Reklama

Koniec świata czy... początek?

Skąd się wzięło to panikarskie widzenie przyszłości świata? Przede wszystkim z niedokładnego odczytania Apokalipsy.

Niedziela Ogólnopolska 48/2023, str. 14-15

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czterdzieści lat temu do mojego studenckiego pokoju we Francji zapukało dwóch świadków Jehowy. Zaczęli rozmowę wyuczonymi słowami, że teraz wszyscy obawiają się zniszczenia świata przez wojnę atomową. Odpowiedź, że wcale się tego nie obawiam, mocno zbiła ich z tropu. Najwyraźniej oczekiwali potwierdzenia tego, co powiedzieli, a potem mieli zamiar postraszyć mnie jeszcze końcem świata i powszechnym potępieniem, a tu nie wyszło.

Ta sytuacja dobrze ilustruje popularne nieporozumienia co do przyszłych losów świata z chrześcijańskiego punktu widzenia. Jedno z nich, i od tego zacznę, to postrzeganie ich pesymistycznie i na sposób doczesny, jako zniszczenie ludzkości w wyniku wojny, uderzenia meteorytu, zmiany klimatu czy epidemii. Do tych ziemskich zagrożeń wielu podchodzi w sposób religijny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wizje katastrofy

Uderzenie komety w Ziemię może położyć kres istnieniu ludzkości, ale nie nastąpi to w dającym się przewidzieć czasie albo w ogóle nigdy. Następnie do ludzkiej wyobraźni nadmiernie przemawia obraz wielkich katastrof, chociaż rozsądek podpowiada, że wcześniej czy później wszyscy umrzemy. Dlatego śmierć większej liczby ludzi w tym samym czasie może wprawdzie budzić grozę, ale należy do naturalnego, choć bolesnego, porządku rzeczy.

Reklama

Wojny są wielkim złem, zniszczyły wiele ludów i krajów, ale żadna z nich nie miała charakteru nadnaturalnego ani zupełnego. Dlatego mówiąc o nadchodzących wojnach, Jezus ostrzegł, że to jeszcze nie koniec (por. Mk 13, 7). Nawet jeśli zapowiedzi Jezusa dotyczące przyszłych wojen i zniszczenia Jerozolimy sąsiadują w Ewangeliach z zapowiedziami czasów ostatecznych (por. Mk 13 i in.).

Wydaje się, że Jezus mówił raz o jednym, a raz o drugim, ale słuchaczom te dwie rzeczywistości czasem się mieszały. Świadomi odbiorcy powinni to jednak rozróżniać. Doczesne klęski i kary są w pewnym stopniu zapowiedzią czy symbolem wkroczenia Boga w świat w celu osądzenia go, ale przecież nie utożsamiają się z czasami ostatecznymi.

To nie film

Jeśli przeczytamy starannie Apokalipsę św. Jana, dostrzeżemy w niej, że o czasach naprawdę ostatecznych mowa tam dopiero w końcowej części księgi. Katastrofy opisane wcześniej dotyczą porządku naturalnego. Czy są to wojny, zaraza, prześladowania przez diaboliczne imperium (czyli Rzym, zwany Babilonem), czy klęski naturalne, takie jak trzęsienie ziemi, powodzie, a nawet katastrofy kosmiczne – chodzi o rzeczy dziejące się w naszym czasie. Autor pokazuje, w jakim świecie żyjemy, posługując się przy tym pewną przesadą, ale nie przenosi nas gdzie indziej.

Źródłem nieporozumień może być obrazowy i symboliczny charakter tych opisów. Zdarza się naiwne odczytywanie Apokalipsy jako kolorowego filmu lub rozkładu jazdy dotyczącego końca świata, ale nie to było zamiarem proroka. Dramatyczne i efektowne obrazy mają zapowiedzieć niezwykłość czasów ostatecznych, nowej epoki, ale skoro nikt ich jeszcze nie widział, mają one walor przenośny, są obrazami tego, co jeszcze nieznane i nienazwane, a tym samym trudne do pojęcia.

Reklama

Wracając do współczes-nych lęków przed przyszłością, to najlepszym ich przykładem jest pseudoreligijny ekologizm. Domniemana katastrofa klimatyczna jest dla wielu rodzajem końca świata. Owszem, ludzie mogą na tej ziemi sporo popsuć i już popsuli, ale typowe tematy ekologicznych alarmów są chybione.

Globalne ocieplenie na sposób naturalny trwa od ponad 20 tys. lat, a oceany podniosły się w tym czasie o jakieś 200 m. Dodatkowe ogrzanie atmosfery na skutek spalania węglowodorów ma tu mniejsze znaczenie i niekoniecznie zagraża ludzkości. Marnowanie tych surowców oraz zanieczyszczanie powietrza przez dymy jest wprawdzie szkodliwe, ale czystsze elektrownie atomowe budzą u ekologistów gwałtowny sprzeciw. Energia odnawialna natomiast okazuje się w naszych warunkach niewystarczająca. Do tego Unia Europejska planuje, że bogaci będą jeździć drogimi elektrykami, a biedniejszym zakaże się korzystania z samochodów spalinowych.

Co z tym końcem świata?

Drugie nieporozumienie w związku z oczekiwaniem czasów ostatecznych polega na widzeniu ich w sposób nazbyt katastroficzny. Już sam utarty termin „koniec świata” jest mylący. Gdy zajrzymy do Ewangelii w oryginale, czyli po grecku, okaże się, że mówią one raczej o „dopełnieniu się wieku”. Chodzi o kres, ale polegający nie na zagładzie, lecz na dojściu do pełni! Utarte tłumaczenia to przesłoniły.

