Agnieszka Dziarmaga: Co wykazał synod na etapie diecezjalnym i na ile okazał się cenny?
Ks. Jarosław Czerkawski: Synod na etapie diecezjalnym pokazał zainteresowanie świeckich Kościołem i ich zaangażowanie. Aktywizowanie świeckich i powołanie zespołów synodalnych miało sens. Z dokumentu inaugurującego synodu wynikały konkretne kwestie, do których powinny ustosunkować się zespoły synodalne i one faktycznie w tym kierunku pracowały. Samo powstanie tych zespołów pokazało zainteresowanie tematyką synodu. Założenia były takie, że naszym zadaniem, tzn. członków zespołów, nie jest ocena i krytyka, ale zauważenie Kościoła, czyli nas wszystkich ochrzczonych. W wielu diecezjach ten dokument został źle zrozumiany, gdyż np. zapraszano środowiska LGBT, a one wcale nie były tym zainteresowane. Myślę, że w naszej diecezji zespoły pracowały dobrze. Wypracowały syntezę, odpowiedziały na postawione 10 pytań i powstała ogólnodiecezjalna synteza, którą opracował kilkuosobowy zespół synodalny. Podzieliliśmy pracę w zespole wg konkretnych środowisk, np. młodzieżowych, akademickich, parafialnych czy zakonnych. Większość zespołów pracowała pod przewodnictwem księży.
Co w analizach synodalnych okazało się charakterystyczne dla naszej diecezji?
Ludzie docenili dobre strony Kościoła, zauważyli swoje w nim miejsce i, co dla mnie osobiście było piękne – obecność duszpasterza (padały zdania: „Dobrze, że przy spadku powołań mamy księdza, który sprawuje nad nami opiekę duszpasterską”). Były też postulaty, żeby księża bardziej przyłożyli się do sprawowania liturgii, żeby np. jej „nie przyspieszać”; o przemyślane i pięknie głoszone Słowo Boże, o częstsze powierzanie osobom świeckim różnych funkcji i odpowiedzialności możliwych do spełniania w ramach liturgii. Podam przykład z mojej parafii w Kielcach-Posłowicach. W każdy drugi piątek miesiąca Godzinę Miłosierdzia przygotowują i prowadzą świeccy – Wspólnota Koła Koronkowego. Jestem z nimi, modlimy się razem, ale oni za całość odpowiadają i prowadzą, podobnie Jerycho Różańcowe przed Wielkim Postem. Jest wówczas wystawiony Najświętszy Sakrament, a prowadzą róże różańcowe. Z drugiej strony trzeba nam zachować równowagę i nie dopuścić, aby ksiądz był przydatny tylko do konsekracji. Takie postulaty także były w analizach synodalnych. To, co wydaje się interesujące, to jest spostrzeżenie, że ludzie nie chcą rewolucji w Kościele, pragną natomiast dobrej liturgii, dobrej homilii, czystego i zadbanego kościoła. Wierni rozumieją potrzebę renowacji czy zakupu nowych rzeczy do świątyń. Pojawił się jeden głos dotyczący zbyt małej propozycji dla kobiet w Kościele, w sensie spełniania przez nie funkcji liturgicznych. Był to głos z jednego zespołu, na pracujących 90.
Jakich wniosków można się spodziewać?
Wnioski przełożą się na dokument posynodalny etapu kontynentalnego, który powinien być gotowy jesienią. Obawiam się zaistnienia wniosków niepokojących, prowadzących do przeforsowania pewnych rzeczy w Kościele, które są raczej obce Kościołowi w Polsce. Doświadczenia Kościołów lokalnych są bardzo różne, stąd rozciągnięcie i kalkowanie tych doświadczeń na całość kontynentu niekoniecznie Kościołom lokalnym posłuży. Próbuje się np. stosować praktyki nie zawsze odpowiadające temu, co Kościół naucza, co jest zapisane w Piśmie Świętym. Przykład? Choćby umywanie nóg kobietom w czasie Mszy św. Wieczerzy Pańskiej, co miało miejsce także w naszej diecezji, a co nie jest zgodne z Tradycją Kościoła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu