniem Soboru Watykańskiego II” - zwraca uwagę kard. Robert Sarah.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję