Świętego o. Maksymiliana Marię Kolbego znamy przede wszystkim jako męczennika, który oddał swoje życie za współwięźnia z Auschwitz. Ponadto był on także misjonarzem, przedsiębiorcą, który rozwinął w Polsce pierwsze medialne „imperium”, znawcą mediów, który najnowsze zdobycze technologiczne swoich czasów wykorzystał do głoszenia słowa Bożego. Pewnie gdyby żył dzisiaj, pierwszy napisałby tweeta lub wyemitował podcast na YouTubie. Poznajmy więc różne twarze św. Maksymiliana.
Bystry, trochę łobuzowaty
Reklama
Rodzice o. Maksymiliana byli tkaczami ze Zduńskiej Woli, gdzie 8 stycznia 1894 r. przyszedł na świat ten przyszły święty – na chrzcie otrzymał imię Rajmund. „Był chłopcem bardzo żywym, bystrym, trochę łobuzowatym, ale z trzech moich synów wobec nas, rodziców, był najbardziej posłuszny. Miałam w nim prawdziwą pomoc” – wspominała Marianna, matka Rajmunda. Został wychowany w wielkiej pobożności. Na jego dalsze losy wpłynęło objawienie, którego dostąpił, gdy miał 10 lat. Matka Boża ukazała mu dwie korony: białą, symbolizującą czystość, i czerwoną – męczeństwo; Rajmund przyjął obie. Kilka lat później, razem ze swoim bratem Franciszkiem, odpowiedział na głos powołania, wstępując do franciszkańskiego seminarium we Lwowie; po 3 latach rozpoczął nowicjat. Pierwsze śluby zakonne złożył w 1911 r. i obrał sobie imię Maksymilian. W 1914 r. przyjął śluby wieczyste oraz przybrał imię Maria. Studiował w Rzymie, gdzie uzyskał doktorat z filozofii i teologii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wynalazca i pasjonat militariów
Rajmund pasjonował się wieloma dziedzinami, m.in. matematyką, fizyką, lotnictwem i militariami. Gdy miał zaledwie 15 lat, złożył do urzędu patentowego we Lwowie stworzone przez siebie projekty telegrafu oraz urządzenia do rejestracji dźwięku. Marzył o podboju kosmosu. Zaprojektował pojazd umożliwiający loty w przestrzeń kosmiczną, działający na zasadzie trójstopniowej rakiety nośnej. Nazwał go etereoplanem. W wieku dorosłym jego pasją stało się radio. W Niepokalanowie założył rozgłośnię radiową, która pierwszą audycję nadała 8 grudnia 1938 r. – w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Mimo starań o. Maksymilianowi nie udało się zdobyć koncesji na regularne działanie radia – do wybuchu II wojny światowej wyemitowano zaledwie dwa programy.
Potentat medialny
Jeszcze w czasie pobytu w Rzymie o. Kolbe założył związek duszpasterski Milicja Niepokalanej (Rycerstwo Niepokalanej), którego celem była działalność apostolska prowadzona pod patronatem Maryi. Po powrocie do ojczyzny przystąpił do realizacji założeń Rycerstwa – i to na dużą skalę. Wiedział doskonale, że aby dotrzeć z przekazem religijnym do szerokich mas odbiorców, należy sięgnąć po nowe, jak na standardy swojej epoki, rozwiązania.
Reklama
Radio stanowiło niewielki wycinek działalności medialnej o. Kolbego, skupił on natomiast uwagę na prasie. W 1922 r. zaczął wydawać czasopismo Rycerz Niepokalanej, które początkowo ukazywało się w nakładzie 5 tys. egz. Szybko zyskiwało jednak na popularności i już po 5 latach osiągnęło nakład 70 tys. egz. W Niepokalanowie działalność wydawnicza o. Maksymiliana nabrała rozmachu – do 1939 r. Rycerza... drukowano w niemal milionowym nakładzie! Wydawał też inne czasopisma: Mały Dziennik, Biuletyn Misyjny i pisma dla dzieci: Rycerzyk Niepokalanej, Mały Rycerzyk Niepokalanej.
Budowniczy
Niewiele osób może się pochwalić takim doświadczeniem i takimi osiągnięciami jak o. Kolbe. Tam, gdzie po horyzont rozciągało się ściernisko, wzniósł – od pierwszej cegły – najprężniej działający zakon w niepodległej Polsce. Zdarzało się mu przychodzić na wizytę do biskupa prosto z placu budowy w Niepokalanowie, w ubłoconych butach i sfatygowanym habicie. Niepokalanów był fenomenem na światową skalę, stanowił odrębny organizm urbanistyczny, składający się nie tylko z zabudowań klasztornych. W jego skład wchodziły: drukarnia, radio, nowoczesna jak na owe czasy straż pożarna, a nawet elektrownia zapewniająca dostęp do prądu w czasach, gdy większość kraju mogła tylko pomarzyć o urządzeniach elektrycznych. Gdyby nie atak Niemców na Polskę w 1939 r., to w Niepokalanowie powstałoby pierwsze zakonne lotnisko do obsługi kolportażu wydawanych tu czasopism. Pracowało tam wówczas ponad 760 zakonników.
Obieżyświat
Ojciec Kolbe chciał zdobyć cały świat dla Maryi. Zaczął od Azji. W 1930 r. z czwórką zakonników wyruszył do Japonii, choć niektórzy z braci na tę misję patrzyli sceptycznie. Trafili do Nagasaki, gdzie stworzył „japoński Niepokalanów”. Rozpoczęli wydawanie tamtejszej wersji Rycerza Niepokalanej, który zaledwie po kilku latach przekroczył nakład 60 tys. egz. W 1933 r. o. Kolbe, z racji uczestnictwa w kapitule, na krótko odwiedził Polskę. Przy tej okazji spotkał się z Hiroyukim Kawai, japońskim dyplomatą przebywającym w naszym kraju. Za sprawą spotkania z zakonnikiem Japończyk przyjął wiarę katolicką. Nawrócenie dyplomaty odbiło się szerokim echem w rodzimej i japońskiej prasie. Misja o. Kolbego w Japonii zakończyła się sukcesem w 1936 r. Po powrocie do kraju zajął się zarządem Niepokalanowa.
Męczennik
W Niepokalanowie o. Maksymiliana zastała II wojna światowa. Niemcy szybko zawiesili działalność klasztoru, wobec czego o. Kolbe polecił braciom powrót do domów, a w klasztorze pozostał z nieliczną grupą zakonników. 17 lutego 1941 r. Niemcy brutalnie wkroczyli do Niepokalanowa i aresztowali o. Maksymiliana. Przetrzymywano go na niesławnym Pawiaku, gdzie został poddany serii brutalnych przesłuchań. 28 maja 1941 r. przewieziono go do Auschwitz. Mimo trudnych warunków podtrzymywał innych więźniów na duchu, spowiadał ich i potajemnie odprawiał Eucharystie. Pod koniec listopada 1941 r. strażnicy wybrali grupę osób skazanych na śmierć głodową, wśród nich znajdował się Franciszek Gajowniczek. To za niego o. Maksymilian dobrowolnie oddał życie. Zakonnik tak miał uzasadniać swoją decyzję: „Mam już blisko 50 lat, życie moje przeżyłem, a ten ma życie przed sobą. Ma żonę i dzieci, on jest im potrzebny. Niech on przeżyje, ja chcę pójść za niego”. Przebywając w bunkrze głodowym, o. Kolbe dodawał otuchy innym skazańcom. 14 sierpnia Niemcy dobili go zastrzykiem z fenolu. W ten sposób żywot zakonnika zwieńczyła czerwona korona męczeństwa. Jego postać szybko została otoczona kultem. „Jeżeli dzieje narodów tłumaczy się również wkładem świętych, których wydały, to dziejów Polski w XX stuleciu nie będzie można zrozumieć bez postaci o. Maksymiliana, męczennika z Oświęcimia” – stwierdził Jan Paweł II po kanonizacji o. Kolbego, która miała miejsce 10 października 1982 r.
Archiwum TK Niedziela