Reklama

Skąd się wzięło to panikarskie widzenie przyszłości świata? Przede wszystkim chyba z niedokładnego odczytania Apokalipsy, w której katastrofy ziemskie są artystycznie wyolbrzymione jako symbole czekających ludzkość plag. Zapominamy zwłaszcza o tym, że te katastrofy spadają tam na część świata i stanowią karę dla nieprawych. Ludzie wierni Bogu są ratowani od nieszczęść. Inaczej mówiąc – świat czeka sąd, a złym grożą klęski i kary, ale Bóg zapowiada ratunek i wybawienie dla mnóstwa sprawiedliwych (por. Ap 7, 9-10).

Dla wierzących jest to orędzie nadziei. Życie przyszłe nie powinno być źródłem strachu – podobnie jak śmierć. Są one groźne tylko dla dogłębnie złych i bezbożnych. Śmiertelność jest skutkiem grzeszności wszystkich ludzi, ale chrześcijanin poza śmiercią widzi życie. Nawet jeśli oczyszczenie się z grzechów i pokuta będą bolesne, to prowadzą one do szczęśliwego przebywania z Bogiem w niebie.

Dostrzegamy takie pozytywne oczekiwania już w zapowiedziach Dnia Pańskiego w Starym Testamencie. Bóg przybędzie, zwycięży i ukarze złych, ale zarazem narody się zbiorą, by Go uczcić. Zbawieni zasiądą do wspaniałej uczty. Jest to obraz pomyślności i szczęścia pod władzą Boga.

W Biblii te przyszłe rządy Boga nazywały się królestwem Bożym. Takie jest nasze zasadnicze oczekiwanie co do przyszłości, oparte na obietnicach Jezusa. Działanie Boga stanie się jawne, co przekształci świat. Życie przyszłe to nade wszystko panowanie Boga w świecie i Jego widoczna obecność.

Przyjrzyjmy się teraz zapowiedziom przyszłości w ostatnich rozdziałach Apokalipsy. Zaczynają się one od zwycięstwa Chrystusa nad złem w świecie. Przybędzie On jako zwycięski Król, a wrogowie Boga i sam szatan zostaną pokonani. Dotkną ich klęski i kary, podczas gdy wierni Chrystusowi wrócą do życia w odnowionym świecie. Świat będzie miał nowy początek.

Powrót do raju

Ten przyszły świat opisany jest w języku obrazów i symboli. Lud Boży ukazuje się jako strojna narzeczona, która spotka Chrystusa Baranka. Więź Boga z ludźmi przypomina tę małżeńską (por. Ef 5, 21-33). Nowe życie cechują przede wszystkim miłość i piękno.

Na zbawionych czeka wspaniałe mieszkanie, Nowa Jerozolima, miasto święte, z drogich kamieni. Miasto prześwietlone jest obecnością Boga, a życie w nim trwa bez końca, bo płynie przez nie rzeka wody życia. Oczekujemy powrotu do raju, a nie zagłady.

2023-11-21 11:21

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Andrzej Bobola uprosił mi uzdrowienie

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Nawet najnowocześniejsze terapie medyczne, rodem z filmów sci-fi, mogą zawieść. Tak było w przypadku Idy Kopeckiej z Krynicy.

U czterdziestodwuletniej kobiety niespodziewanie pojawiły się potworne bóle, promieniujące na całe ciało. Nawet nadrobniejszy dotyk był dla niej niczym cios wymierzony przez zawodowego boksera, a każdy, nawet najmniejszy wysiłek fizyczny przysparzał zmęczenia, jakby wspinała się na Mount Blanc.
CZYTAJ DALEJ

Jej imię znaczy mądrość

[ TEMATY ]

św. Zofia

pl.wikipedia.org

Patronką dnia (15 maja) jest św. Zofia, wdowa, męczennica.

Greckie imię Zofia znaczy tyle, co „mądrość”. Posiadamy wiele żywotów św. Zofii w różnych językach, co świadczy, jak bardzo kult jej był powszechny. Są to jednak żywoty bardzo późne, pochodzące z wieków VII i VIII i podają nieraz tak sprzeczne informacje, że trudno z nich coś konkretnego wydobyć. Według tych tekstów Zofia miała mieszkać w Rzymie w II w. za czasów Hadriana I. Była wdową i miała trzy córki.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Tagle: Leon XIV to misyjny pasterz, który będzie prowadził Kościół słuchając wszystkich

2025-05-16 14:40

[ TEMATY ]

kard. Luis Antonio Tagle

Papież Leon XIV

Vatican Media

Proprefekt Dykasterii ds. Ewangelizacji opowiada w rozmowie z Mediami Watykańskimi o swoim doświadczeniu konklawe oraz dzieli się refleksjami dotyczącymi pierwszych kroków Leona XIV, którego poznał wiele lat temu, gdy o. Robert Francis Prevost był przełożonym generalnym augustianów. Filipiński kardynał ze wzruszeniem wspomina również papieża Franciszka, od którego śmierci minął prawie miesiąc.

W Kaplicy Sykstyńskiej, podczas konklawe, siedzieli obok siebie. Dziś kard. Luis Antonio Tagle i Leon XIV – Robert Francis Prevost spotkali się ponownie – tym razem na audiencji w Pałacu Apostolskim – tydzień po ogłoszeniu: Habemus Papam i pierwszym błogosławieństwie Urbi et Orbi nowego Papieża. Amerykańsko-peruwiański kardynał, który został papieżem, i filipiński purpurat znają się od wielu lat, a przez ostatnie dwa współpracowali blisko, jako kierujący dykasteriami: ds. Biskupów i ds. Ewangelizacji. W rozmowie z mediami watykańskimi kard. Tagle przedstawia osobisty portret nowego Papieża, dzieli się duchowym doświadczeniem konklawe i wspomina z wzruszeniem papieża Franciszka.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję