Reklama

Kultura

Gdzie diabeł nie może...

Film piękny i klimatyczny, ale czy to dobre kino?

Niedziela Ogólnopolska 44/2023, str. 50-51

[ TEMATY ]

Chłopi

Małgorzata Kuźnik

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Małżeński duet reżyserski Welchmanów (Dorota Kobiela i jej mąż Hugh) po międzynarodowym sukcesie pierworodnego malarskiego dziecka pod tytułem Twój Vincent zapragnął wydać na świat dziecko nowe – ambitniejsze w potencjale, szersze w kontekście, ze wszech miar potężne, bo adaptujące literackiego Reymontowskiego molocha: niesławnych wśród licealistów, a tak cennych dla dorobku polskiej kultury Chłopów. Jak im to wyszło? Wrócą ze światowych festiwali filmowych z tarczą czy na tarczy?

Pierwsza myśl: odwaga. Trzeba odwagi, żeby brać się za bary z 1000-stronicową powieścią modernistyczną, która – niestety – funkcjonuje w polskiej przestrzeni kulturowej głównie jako szkolny postrach i filologiczny zawrót głowy. Dzieło to wspaniałe (uwierzcie na słowo), ale spróbujcie się przebić przez młodopolską literackość i morze dialektyzmów. Nie miałem – a szkoda – przyjemności zapoznać się z zagranicznymi przekładami Chłopów. Ależ to musi być tytaniczna praca (dowodem niech będzie na to np. fakt, że na drugi przekład angielski trzeba było czekać niespełna sto lat: 1924 – 2022). Taką samą tytaniczną pracą jest zamykanie wielkiej powieści w 2-godzinnym filmie, w innowacyjnej formie wizualnej, muzycznej i kontekstowej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Przechodzimy tym samym płynnie do drugiego powodu do podziwu, a jest nim praca. Duet Welchmanów musiał doskonale zdawać sobie sprawę z faktu, że efekt innowacji osłabnie po Twoim Vincencie, że widz, zetknąwszy się już raz z „malarskim filmem”, nie będzie reagował na kolejny taki produkt z tym samym zachwytem. A tymczasem twórcy podnieśli stawkę i porwali się na dzieło ambitniejsze. I chwała im za to! Nie tylko dlatego, że klasyka polskiej literatury zasługuje na drugie życie. Również dlatego, że nie powinniśmy traktować nowej formy audiowizualnej, proponowanej przez Welchmanów, jako jednorazowej sztuczki magicznej, wyczynu iluzjonisty, który raz poznany nie jest wart dalszych prób. Chłopi pokazują, że technika poklatkowego malowania kadrów otwiera cały skarbiec możliwości. Tym razem proces twórczy był bardziej skomplikowany: najpierw nakręcono regularne zdjęcia z aktorami, potem ponad 100 malarzy przez 200 tys. godzin (prawie rok regularnej, etatowej godzinowo pracy każdego z malarzy) tworzyło obrazy olejne, składające się na bazowe kadry filmu, a na końcu zespół animatorów łączył kadry cyfrowo, wspomagając się paletą efektów specjalnych. A to sama produkcja! Jak długo Welchmanowie łamali sobie głowy nad scenariuszem? Jak wygląda montaż takiego filmu? Zawrót głowy!

Co rodzi twórcza odwaga i katorżnicza praca? Piękno, estetykę. Obrazy olejne w funkcji kadrów niezmiennie zachwycają i tak jak poprzednio tchnęły życie w van Gogha, tak teraz, przy okazji malowania świata Reymontowskiego, powołują do istnienia sztukę współczesną autorowi Chłopów: twórcy umiejętnie wplatają w taśmę filmową obrazy Józefa Chełmońskiego, Juliana Fałata czy Ferdynanda Ruszczyca. Za ścieżkę dźwiękową odpowiedzialna była grupa najróżniejszych muzyków (L.U.C. Rostkowski, Laboratorium Pieśni, T.Etno, Tęgie Chłopy, Maria Pomianowska), którzy kładą fundament pod niesamowity klimat filmu, pod jego ludowość, polskość i tajemniczość. Chłopskie popędy, wichry namiętności, konflikty i agrarno-sakralny rytm życia są przez nich oddane z pasją i pieczołowitością. Nie zapominam też o kostiumach (Katarzyna Lewińska), bo choć można by powiedzieć, że film wzorujący się na malarstwie danej epoki zwolniony jest z obowiązku kreatywności pod tym względem, to jednak mimo konkretnych inspiracji piękne łowicko-regionalne kostiumy wciąż trzeba było zdobyć, uszyć, projektować. Masa pracy i piękny efekt.

No dobrze, film jest piękny i klimatyczny, ale czy to jest dobre kino, panie redaktorze? Czy to intryguje, czy się dobrze ogląda... czy trochę trąci nudą jak Twój Vincent?

Reklama

Jakbyś czytał Chłopów, Czytelniku (o ironio!), to odpowiedź nasuwałaby się sama. Tak, to dobre kino! Brutalne, bezpośrednie, mówiące o niskich instynktach, o ludzkich namiętnościach, o zawiści, zazdrości, władzy i niepohamowanej żądzy. W bogobojnej, katolickiej wsi aż kipi od małostkowego zła, które gromadzi się pod powierzchnią, które kipi, trując całą społeczność diabelskimi miazmatami.

Jagna (Kamila Urzędowska), wioskowa młódka i piękność, wychodzi za wdowca Borynę (Mirosław Baka), starego gospodarza i pierwszego obywatela Lipiec. W Jagnie kocha się (z wzajemnością) syn Boryny, Antek (Robert Gulaczyk) – mąż Hani (Sonia Mietielica) i ojciec trójki dzieci. Konflikt rodzinny rozsadza wieś, prowadzi do kolejnych nieobyczajności, do eskalacji... W tle zarysowane jest jeszcze starcie wsi z dziedzicem o las, jest bitewka...

To tak w dużym skrócie. O skrótach za chwilę, przy okazji adaptacji – teraz parę słów poświęcę na aktorstwo, bo zasługuje na wzmiankę. Mirosław Baka jest mocny, czerstwy, atakuje basem i spojrzeniem – tak jak Boryna powinien. Budzi respekt, może nawet strach, jeśli wczuwamy się mocniej w los młodej żony. W jego przypadku porwałbym się na stwierdzenie, że to casting idealny. Robert Gulaczyk jest brutalny i zawzięty, posturą i mimiką świetnie ewokuje surową chłopskość (szczególnie zważywszy na paskudny charakter i działania postaci); namiętność w nim bulgoce i przejmuje nad nim kontrolę – ale nad postacią, nie nad jego aktorstwem. W starciu młodych aktorek dla mnie show kradnie trochę Sonia Mietielica, która świetnie radzi sobie z ukazaniem wiejskiej metamorfozy – z zahukanej kury domowej w gospodynię z prawdziwego zdarzenia; z podległej, słabej kobieciny w ostoję feministycznego (nacechowanego pozytywnie) ducha. Kamila Urzędowska nie jest zła na tle Soni, wręcz przeciwnie! Jest uwodzicielska, epatuje urodą, ale dobrze wyraża też żal do świata i gniew na społeczną niewolę konwenansu. Po prostu przypadła jej w udziale wymarzona, ale bardzo trudna rola – tym trudniejsza, im bardziej się ją pozmienia w adaptacji i zależna od tego, jak rozłoży się pewne akcenty.

Dochodzimy do finału, którym jest adaptacja. Czy dało się zamknąć w dwóch godzinach tysiąc stron powieści operującej swobodnie naturalizmem, symbolizmem, realizmem i impresjonizmem (głowa boli, tyle tych -izmów)? Czy jest czas na szerokie zarysowanie konfliktu chłopsko-pańskiego albo ech powstania styczniowego? Czy jest miejsce dla wszystkich barwnych bohaterów? Nie muszę odpowiadać. Żałuję jedynie, że postać Jagny została mocno uproszczona dla efektu emocjonalnego. Nie mogę zbyt wiele zdradzić, ale mam poczucie, że przesunięto nieco oś konfliktu i to sprawia, że diametralnie zmieniają się wydźwięk i odbiór dzieła. Ale może to nie wada? Może to uniwersalizuje całą opowieść? Zachęcam do własnej oceny. Pójdźcie do kin, bo taki seans może się nie powtórzyć. Nie w tej formie, nie w tym kunszcie.

2023-10-24 14:46

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kraków: rozbłysły światełka na choince pod Oknem Papieskim

2024-12-22 08:26

[ TEMATY ]

Kraków

choinka

abp Marek Jędraszewski

okno papieskie

światełka

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

W sobotę wieczorem uroczyście rozświetlono światełkami choinkę pod krakowskim Oknem Papieskim. Zapaleniu lampek, które odbyło się już po raz 18., przewodniczył abp Marek Jędraszewski.

O godz. 16:30 rozpoczął się koncert Akademii Ciupaga z Łącka i okolic, która zgromadzonych pod Oknem Papieskich porwała świątecznymi melodiami góralskimi. Kulminacją uroczystości było rozświetlenie światełek na choince. Dokonał go już tradycyjnie metropolita krakowski, wspólnie ze św. Mikołajem, który zebrane dzieci obdarował prezentami.
CZYTAJ DALEJ

Papież: błogosławmy mamy i wysławiajmy Boga za cud życia

O tym, aby widok matki z dzieckiem lub oczekującej na jego narodziny był powodem do radości i błogosławienia jej, a także do dziękowania Bogu za cud życia, mówił Papież Franciszek w rozważaniu przed ostatnią w tegorocznym Adwencie modlitwą Anioł Pański.

W rozważaniu, wygłoszonym z kaplicy w Domu św. Marty, Ojciec Święty nawiązał do dzisiejszej Ewangelii, mówiącej o spotkaniu Maryi z Elżbietą i przypomniał, że "dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości, za które należy dziękować i, że żadne dziecko nie jest "pomyłką". Zachęcił, aby nie pozostawać wobec nich obojętnymi. „Umiejmy się zachwycić ich pięknem i, tak jak to uczyniły Elżbieta i Maryja, błogosławmy mamy i wysławiajmy Boga za cud życia!” – mówił i prosił, by nie zapominać o tym zwłaszcza w czasie przedświątecznym, kiedy „chętnie tworzymy odświętną atmosferę, za pomocą świateł, bożonarodzeniowych dekoracji i muzyki”.
CZYTAJ DALEJ

Prymas Polski odebrał z rąk harcerzy Betlejemskie Światło Pokoju

W czwartą niedzielę Adwentu w gnieźnieńskiej katedrze miało miejsce uroczyste przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju. W tym roku towarzyszy mu hasło „Kochaj czynem”, które - jak podkreślił Prymas - dobrze koresponduje z papieskim wezwaniem na Rok Święty, byśmy byli znakami nadziei we współczesnym świecie.

Papież Franciszek wskazał konkretnie obszary, w jakich mamy to wezwanie realizować: chorzy, bezdomni, ludzie starsi i opuszczeni. „Każdy - jak mówił w homilii ks. Jakub Kapelak, sekretarz Prymasa Polski - zna kogoś, komu przydałoby się wlać w serce nadzieję, zwłaszcza dziś, w tych niespokojnych czasach. Nie chodzi jednak o puste słowa pocieszenia, czy zwykły optymizm, bo wobec śmiertelnej choroby, utraty bliskich, utraty domu, wobec przerażanie, jakie niesie z sobą wojna takie „pocieszanie” jest nie tylko nieskuteczne, ale może być dodatkowo raniące. Chodzi o nadzieję, która jest obecnością, która jest wytrwaniem, która jest podmiotowym traktowaniem drugiego. Chodzi o nadzieję, której źródłem jest Bóg i dlatego zawieść nie może.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję